"Rafał Bartoszak" m8qj4fk5avwr$.dt310n9fi8g2$.dlg@40tude.net
> > Myślałem, że Ci chodzi o dopasowanie kolorystyki, balans bieli itd. :)
> Chodziło mi o zbieżność, czyli konwergencję.
Tak -- wiem, ale w pierwszej chwili myślałem, że może
chodzi o coś, co się czasami nazywa kalibracją.
> [...]
> > Prawie na pewno umrę
> > nie tylko z tęsknotą [patrząc na nidostrzegalne szczyty siedmiu wzgórz -- które człowiek
> > zamienił w Wieczne miasto] ale i z nienawiścią do ludzi, którzy mi los taki zgotowali...
> Znowu marudzisz...
Chyba nie. Od ponad pięciu lat siedzę na podłodze, albowiem brak mi mebli,
kilka miesięcy głodowałem (później połamały mi się dwa palce i posypały mi
się zęby -- nadal się sypią) a wcześniej mieszkałem na powierzchni niby
kilkunastu metrów kwadratowych, ale w tak zagraconym pokoju, że trzy osoby
nie mogły się tak pomieścić, zaś dwie swobodnie poruszać. Jeszcze wcześniej
mieszkałem w ruderkowatym domku. Niestety wyższa racja rzymskokatolickiego
Kościoła zabroniła mi podjęcia pracy zarobkowej, gdy rodzicom moim odbiła
szajba i gdy postanowili ze mną walczyć do tak zwanego upadłego o wszystko,
radząc mi, abym poszukał sobie miejsca na śmietniku, pod mostem, w tunelu...
Upadli oni, ale ja straciłem wszystko, na czym mi zależało, w tym czas,
którego nic mi nie zwróci.
To zapłata duchownym tegoż Kościoła za latami słane duchownym tym -- pieniądze.
Duchowni ci najpierw namawiali mnie do połączenia sił z rodzicami,
później, gdy mi brakowało na jedzenie, uznali, że tak ma być!!!
(abym mógł w przyszłości nadal płacić tymże duchownym)
Najlepiej na tym układzie wyszła chora na schizofrenię siostra, która pracą
się w życiu nie hańbiła zbyt często, jako że ma kochającą ją (i nienawidzącą
mnie) matkę i resztę ,,rodzin''. Ja, dzięki współpracy z rodzicami straciłem
pracę na uczelni i prawie wszystko, co w życiu osiągnąłem. :) Wspólne życie
z nienawidzącymi ludźmi (rodzicami i siostrą) raczej prowadzi donikąd. Tym
bardziej, gdy się ma ojca chętnego do pełnienia obowiązków męża wobec swej
ewentualnej synowej -- niejako w zastępstwie syna, który powinien przecież
pracować na rodzinę, co czyniłoby go niezdolnym (z braku sił i wolnego czasu)
do pełnienia funkcji męża...
Księży chyba ta sytuacja cieszy, żeby nie napisać, że podnieca i dodaje [duchowych] sił. :)
Stale powtarzają publicznie, że najważniejsza jest rodzina, solidarność i wzajemna pomoc
niesiona w rodzinie i nie tylko w rodzinie.
> > --b, czyli takie coś, czego nie widać, nie słychać, a o obecność czego ludzie się czasami dopominają...
> > _______ _____________________ _
> > (_______) leszekc@@alpha.net.pl | |
> > _____ ____ _____ _ _ _____ | |
> >| ___) | _ \ | ___ || | | || ___ || |
> >||_____ | | | || ____|| |_| || ____|| |
> >|_______)|_| |_||_____)|____/ |_____) \_)
> >
> > Postscriptum: SVG robi ;) karierę, więc nie chcę pozostać w tak zwanym tyle. ;)
> Co to jest ???????!
> Jeśli umyśliłeś sobie, że tak wygląda elegencka sygnatura, to po
Elegancka? W moich warunkach mam myśleć o elegancji?
> pierwsze - jest za duża, a po zerowe - to nie jest sygnatura. A to coś,
> czego nie widać, a powinno być, umożliwia czytnikom inteligentniejszym
> niż opsluk odpowiednie traktowanie sygnatur - więc nie jest to czyjeś
> widzimisię.
Owszem -- powinno być, ale jakoś nikt mi nie był w stanie powiedzieć,
który DeeLeL odpowiada za ową spację. Mam OE klejonego z kilku wersji,
z kilku Windows, poczynając od W95/95OSR2/98/98SE, przechodząc przez
WME do WXP.
--spacja
_______ _____________________ _
(_______) leszekc@@alpha.net.pl | |
_____ ____ _____ _ _ _____ | |
| ___) | _ \ | ___ || | | || ___ || |
| |_____ | | | || ____|| |_| || ____|| |
|_______)|_| |_||_____)|____/ |_____) \_)
Received on Mon Nov 13 21:05:07 2006
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 13 Nov 2006 - 21:51:10 MET