Pisarka o Windowsach

Autor: Jaroslaw Rafa (RAJ_at_inf.wsp.krakow.pl)
Data: Mon 30 Sep 1996 - 16:08:10 MET DST


Na marginesie niedawnej dyskusji na temat Windowsow jako dobrego (lub
nie) systemu operacyjnego dla przecietnego usera, proponuje
przygladnac sie, co na temat Windows sadzi osoba zupelnie "spoza
branzy", a wiec "typowy user" - Anna Bojarska, pisarka, publikujaca
regularnie felietony w czasopismie "Twoj Styl". Moja zona to kupuje,
jak mi ostatnio pokazala ten tekscik to pekalem ze smiechu. Tekscik
jest moze troche off-topic, bo tylko w czesci o Windowsach, ale
znakomity! Nie musze chyba dodawac, ze zdanie tej pani na temat
Windows popieram w calej rozciaglosci :-)
Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   raj_at_inf.wsp.krakow.pl

PS. Tekst jest z polskimi literami, bo tak dlugie teksty lepiej sie
czyta z "ogonkami" (poza tym słowo "łobrazecki" bez polskiego "ł"
traci cały urok :-)). Jesli ktos chce bez poslkich liter, to niech mi
da znac, wysle mu prywatnym mailem.
=============================
"Ikony", Anna Bojarska, "Twój Styl" 10/96

     W moim komputerku nic, tylko Windows, Windows, Windows. W prasie
nic, tylko lady Di, lady Di, lady Di. W pewnej warszawskiej redakcji
urządzona naradę: "Jak OBNIŻYĆ poziom naszego pisma?" Inaczej mówiąc,
jak zwiększyć zyski. Na poczcie zamiast napisów, czemu służy które
okienko, łobrazecki. Wszędzie narysowane koperty, a pod nimi to romb,
to kółko, to trójząb: na miłość boską, gdzie przyjmują listy
polecone?
     Zgłupiałam zupełnie. Jestem idiotką. Nie pasuję do czasów. Nie
wiem, jak bym się czuła w grotach Lascaux, ale w cywilizacji
obrazkowej moich własnych czasów zdycham z rozpaczy. Wydałam kiedyś
<i>Madonnę pekaesów</i>, naraziłam się tłumom snobistycznych
prominentów gloryfikacją kultury masowej i schabowego z kapustą, a
teraz odszczekuję. Nie chcę świata ikon, nie chcę świata łobrazecków,
nie chcę czasopism obniżających dziarsko poziom nawet i poniżej dna,
chcę czegoś dla siebie! Świecie kultury neopierwotnej, JA też
istnieję! Płacę podatki, nie naruszam prawa: chcę przeczytać coś
mądrego, zobaczyć coś pięknego, nadać list polecony bez stania w
pięciu kolejkach, wykreślić słowo z tego tekstu bez szukania na
ekranie komputera łobrazecka ze smokiem, który przy dźwięku fanfar
zaniesie moje niewłaściwe słowo do kosza na śmieci (narysowanego w
lewym dolnym rogu), wolę nacisnąć odpowiedni klawisz; mam dość, za
dużo tego!
     Ikony to już nie święte obrazy prawosławnych. To słowo
międzynarodowe. To ozdoby najpopularniejszego systemu operacyjnego w
świecie komputerów, przesławnych Windows. Których nienawidzę jak mało
czego na tym świecie i na które jestem skazana, bo gorszy pieniądz
wypiera lepszy, gorszy towar wypiera lepszy, tak to jest. Obniżając
poziom zwiększa się zyski. Komputer jako narzędzie pracy dla
niektórych to zysk niewielki. Komputer jako coraz droższa, coraz
bardziej kolorowa zabawka dla analfabetów to zysk ogromny. Analfabeta
czytać nie umie, znaczenia klawiszy nie spamięta, dajmy mu
łobrazecki. Kliknie w narysowane nożyczki, żeby coś wyciąć, kliknie
w bliźniaków, żeby coś skopiować, i będzie się cieszył jak dziecko.
Inteligent kompletnie zgłupieje, ale przecież nie dla inteligentów
robi się komputery, nieprawdaż? Prawdaż. Windows rządzą światem.
     Lady Di też rządzi światem. OSTATNIA IKONA DWUDZIESTEGO WIEKU,
jak piszą o niej wzruszeni intelektualiści. Odtrącona żona księcia
Walii, bulimiczka, histeryczka, spryciara "o wyglądzie konia, ale bez
intelignecji konia", zdaniem złośliwej szwagierki. Za to
fotogeniczna. Międzynarodowe media podsuwają nam ją jako obiekt
uwielbienia. Ach, jak mógł ten wariat Karolek, czytający książki i
gadający do roślin, porzucić ją, frygidę, dla kobiety zmysłowej,
sopel lodu, wymiotujący po każdym posiłku (trzeba zachować LINIÉ) dla
kobiety cieszącej się życiem, arywistkę dla kobiety kochającej?
Wszystkim już wmówiono, że nie mógł - chyba że jest zbrodniarzem.
C.b.d.o. I wszyscy zachwycamy się ikoną lady Di, bardzo wysokiej i
bardzo cierpiącej blondynki w eleganckich kostiumikach, ze śladami po
ostatniej liposuction na pochopnie odsłoniętych udach. Czym jest poza
tym? A kogo by to obchodziło? Narysowano nożyczki: trzeba ciąć.
Narysowano serduszko: trzeba kochać. A my jak dzieci za Panią Matką:
rzucamy się na ikonkę i tniemy, i kochamy.
     Był sobie raz książę Potiomkin. Pies z kulawą nogą by o nim nie
pamiętał, gdyby jego nazwiska nie nosił okręt pancerny, na którym
wybuchł w 1905 r. wiekopomny bunt, i gdyby on sam nie okazał się
prekursorem świata ikon. To on bowiem, jako kochanek Katarzyny
Wielkiej, kazał wznieść na jej podróż po Rosji prześliczne wsie,
składające się wyłącznie z fasad. Przednia ściana, namalowane okna,
namalowane drzwi, wszystko czyściutkie i urocze, bijący w oczy dowód,
że kraj rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatnio. Słusznie: co
innego powinna caryca zobaczyć? Czego innego w ogóle trzeba? Wioski
potiomkinowskie przetrwały Potiomkina. Może to i nie przypadek, że
zarówno obrazki stanowiące sedno systemów komputerowych, jak i
bożyszcza mass mediów noszą rosyjską nazwę: ikony.
     "Gderam, bo się starzeję" - stwierdziła kiedyś z rozczulającą
pogodą ducha napoleońska księżna d'Abrantes. Pewnie o to chodzi.
Zwykle o to chodzi. Za moich czasów, dzieci... no, cóż takiego
wspaniałego istniało za moich czasów, maleństwa kochane? Co wam może
przyszła babunia, przyszła prababcia opowiedzieć. Pojęcia nie mam,
czasy były paskudne. Ale jednak, ale może? Już wiem! Moja babcia
pamiętała tuberozy, moja matka widziała kiedyś magnolie, a ja? A ja
pamiętam DOS. Ach, wnuczęta moje przyszłe, wnuczęta wymarzone
(Maksiu, syneczku, rozmnóż się kiedyś, błagam!), czekają was nie
kończące się opowieści o świecie prawdziwych wartości i o
komputerach, którym wystarczało 40, no, 80 megabajtów twardego dysku!
     C'est la vie, jak mówią moi sąsiedzi z Montparnasse. Tak już
jest, jak mówią moi sąsiedzi z warszawskiej Pragi. Wybierz
przyszłość, jak mówią politycy. Ani mi się śni! Wybieram przeszłość.
Każdy by to zrobił na moim miejscu. Każdy by to zrobił, gdyby
ogłoszono referendum. WYBIERAM PRZESZŁOŚĆ!



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:59:41 MET DST