Re: POLEMIKA: Czy Internet jest gorszy od komunizmu?

Autor: Marek Jedlinski (marekjed_at_interkom.magnum.lodz.pl)
Data: Mon 29 Apr 1996 - 22:19:51 MET DST


On 29 Apr 1996, Jaroslaw Strzalkowski wrote:

> Internet, podobnie jak inne media wymiany informacji, takie jak prasa,
> telewizja, telefon, itp. ma swoje ograniczenia.

Tak, ale.
Mam kilkoro znajomych, ktorzy nie cierpia rozmawiac rpzez telefon - jest
im w nim "ciasno" i jesli rozmawiaja towarzysko, to tylko po to aby sie
umowic na spotkanie osobiste. To moze kwestia gustu, moze temperamentu,
moze jeszcze czegos innego; normalne, ze niektorzy czuja sie w takim
kanale komunikacji lepiej, inni gorzej. Jednak Internet, przy wszelkich
ograniczeniach, ma jedna ogromna przewage nad mediami typu telewizja,
radio itp: jest dwukanalowy. Telefon niby tez, ale nie bardzo wyobrazam
sobie istnienia takiej np. listy dyskusyjnej jak ta dzialajacej "przez
telefon" :)

> Proby traktowania Intrnetu jako glownego srodka komunikacji miedzyludzkiej
> sa skazane na niepowodzenie - czlowiek "wtloczony" w prymitywny interfejs
> jakiejs aplikacji sieciowej jest ograniczany w swej percepcji i nie dziala
> naturalnie - ani IRC, ani listy dyskusyjne, ani homepages, ani jakies
> cooltalki czy nawet przyszlosciowe VR nie sa wystarczajaca platforma dla
> kontaktow miedzyludzkich.

Oczywiscie niepodobna ograniczyc sie do kontaktow miedzyludzkich poprzez
siec i przestac wychodzic z domu... Jednak ostatecznie bardzo wiele zalezy
czego sie od tych kontaktow - od danej osoby - oczekuje. Czytalem kiedys
zupelnie rew[o|e]lucyjna ksiazke o teorii przekladu - sam jestem tlumaczem
i przyszlo mi do glowy, ze chcialbym zadac autorowi kilka pytan. Poprosilem
o pomoc subskrybentow listy LANTRA (zrzeszajacej profesjonalnych tlumaczy)
i po niecalej godzinie mialem juz email autora. Nie byloby to mozliwe ani
przez telefon (bo do kogo bym zadzwonil?) ani przez poczte - dawno, gdy
moja naiwnosc byla rownie wielka co ambicje tlumackie (?!) pisywalem
czasem do wydawcow. Jak to mowia, 'forget it.' Wiec jezeli mam ochote
poderwac pewna piekna nieznajoma, to Internet sie raczej nie przyda (nawet
jako temat do pierwszej pogawedki, niestety ;) ale dla wielu innych "trybow"
zawierania i kontynuowania znajomosci jest niezastapiony i chyba calkiem
sprawny, jesli rozumie sie jego ograniczenia.

> O Lemie trudno cos powiedziec, bo madrzy sie ostatnio straszliwie, ale Eco

Ach, niestety. Pare lat temu wystepowal w cyklu pogawedek TV i bylo
to dosc zalosne. Szkoda.

> Tak wiec sadze ze niepotrzebnie sie tak podnieciles tym artykulem - nie
> jest moze szczegolnie rozsadny ani inteligentnie napisany, ale nieslusznie
> okresliles go jako li tylko "strach przed czyms nowym, nieznanym". Hej.

Jednak taki tekst jak ten z GK moze sporo szkody wyrzadzic, mysle,
bo wiecej ludzi czytuje dane czasopismo niz ma dostep do sieci
w regionie. Po przeglosowaniu CDA w Stanach doszedlem do wniosku, ze
na panike nigdy nie jest za wczesnie :) Ilu z tamtejszych kongresmenow
wyslalo w zyciu email albo spedzilo kilka nocy na ftpowaniu, czy w WWW?
A jednak to oni podejmuja decyzje.

Troche a propos: czy nasz kochany rzad juz WIE o Internecie? Bo obok
aborcji i konkordatu to kolejny wymarzony Temat Zastepczy gdy nie wiadomo
co ze soba zrobic w dlugie parlamentarne popoludnia...

Marek Jedlinski



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:56:11 MET DST