Re: Partycje - problem

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Sat 07 Oct 2006 - 16:25:42 MET DST
Message-ID: <eg8dhk$e4u$1@inews.gazeta.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"hill_thebill" 1dulg520ml9ga.1hvqoihezmaxl$.dlg@40tude.net

> dzięki Bogu poczucie humoru nie umarło w Polakach - brawo !!!
> Niestety w temacie piór jestem kompletnym dyletantem... zawsze uważałem, że
> do pisania piórem trzeba mieć znakomity charakter pisma, a mnie niestety
> poskąpiono tego daru, a moze po prostu to wina systemu edukacji - kiedy
> moja mama chodziła do szkoły podstawowej to pisać na lekcji wolno było
> TYLKO piórem i wtedy uczono kaligrafi....

No i ja, dzięki ty piórom właśnie, nauczyłem się bardzo ładnie pisać.
Niestety później wróciłem do ,,normalnego'' pisania, :) ale gdy biorę
do ręki prawdziwe pióro -- wraca :) umiejętność kaligrafowania, :) co
sprawdziłem niedawno przy okazji tych podarowanych mi przed laty piór. :)

BTW -- po tygodniu żadne z nich już nie pisało, a moje, których mam
jeszcze dziesiątki sztuk -- pisały nie po tygodniu, nie po miesiącu,
ale tak długo, jak długo nie zasuszył się do końca znajdujący się
wewnątrz tych piór atrament. :) Czasami bywało tak, że zdołałem
napisać piórem zaledwie kilka słów, po czym ,,milkło'' zupełnie, :)
ale niedopuszczalne było pisanie przerywane, coraz trudniejsze (im
mniej pozostawało płynnego atramentu -- tym trudniejsze :) pisanie)
itp. Po prostu: choćby jeden pikolitr ;) atramentu wewnątrz pióra
był płynny -- pióro pisało i przestawało pisać po prostu nagle -- ciach i ósz. :)

I (o ile wewnątrz był płynny atrament) zaczynało pisać niemal natychmiast
po postawieniu stalówki na papierze, choćby było nieużywane kilka tygodni,
o ile był wewnątrz płynny atrament. Pozostawione bez nasadki lub w nasadce
ale na wiele tygodni zaczynało (każde z nich) pisać nie później niż po kilku
(dwóch, może trzech) milimetrach, :) a pozostawione w nasadce (nie wiem, jak
to fachowo nazwać) na nie dłużej niż kilka dni -- pisało natychmiast :) po
dotknięciu papieru, :) z tym że pierwszy milimetr :) był ciemniejszy od
pozostałego pisma. :)

Ważne też było, aby pióro kreśliło tak samo grubą krechę bez względu na
kierunek tego kreślenia -- aby kółko narysowane takim piórem miało (na
oko) krechę tej samej szerokości na całym swym obwodzie. Niestety tego
warunku część piór nie spełniała. :)

Do pisania używałem atramentu Pelikana. :)

Któregoś dnia postanowiłem wszystkie pióra oddać pewnej dziewczynie,
ale jadąc do niej, zostałem najechany przez faceta jadącego Polonezem
(facet tłumaczył, że za długo stałem przed przejściem dla pieszych) co
tego dnia popsuło mi szyki, a później jakoś zapomniałem o mojej chęci
oddania tych piór. :) I chyba leżą do dnia dzisiejszego w kilku
skórzanych pudełkach. :) BTW -- pudełka (skóra na pudełkach) były
pielęgnowane kremem Nivea. :)

E. :)
Received on Sat Oct 7 16:30:09 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 07 Oct 2006 - 16:51:05 MET DST