W dniu 2018-05-30 o 14:55, Animka pisze:
Jakoś tak nie pociągają mnie te zakupy wysyłkowe, taki zakup to
ostateczność.
Moją poprzednią drukarkę firmy Lexmark też można było wyłączyć, nie
przeszkadzało jej to wcale w zasychaniu.. Oprogramowanie miała
bajeranckie, ale hardware to zwykły bubel.
Lexmark (pierwszy typ) była moją pierwszą drukarką. Tusze kosztowały
tak jak kształtował się dolar w przeliczeniu na złotówki. Bardzo
drogie. Raz przywiozla mi w prezencie siostra ze Szwecji, bo miała
bogatego męża i sama trochę pracowała jak tam porobiła te szwedzkie
kursy.
Po jakimś dłuższym czasie zobaczylam na giełdzie pod Stodołą polskie
zamienniki czarne i kolorowe. Zaczęlam kupować, bo nie były takie drogie.
Następnie nauczylam się napełniać czarnym atramentem przez strzykawkę.
Drukowala lepiej niż dolarowy oryginał.
Koloru niestety nie dało sie napełnić, ale i tak zmieniłam system na
nowszy i do tej całej nowobogackiej drukarki nigdzie nie było
sterowników pod system. Szlag mnie trafił. Stracilam cierpliwość i
sprzedałam ją prawie za darmo na allegro. Przyjechał po nią studencik,
który miał drukować swoją pracę magisterską, a do tego koloru nie
potrzeba.
Pierwsze drukarki Lexmarka mogły być dobre. Natomiast ta moja (Z603) to
już produkt z czasów szalejącego w świecie kapitalizmu. Wtedy już chyba
nikt nie praktykował z dobrą jakością, trwałością i zadowoleniem klienta.
|