Re: Czy zintegrowana karta dzwiekowa zabiera duzo zasobow sys?

Autor: Les P <umma_at_gumma.pl>
Data: Thu 19 Jul 2007 - 22:45:17 MET DST
Message-ID: <f7oikf$drn$1@mx1.internetia.pl>
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response

Użytkownik "Botanix"
>
> Użytkownik "Les P"

> "A ja nabyłem plazmę 56' ale wolę patrzeć w starego, czarno-białego Belwedera.
> Wspomniany posiada jakość obrazu całkowicie zadawalająca, BTW nie jestem
> żadnym filem i nie trzeba mi do szczęścia pilotów zdalnego sterowania, dźwięku
> przestrzennego, fhd i innych wodotrysków.
> Bo ja nie potrzebuję sobie nic przedłużać;P
> "
>
> No i kto tu się wymądrza :)?

Ech, ja to nazywam sarkazmem.

>> A teraz poważnie, ostatecznie i podsumowująco: jeszcze raz odcinam się od
>> wszystkich wypowiedzi sugerujących, że kartę dźwiękową *trzeba* posiadać.
>> Ale jak jest możliwość (tak jak miał Piotrek), to grzechem jest jej sobie nie
>> wetknąć.
>
> Owszem. Nie mówię, że nie. Problem jednak w tym iż wszyscy widzą tak OGROMNĄ
> różnicę między SB a pożądną integrą i nabijają się ze wszystkich kto twierdzi
> iż mu taka wytarczy. Żeby tą różnicę dostrzeć to jeszcze głosniki ( nie
> słuchawki ) trzeba mieć w miarę dobre.

Otóż wcale nie. Słaby dźwięk na wyjściu będzie słaby również po wzmocnieniu.
Wiem co mówię, bo wielu moich znajomych zacheconych tymi anielskimi nutamii
jakie wydobywają się z mojego (bardzo pseudoaudiofilsko amatorskiego) zestawu
podpieło się ochoczo pod wieże, wzmacniacze i amplitunery - i co tam kto pod
ręką miał.
I co? Wzmocnili sobie szumy. Brzmi to nadal słabo, tylko, że głośniej. Mając
bylejakie słuchawki (oprócz tych dedykowanych do komputerów, bo to zwykle
straszne dziadostwo) albo zestawik dwóch głośników i subwoofer (mam taki w
pracy - kupiłem tymczasowo i okazyjnie na giełdzie i się jakoś ostał) można się
już delektować... hehe!

>> Na koniec (taki ostateczny) jedna _mondra_ myśl:
>> Jeśli przyjmiemy, że standardowy, w miarę porządny zestaw kosztuje obecnie
>> ok. 3 tys. i służy w większości nie tylko do obliczeń, ale jest często
>> domowym centrum multimedialnym (nie w moim przypadku, bo ja, jak twierdzą
>> niektórzy jestem pseudoaudiofilem i po to aby obejrzeć film albo posłuchać
>> dobrej, nieskompresowanej muzyki wyłączam kompa i wychodzę do drugiego
>> pokoju), to uważam, że wydatek siedemdziesięciu paru złotych na w miarę
>> porządny dźwięk płynący np. z takiego SB nie jest strasznym wydatkiem.
>
> Jeśli liczy się dla Ciebie czystszy dźwięk niż uzyskasz na integrze to nie
> jest. Jeżeli nie przywiązujesz do tego tak wielkiej wagi, nie delektujesz się
> każdym tonem, hertzem... po prostu słuchasz muzyki a nie nią onanizujesz (
> żart ) to jest to zbędny wydatek ;P

Jeśli ktoś nie widzi i nie słyszy róznicy, to faktycznienie - bez sensu.
Belweder i integra to aż za nadtto. Nie traciłbym przecież czasu, aby swoimi
barwnymi opisami (żart) zachęcić głuchych do wydawania kasy na coś czego nie
wykorzystają. Nie jestem agentem Creative. Piszę to ponieważ kiedyś myślałem, że
tak ma być i basta. Że z kompa nie da się więcej wycisnąc, bo wiadomo,
kompresja, zakłócenia, słabe słuchawki... Szkoda wydać 1000 zł na kartę, skoro
można za to kupic niezłą grafę. Potem ktoś gdzieś napisał, że owszem, nie trzeba
pracując (czy bawiąc się) włączać wieży, albo wychodzic do innego pomieszczenia
żeby posłuchać muzyki. Wystarczy równowartośc jednej nienajnowszej gry, żeby mp3
(i wszystkie gry) nabrał innego wymiaru. Nie oszukujmy się - nie jest to
mistrzostwo świata, ale większośc moich znajomych (oraz ja) słucha w czasie
pracy na kompie własnie mp3, wiec pozłacane wtyki i wzmacniacze lampowe można
sobie i tak o kant rozbić. Za to na wymagajacych serwerach nie da się bez
dobrego dźwięku pograć np. w CoD, bo zanim wypadniesz zza załomu, goście którzy
mają eaxa już wiedzą, ze idziesz i na ciebie czekają...
Problem tkwi w czym innym. Skoro dedykuję moje rozważania tym, co nie zakładają
z góry ze rożnicy żadnej nie ma, a jak jakimś cudem jednak jest, to znikoma -
to czemu ciągle próbuja polemizować ze mną osobniki te, które czują się urażone
tym, ze ktoś im coś śmie imputować?
 A przecież można często odnieść wrażenie, że to właśnie ci bronia najzajadlej
integry, co się nigdy z wtykaną nie zetknęli. (przypomina to dyskusję araba z
eskimosem: jeden mówi, że najlepiej smakują napoje z kostakmi lodu, a drugi się
puka w czoło;)
 To zupełnie jak z ilością ramu. Ci co mają go mniej (pozdrawiam panie kolego,
pozdrawiam) twierdzą do upadłego, ze im więcej zupełnie nie trzeba.

Ale tak to jest, jak ktoś nie wie gdzie leży pies pogrzebany (albo gdzie rośnie
słodka marchewka;))

>> Oczywiście mógłbym na koniec zażartować, że znajdą się zawsze i tacy, co
>> powiedzą, że jak nie widać różnicy, to po co przepłacać?
>
> Różnicę widać, pytanie tylko czy aż taką aby dopłacić. Moim zdaniem tak. Lecz
> jeśli ktoś uważa inaczej to ma do tego prawo i należy go zrozumieć.

Przykro mi - ja to mogę sobie nawet wyobraźić, ale ze zrozumieniem to już u mnie
krucho.
Ma tylko nadzieję, że ci Twoi, co mają prawo (żart), ocenią mnie sprawiedliwie
(i zrozumieją:)).

> Nie każdy ma tak wrazliwy słuch i nie dla każdego liczy się jakość dźwięku na
> pierwszym miejscu lecz sama muzyka.

Po prostu nie zdawałem sobie sprawy, że jest tylu ludzi, którzy nie dostrzegaja
róznicy np. między filmem na DVD a VHS.
I nie mówię o tych, którzy dostrzegają, ale ich nie stać, albo mają akurat inne
priorytety.

Na koniec powiem raz jeszcze, że róznica jest i to słyszalna (czego dobrym
przykładem jest Piotrek, który też nie widział sensu, dopóki nie usłyszał) już
na słuchawkach, za powiedzmy ~ 50 zeta.

> Wątpię :).

Naprawdę!

KONIEC!

-- 
LeP;) 
Received on Thu Jul 19 22:50:07 2007

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 19 Jul 2007 - 22:51:13 MET DST