On Mon, 2 Jun 2008, Artur M. Piwko wrote:
> Eneuel Leszek Ciszewski <prosze@czytac.fontem.lucida.console> screamed:
>>
>> Dlaczego nie wiesz? Dlatego, iż ja nie uważam, że zniechęcam. :)
>> Ty zniechęcasz. :)
>
> Ani on nie zniechęca ani Ty. Różnica jest tylko taka, że Ty wprowadzasz
> ludzi w błąd, a on nie.
Pozwolę się wtrącić.
Przejrzałem wątek i tak dla ew. czytających:
- owszem, E.L.C. podaje jak najbardziej prawidłowe przepisy, przypomnę
cytat z Jego postu:
+++ cytat +++
http://bap-psp.lex.pl/serwis/du/2002/1176.htm
--- koniec ---
...tylko szkoda, że sam nie czyta co mu grupowicze piszą (to Arturze
i Mariuszu), więc zacytuję:
+++
Art. 4.
1. Sprzedawca odpowiada wobec kupujšcego, jeżeli towar konsumpcyjny
w chwili jego wydania jest niezgodny z umowš; w przypadku stwierdzenia
niezgodnoci
przed upływem szeciu miesięcy od wydania towaru
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
domniemywa się, że istniała ona w chwili wydania.
^^^^^^^^^^^^^^
--- Po polsku: po 6 miesiącach od wydania już się nie domniemywa. Czyli to klient musi udowodnić, że w momencie sprzedaży istniała jakaś wada (wskazać ją), a nie że inna przyczyna (wstrząs na skutek opuszczenia, zalanie itepe) było przyczyną zepsucia. Do 6 miesiąca jest na odwrót: jeśli sprzedawca podejrzewa klienta, że on zakupioną rzeczą rzucał, topił ją czy podobnie, to on musi dostarczyć dowodów ze tak było (i co konkretnie spowodowało zepsucie). Wprowadzenie w błąd polega na tym, że powołany za przykład sprzedawca wziął sobie argument, jak to mawiają: "od czapy", i próbował tym argumentem zupełnie bezsensownie odpierać reklamację. W ten deseń (sprzedawca) sam poprosił, aby ew. spor przegrać :> Aby nie być gołosłownym takoż zacytuję: From: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze@czytac.fontem.lucida.console> Message-ID: <g20n0l$6k4$1@flis.man.torun.pl> +++ treść cytatu +++ ZETO twierdził, że nagrywarka jest sprawna. --- koniec --- Oczywiście, jeśli sprzedawca pisał głupoty, zaprzeczając rzeczom oczywistym, to musiał polec. Tyle, że fakt "siłowego" powoływania się sprzedawcy na bzdury, byleby zbyć klienta, ma się nijak do przepisu ktorym Mariusz i Artur tłuką niby grochem o ścianę. Streszczając: - jak się któryś sprzedawca powołuje, używając bzdurnych argumentów, w rodzaju tego ze "nagrywarka nie jest zepsuta" skoro *JEST* zepsuta, to oczywiście należy kazać mu to napisać na kartce i podpisać. Potem mamy sprawę wygraną, wzorem E.L.C. - jeśli jednak sprzedawca ów przepis z art. 4 jednak przeczytał i w ramach kontry stwierdzi, że "nagrywarka oczywiście jest zepsuta, ale uważa iż owa wada powstała dopiero po zakupie, on nie wie jak" ...to polecam przejrzenie podobnych dyskusji na grupie .prawo Żeby nie cytować z innych postów, to z tego samego msgid: +++ cytat +++ NIE JEST ISTOTNE, CZY TOWAR POPSUŁ SIĘ W CZASIE TYCH DWÓCH LAT, CZY TEŻ BYŁ JUŻ ZEPSUTY W CHWILI KUPOWANIA --- koniec --- ...oczywiście jest prawdziwy! Przemycona nieoczywistość jest taka, że DOWODZENIE PRZYCZYNY TEGO POPSUCIA się zmienia. Drastycznie. Do pół roku kupujący mówi: "uważam, że przyczyna leżała w sprzęcie w momencie zakupu". I sprzedawca, jeśli nie chce uznać reklamacji, musi dowieść że tak nie było. Czyli ekspertyza, że była w środku nagrywarki woda, że coś pęknięte jest od nacisku, że zasypane mąką... albo co tam faktycznie było przyczyną awarii. Po pół roku to kupujący musi dowieść, ze tak było jak on mówi, czyli że "wada już istniała". Drobiazg. Jak dla kogo :> Oczywiście jeśli sprzedawca jest natyle kumaty, żeby wiedzieć CO podważyć w piśmie reklamacyjnym. To że 99%++ sprzedawców nie jest tego swiadomych (bo w ogóle o konsumenckiej niezgodności mają pojęcie mętne) i zamiast prawidłowo się bronić zaczyna drapać pazurami i gryźć (sam widziałem taką akcję: "a ja panu reklamacji nie przyjmę" :>) przy okazji dostarczając dowodów przeciwko sobie, to już sprawa odrębna! Jako że NTG, to się wynoszę z wątku :) pzdr, GotfrydReceived on Wed Jun 4 15:55:14 2008
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 04 Jun 2008 - 16:51:01 MET DST