Re: Jak NASK liczy ruch w sieci? [nieco off-topic]

Autor: Jacek Pietraszek (pmpietra_at_cyf-kr.edu.pl)
Data: Wed 12 Feb 1997 - 16:08:57 MET


Gregory BRZESKI (gregory_at_webcorp.com.pl) wrote:
: A wiec moje pienidzae (podatki) maja bez najmniejszej kontroli isc do
: NASK ?
:
: 7% z uczelni
  ^^^^^^^^^^^^
  to nie sa Twoje pieniadze

: 100% z KBN'u
  ^^^^^^^^^^^^
  to sa Twoje pieniadze
:
: To sa moje pieniadze i ja sie nie zgadzam aby NASK pobieral sobie moje
: pieniadze bez zadnej kontroli. Jesli uczelnie potraca uslugi jakie
: wymieniasz to szybko ludzie zaczna krzyczec i NASK szybciutko zmieni
: swoj cennik lub przynajmniej cos sie bedzie dzialo. Natomiast teraz
: czuje sie ograbiany na ulicy pelnej ludzi w bialy dzien.

A teraz krociutko uzasadnie dlaczego tak uwazam.

ad. 7%
Uczelnia wykonuje dla MEN usluge polegajaca na uczeniu studentow.
Otrzymuje za to pieniadze, nota bene wedlug sztywnej, nienegocjowalnej
stawki. Jest wlasnoscia panstwa, ale pieniadze, ktore otrzymuje przestaja
byc w tym momencie bezposrednio Twoim podatkiem. Odroznij, prosze, firme z
osobowoscia prawna, jaka de facto jest uczelnia od instytucji budzetowej,
jaka jest administracja panstwowa.

Z tego tez powodu, gdy studenci pytaja mnie na zajeciach, dlaczego np. nie
otrzymali stypendiow na poczatku stycznia, a dopiero w lutym informowalem
ich, ze MEN przyslal pieniadze pod koniec stycznia, a uczelnia nie bedzie
brala kredytu na placenie ich stypendiow, gdyz jest to obowiazkiem
statutowym MEN.

ad.100%
To sa jak najbardziej Twoje podatki i moje zreszta tez :-))
Nalezy sledzic, jak sa wydatkowane. W momencie jednak, gdy staja sie
zaplata za jakas usluge i przechodza do jakiejs firmy, obojetne panstwowej
czy prywatnej, przestaja byc podatkiem. O celowosc ponoszenia wydatkow i
ich wysokosc mozesz wowczas pytac urzednika ministerialnego (KBN _jest_
ministerstwem), a nie firme. Ona jest kontrahentem ministerstwa a nie
Twoim.

I - w mojej opinii - tak jest, a raczej powinno byc z uczelniami.
Wowczas, nawet pozostajac panstwowymi, mialyby jasna sytuacje: za t.zw.
bezplatnosc nauczania odpowiada MEN, ktory placi uczelni/firmie
komercyjnej itp. Kazdy uczen wiedzialby wowczas, ze to _ON_ placi
przychodzac do danej uczelni dana kwote i jest klientem: wowczas
ewentualna wdziecznosc do MEN a w stosunku do uczelni wymagania. Jednak i
uczelnia mialaby korzysc: student wstepujac na studia przynosilby
okreslona kwote, ktora bylaby do dyspozycji uczelni i skonczylaby sie
paranoja budzetowa, jaka obecnie mamy (dla niewtajemniczonych: budzetowcy
na przednowku, czyli gdzies do marca maja wydatki a nie maja pieniedzy)
objawiajaca sie tym, ze na studentow MEN daje rozne kwoty w zaleznosci od
tego jaka uczelnie wybiora (t.zw. algorytm MEN podzialu funduszy). Moim
zdaniem na kazdego studenta powinna przypadac taka sama kwota pieniedzy
wydatkowanych z budzetu, a juz on sam, jego rodzina itp. powinni decydowac
jakiej uczelni zaplaca.

Wobec MEN moznaby zastosowac standardowa procedure, jak wobec
niewyplacalnego kontrahenta: odestki za zwloke, regres sadowy itd. Obecnie
t.zw. dotacje MEN splywaja jak Pan Bog da, a raczej minister finansow, a
on z kolei chetnie korzysta z t.zw. renty inflacyjnej: pieniadze daje
wedlug kwot nominalnych okreslonych w budzecie, a dochody ma wedlug kwot
faktycznych. Im wczesniej zedrze, tym wiecej zyskuje - im pozniej wyplaci,
tym faktycznie mniej.

Dlaczego napisalem 't.zw. dotacje'? Gdyz sformulowanie to wyprowadza mnie
z rownowagi :-M Student jest klientem MEN, MEN zleca uczelni usluge
nauczenia studenta i placi jej za to - czy to jest dotacja? Jezeli np.
urzad gminy placi rachunek za zuzyta wode, to czy jest to _dotacja_ dla
wodociagow? Takim nazewnictwem utrwala sie nonsensy finansowe i
administracyjne.

--
Pozdrawiam,
Jacek Pietraszek


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:02:37 MET DST