"Atlantis" ehsbh9$1bn$1@atlantis.news.tpi.pl
> >> W gruncie rzeczy nie mam w zwyczaju wyginać moich płyt, staram się z
> >> nimi obchodzić tak delikatnie, jak to tylko możliwe. ;)
> > Niestety Twój sposób obchodzenia się z płytami nie zmienia ich budowy. :)
> To trochę tak, jakby powiedzieć, że mój sposób obchodzenia się z
> telewizorem (nie mam w zwyczaju rzucać nim po pokoju) nie zmienia faktu,
> że budowa telewizora może nie przetrwać takiego zachowania. ;)
Jeszcze raz, bo inaczej się tego nie napisze:
Niestety Twój sposób obchodzenia się z płytami nie zmienia ich budowy. :)
To znaczy, jest ona tak wykonana niezależnie od tego, czy Ty ją w ogóle dotykasz. :)
> Płyty nie są budowane z myślą o ekstremalnym użytkowaniu,
Wystarczy zmiana temperatury i nierównomierne wyginanie się dwóch warstw poliwęglanu. :)
> najlepiej trzymać je w pudełkach i delikatnie przełożyć do napędu
Ja większość trzymam w pudełkach, część na ,,kiju'', a część w miękkich koszulkach.
Słowo 'etui' się chyba nie odmienia. :)
> - tak jak to zostało przewidziane. Że niektórzy mają je za wieczne i niezniszczalne,
> to juz inna sprawa...
> > Być może. Ja akurat nie znam nikogo, kto by rzucał płytami DVD lub wycierał nim biurko.
> Ja znam i to wielu takich. ;P Wystarczy odwiedzić kilku znajomych, a
> zobaczy się stertę CD czy DVD bez opakowań, leżących bezpośrednio na
> blacie biurka, a gdy brakuje miejsca to taką stertę mają w zwyczaju
> zwyczajnie przesunąć w inne miejsce. ;)
> A jeśli chodzi o rzucanie, to chyba jeszcze w podstawówce dzieciaki
> urządziły obie taką zabawę - rzucali CD po klasie, aż w końcu się nie
> rozleciał na kawałki - uderzając o drzwi, którymi 30 sekund później
> weszła nauczycielka. ;)
No -- ja zna m akurat dorosłych, którzy ponoć rzucali płytami
CD, twierdząc, iż są dostatecznie trwałe. :)
> > Znam jedną osobę, która mi opowiadała o rzucaniu płyt CD (nawet zademonstrowała sposób
profesor UJ :) (kobieta; około roku 1997)
> > tego rzucania) i kilka, które uważały, że zapis na toczonych płytach CD jest wieczny,
> > odporny na wszystko (na przykład na potraktowanie płyty papierem ściernym) a w przypadku
> > CDDA jest ostatecznym rozwiązaniem, po którym już nigdy nic lepszego nie nadejdzie. :)
profesor UwB :) (mężczyzna; około roku 1991)
> Ja znam wielu takich...
> > Nie jest. :) Ale moim zdaniem po prostu wygodniej chwycić płytę za krawędzie,
> > niż ,,palcować'' -- gdyż wówczas nie traci się z oczu tego, co na niej jest.
> > W celu więc jakim owe palcowanie? :) Wyjmowanie z pudełka wręcz uniemożliwia
> > owo palcownie i zmusza do chwycenia za brzegi. Jeśli ktoś nie ma dostatecznie
> > dużej ręki -- może chwycić za środek i brzeg. :) Moim zdaniem to najnaturalniejszy
> > chwyt. :)
>
> Jeśli mowa o pudełku, to tak i muszę się zgodzić. Ale są jeszcze koperty
> i wielu wydaje się bardziej naturalne chwycić płytę za brzeg kciukiem i
> palcem wskazującym, brudząc ją przy okazji niż wpychać palec głęboko do
> koperty, aby chwycić ją normalnie - bo po co?
Akurat można chwycić sam brzeg, tam gdzie nie ma zapisu. :)
> > :) Wiesz -- płyty winylowe też były bez kasetek. :)
> Za to o ile mniejsza gęstość zapisu... No i zapis był analogowy,
Były i takie cyfrowe. :)
> nie trzeba było nawet systemów korekcji stosować. ;)
:) Raczej odwrotnie -- trzeba je bardzo mocno odszumiać. :)
> > Są ciężkie, ale i odporne na uszkodzenia. :) Mogą nawet upaść z wysokości
> > metra na dywan bez czynienia sobie krzywdy. :) W trakcie spadania dysk
> > się wyłącza i przygotowuje do zderzenia. :) W tym czasie muzyka odtwarzana
> > jest z kości. Po upadku dysk wraca do pracy. :) Co gorsza -- już taki minidysk
> > stale wyłączał się i włączał, aby zaoszczędzić trochę energii, gdy był zasilany
> > bateriami. :) Tym bardziej te dyskowe walkmany to lubią. :)
> Mimo wszystko tam zawsze są części ruchome, a to jest znacznie bardziej
> narażone na uszkodzenia.
I tak, i nie. :) Oczywiście nikogo nie zachęcam do rzutów dyskami. :)
> Bo to o czym piszesz to jedynie zaparkowanie głowicy podczas spadania.
Chyba nie tylko. :)
> No dobrze, a jeśli jednak nie zdąży? ;) Albo jeśli upadek będzie
> z większej wysokości i głowica co prawda nie zarysuje talerza,
> ale uszkodzi się jakaś inna część dysku? Dysk, bez względu na
> zabezpieczenia jest o wiele bardziej narażony na wstrzący,
> upadki itp. niż pamięć flash z prostego powodu - obecność
> części mechanicznych.
Zaraz zobaczę, czy mój Pen nie popsuł się, spadając z deski do prasowania. ;)
> >> mechaniczne no i podbijają cenę. :) To mówi użytkownik MP3 Playera 256 MB. :P
> > Teraz 256 MB nie robi żadnego wrażenia :) -- a to jedna trzecia część płyty CD,
> > co z kompresją MP3 daje ze cztery takie płyty. :)
> No ja wiem, ale niecały rok temu, gdy go kupowałem to 256 MB było
> całkiem przyzwoitym wynikiem. Zwłaszcza, że ludzie, którzy zainwestowali
> tylko trochę wcześniej mieli do dyspozycji jedynie 128 MB, a np.
Teraz 512 kosztuje na przykład 77 złotych. :)
> posiadacze Nokii 5510 64 MB. :) Jak więc to wydawało się naprawdę sporo,
> a teraz cały czas muszę się zastanawiać co wgrać i co jakiś czas myślę,
Jedno zdjęcie z małego obrazka w 24 bpp i 4000 dpi to około 64 MiB. :)
> że przydałby się 1 GB. Tyle tylko, że pewnie za rok albo dwa będzie to
> samo - potrzebna będzie wersja 10 GB. :) Dlatego IMHO nośnik powinien
> być wymienny. ;)
No tak. :)
> >> Zaryzykuję twierdzenie, że 99% użytkowników nie stosowało stacji
> >> dyskietek jako narzędzia do update'owania BIOSa, ale jako
> >> najzwyklejszego nośnika danych. Im zależałoby pewnie na większym
> >> transferze i pojemności. :)
> > To niech używają Penów. :)
> Wtedy jeszcze ich nie było, a ZIPy będące czymś w rodzaju odpowiednika
> nie przyjęły się.
:)
> > W razie czego podpięcie trwa kilka minut. :)
> Może i tak, ale mam wyłączać komputer, rozkręcać go i podpinać stację
> dyskietek za każdym razem, gdy przyjdzie jakiś znajomy z "bardzo ważną
> pracą do wydrukowania" na dyskietce? Nie lubię grzebać w komputerze bez
> potrzeby, z reguły nigdy nie zgadzam się na zdjęcie budowy gdy jakiś
> znajomy chce przyjść ze swoim dyskiem twardym. Między innymi dlatego
> zainwestowałem w kabelek USB2IDE.
Ja co jakiś czas sprawdzam palcem, czy kręcą się wiatraki.
Kiedyś po kilku dniach postoju jednego -- padła karta grafiki. :)
Może to przypadek, a może nie. :)
> > Przez jakiś czas CD bywało na oddzielnej tasiemce.
> > Nie wiem, co to było -- złączka wychodziła prosto z płyty, jak do HDD lub FDD. :)
> > Na pewno nie SCSI, ale i nie do końca IDE. :)
> Nie pamiętam... Wiem, że w czasach XT/AT/386 zdarzało się, że do CD-ROMu
> potrzebny był osobny sterownik w postaci karty ISA, to samo miały Amigi.
> Jednak z tego, co powiedziano mi na pewnym forum było to zwykłe SCSI...
Ale ja akurat o nie-SCSI. :) A SCSI zwykłych i niezwykłych były całe masy. :)
> Natomiast w moim pierwszym komputerze (Cyrix 6x86 - tak około 1997)
> CD-ROM faktycznie był podpięty tasiemką z pojedynczym złączem, jako
> jedyne urządzenie do kanału, ale był to standardowy kanał IDE, do
> którego dziś z powodzeniem można podpiąć dwa napędy. Nawet w Amigach,
> gdzie było jedno złącze do dysku twardego (IDE, gniazdo jak w laptopach)
> po zastosowaniu odpowiedniej przelotki można podłączyć zwykły dysk +
> CD-ROM, DVD-ROM lub nagrywarkę. ;)
> > No to co? A nośnik LS-120 ile kosztował?
> Staniałby, gdyby się upowszechnił. Peny też tanie na początku nie były...
Za to dyszczki MO 2.5" kosztują po 4 złote za sztukę. :)
> BTW jestem ciekaw, czy kiedyś technologia produkcji układów pamięci
> flash spadnie do tego stopnia, że będzie można kupować karty pamięci jak
> dyskietki. ;P
1 zł za 1.44 MiB? ;)
> >> To wcale nie było tak dawno temu. :) Formatowanie piętnastu dyskietek,
> >> pakowanie i dzielenie RARem, w domu w drugą stronę i miało się parę
> >> nowych rzeczy na dysku. ;)
> > Nigdy tego nie robiłem. :)
> A u mnie to było powszechne, zaraz po zakupie pierwszego własnego
> komputera, kiedy danych do przenoszenia między znajomymi było sporo,
> a jedynym dostępnym nagrywanym nośnikiem była dyskietka. ;) Przy czym
> odległość i ówczesny stan wiedzy informatycznej z góry wykluczały
> możliwość założenia sieci lokalnej. ;)
Zależy na czym. :) Wykorzystywano z powodzeniem RSa i Centronicsa,
a i Ethernet/Arcnet/TokenRing znany jest od około 20 lat. :)
Ja jeszcze montowałem karty na 8bitowej ISA. :)
te na 16 nie były wcale szybsze. :) Ciekawe, kto jeszcze pamięta ISA w ogóle? :)
http://www.leszekc.w.tkb.pl/ekonomia01.jpg
http://www.leszekc.w.tkb.pl/ekonomia01.jpg
Te są już nowoczesne -- na RG58 i na ,,skrętkę''. :)
Ale mogę odszukać faktury na ISA 8 i jedynie na RG58. :)
Swego czasu zarzucano mi oszustwo, albowiem stosowałem przewód antenowy :)
zamiast komputerowego. :) I jak ludziom wytłumaczyć, że i ten, i ten miał
te same parametry? :) (CB radio było na 50 ohmach) :) Antenowy był oczywiście
kilkakrotnie tańszy, ale przede wszystkim -- był w Białymstoku w dużych ilościach,
a ,,komputerowy'' należało zamawiać i sprowad[skończyły mi się akurat tutaj
akumulatorki -- nagle i niespodziewanie; mogłyby jeszcze te kilka znaków pociągnąć]zać...
> Dysku jak już mówiłem nigdy nie nosiłem w celu przenoszenia dużych
> ilości danych. :)
E.
Received on Fri Oct 27 19:25:05 2006
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 27 Oct 2006 - 19:51:22 MET DST