Komputerowe przewartościowanie - dlugie

Autor: Neutrino (ceoWYTNIJ_at_WYTNIJ.op.pl)
Data: Thu 19 Feb 2004 - 21:22:58 MET


Oto zamieszczam, wprawdzie troche przydlugawy, ale naprawde ciekawy i
zabawny artykul, wydaje mi sie ze wiele osob zainteresuje ;-)

Artykul pojawil sie w ostatnim wydaniu krakowskiej Elektrogieldy.

Zycze milej lektury - literowki prosze zglaszac do mojego OCR :P

Pozdrawiam,

N.

Komputerowe przewartościowanie

(Część pierwsza)

Przewartościowanie: przywrócenie rzeczywistej wartości obiektom,
przedmiotom, które z jakichś powodów (np. wskutek zaniedbania) straciły na
wartości; rewaloryzacja.

Wstęp

Ostatni okres rozwoju sprzętu komputerowego stoi pod znakiem cqraz
dziwniejszych przemian, zaskakujących wydarzeń i niezrozumiałych tendencji.
Jak zwykle chodzi o pieniądze - nasze pieniądze, które spoczywają w naszych
kieszeniach, a powinny znaleźć się w kasach wielkich firm produkujących
sprzęt komputerowy. Powinny - ich zdaniem. Dlatego też przemysł komputerowy
pozbył się ostatnio niedomagań wieku dziecięcego i porzucił dziwne dla
innych, dojrzałych gałęzi przemysłu zwyczaje. No bo któż to widział, żeby
produkować coraz to lepsze karty graficzne? Do czego takie praktyki mogą
doprowadzić poza zepsuciem rynku?

Tak więc jesteśmy świadkami wypuszczania na rynek "nowości", które nie
dorastają do pięt "starociom". Odgrzewane kotlety w postaci starych GPU pod
nową nazwą wkurzają rozsądnych ludzi, którzy muszą tłumaczyć laikom, że
Radeon 9600 wcale nie jest wydajniejszy od 9500, ale jeśli w 9500 odblokować
kilka potoków, to wówczas mamy Radka 9700, więc 9500 to nie jest zły model,
chyba że po odblokowaniu na ekranie będą krzaki zamiast grafiki. nVidia nie
pozostaje w tyle - nowa seria FX i jej najsłabszy przedstawiciel oznaczony
numerkiem 5200 jest cieniarzem mogącym zazdrościć wydajności leciwej już
serii GeForce 3 Titanium. A że "DirectX 9 ready"? Dziękujemy grzecznie za
takie "ready" przy 5 klatkach na sekundę w jakimkolwiek benchmarku
graficznym. Giganci walczą, ale czynią to w sposób rozsądny, nie szkodząc
sobie zbytnio. Wiadomo, że gdyby postęp w dziedzinie grafiki komputerowej
utrzymywał się ciągle na takim poziomie, jak przed kilku laty, mielibyśmy
dziś w naszych komputerach kosztujące kilkaset złotych karty o wydajności
dziesięciokrotnie większej niż obecni liderzy - Radeon 9800XT czy FX 5950
Ultra. Tylko że byłoby to całkowicie bezcelowe marnowanie mocy, środków,
technologii... Intel i AMD podnieśliby wrzask (cichy, zakulisowy wrzask):
przestańcie się wygłupiać, skąd mamy wziąć procesory zdolne do napędzania
tych waszych monstrualnych grafik!!!??? Producenci chipsetów płyt głównych
pozostaliby daleko w tyle, mając na swoich magistralach ułamek
przepustowości potrzebnej do zaspokojenia apetytu Radeona 10000XT czy FX
6500 Ultra II.

A producenci oprogramowania? Ci śmialiby się po cichu spokojnie pisząc
znaczek po znaczku swoje tajemnicze kody i przekładając premiery
zapowiadanych hitów o rok... bo ktoś włamał się na tajny serwer i zobaczył
jaką strzelbę będzie nosił główny bohater strzelanki Fuli Life 4.

Pamiętajmy, że nasze realia nie mają wiele wspólnego z realiami rynków,
które liczą się jako generujące warte zabiegania zyski. Kupujemy sprzęt dużo
tańszy, dużo rzadziej i o wiele rozsądniej - z konieczności. Nie dajemy się
omamić reklamom kart graficznych kosztujących 2500 złotych z prostego
powodu - nie stać nas na takie karty i tyle. Klient zachodni jest w o wiele
gorszej sytuacji, on wręcz ma obowiązek kupić najmarniej co rok nową grafikę
z najwyższej półki - w imię dobra ukochanego producenta chipsetu
graficznego. Do niego skierowana jest natarczywa reklama, w nas godzą tylko
odpryski i rykoszety eksplozji inwencji speców od marketingu ATI czy nVidii.
Jak przekonać takiego klienta, który co prawda ma pieniądze na nową kartę,
ale nie bardzo widzi sens zakupu? Bo przecież ulubione gry śmigają płynnie w
wysokiej rozdzielczości, filmy DVD wyglądać lepiej już nie mogą, a
uruchamianie Worda trwa tyle samo na każdej obecnie produkowanej karcie
graficznej...

Przez jakiś czas ratunkiem okazał się DirectX 9. Tak, przekonanie klienta,
że MUSI kupić nową kartę zgodną z tym standardem było dość proste, a
oszczędni użytkownicy szybko się przekonali, że na karcie graficznej
oszczędzać nie wolno. Zmieniając GF4 na FX5200 można było się załamać
albo... pójść za radą marketingowców i kupić FX 5950, by wreszcie cieszyć
się odpowiednim przyrostem wydajności - skok z 200 fps w UT 2003 na 400 fps
to nie byle co przecież. Różnica podczas gry co prawda niewyczuwalna, jakość
obrazu też

w żaden sposób nie wzrosła, ale za to komputer wreszcie przypomina
prawdziwą, poważną maszynę: szumi i wyje tak, że w pobliżu trzeba krzyczeć.
Nie jest to wada. Kiedy bowiem przyjdzie do nas kolega, stanie w drzwiach i
zaskoczony zapyta: a co to tak k.... wyje??? odpowiemy niedbałym tonem:
aaa... kupiłem właśnie najnowszego

FX-a 5950... Kolega porażony wydajnością i ceną tego wynalazku nie będzie
już więcej zwracał uwagi na hałas, a sąsiedzi w bloku może nawet z czasem
zastąpią nocne liczenie baranków wsłuchiwaniem się w odgłos pracy naszej
grafiki.

Poważnym ciosem w strategię marketingową firm rynku graficznego było
przełożenie wydania gry Half-Life 2 z września 2003 na marzec 2004 a
ostatnio nawet na wrzesień 2004. Całe lato poprzedzające planowane wydanie
HL 2 trwały przepychanki i spekulacje: jaki chipset lepszy do HL 2?
Miażdżące dla nVidii wyniki testów przeprowadzonych na jakiejś wersji
pre-alfa wzbudziły panikę wśród jej zwolenników, ale na szczęście firma
stanęła na wysokości zadania wypuszczając nowe sterowniki, na których HL 2
śmigał znacznie płynniej. ATI za grube miliony dolarów wykupiło prawo
dodawania gry do swoich kart graficznych i rozreklamowało ten fakt na całym
świecie. Karty wyszły, gra nie. ATI dodawało więc do Radeonków kupony na
ściągnięcie sobie za darmo z sieci Half-Life'a, kiedy w końcu gra się ukaże.
Paranoja.

Zapowiadany na 2004 rok Doom III nie wzbudza tylu emocji, bo niejako opiera
się na niewzruszonej potędze ID Software - wiadomo, że jeśli już wyjdzie, to
stanie się standardem na długie lata w wyznaczaniu wydajności kart
graficznych i całych systemów komputerowych. Niezrozumiały dla innych
proceder dopieszczania kodu przez Johna Carmacka i jego kolegów spowoduje
zapewne znaczne obsuwy w dacie premiery, może na gwiazdkę 2004 roku będziemy
wreszcie mogli kupić/ściągnąć ów kamień milowy w dziedzinie gier
komputerowych. Wiedzą o tym hieny marketingowe ATI

I nVidii, autorytet Carmacka i całej firmy ID Software nie pozwala na takie
praktyki, jak to ma miejsce w przypadku Half-Life 2.

Doom III będzie dobrze działać na wszystkich kartach graficznych o
odpowiedniej wydajności, bo tylko wtedy sprzeda się w zadowalającej liczbie
egzemplarzy, A jego engine będzie wart grube miliony dolarów.
Co jeszcze ciekawego, jeśli

chodzi o grafikę? Nie mając

żadnych głośnych i

wymagających gier opartych na

DX 9 nasi ukochani producenci

chipów zwrócili swoje drapieżne

spojrzenia na benchmarki graficzne. Pograć co prawda w 3DMarka nie można,
ale za

to po dziesięciu minutach wpatrywania się w samolociki i laskę z mieczem
możemy

wreszcie powiedzieć kumplom: wasze karty to kupa złomu, ja na moim Radku
9800

wyciągam całe 500 punktów więcej! Koledzy kładą uszy po sobie i rezygnując z

wakacyjnego wyjazdu nad morze kupują Radeona 9800 Pro - trzeba ratować swoją

nadszarpniętą reputację.

Za granicą takie i podobne praktyki przynoszą producentom chipsetów i kart
milionowe zyski. Dzięki temu jest kasa na badania i rozwój firm, na
wdrażanie nowych technologii, są miejsca pracy w Kanadzie, USA, na Tajwanie
i w Chinach. Walka jest ostra, błędy niewybaczalne i bezlitośnie
wykorzystywane. Przyglądając się temu z daleka możemy pozwolić sobie na
refleksję: czy nie jest widoczne przewartościowanie wymagań użytkowników
komputerów domowych?

Chcemy wydajności, owszem. Miło odpalić ładną grę w 1024x768 z włączonym
filtrowaniem anizotropowym i antyaliasingiem wygładzającym "cyfrowe" schodki
na krawędziach obiektów wyświetlanych na monitorze. Ale wydajność już mamy -
daje nam ją GeForce 4 Titanium, Radeon 9500/9500Pro czy 9700. Nawet Radeony
9100 czy 9000Pro nie są bez szans, można na nich całkiem przyzwoicie pograć
praktycznie we wszystko i cieszyć oko pięknym obrazem.

Nowe karty straszą swoją ceną, oferują wydajność, której nie wykorzystamy,
grzejąc się na potęgę świszczą wiatrakami i powodują zgon komputera z powodu
niewydolności prądowej starego zasilacza. Nie są w stanie zaoferować nic
nowego, jeśli chodzi o jakość odtwarzania filmów DVD czy DivX. Dopracowane
układy wejścia/wyjścia TV mają świetną jakość, do której nie można się
przyczepić, obsługa dwóch monitorów za pomocą 400-megahercowych RAMDACów to
też standard.

Nowe gry, na które czekamy wyjdą za rok - po co wymieniać kartę graficzną?
Posiadacze starych GF MX czy Radeonów 7500 decydując się na modernizację
kupują wymienione nieco wyżej karty ze średniej półki cenowej, a graficzne
potwory zalegają w magazynach. Będą do kupienia za rok... kiedy wyjdzie
kolejny następca słabszy wydajnościowe ale o wyższym numerku marketingowym.

begin 666 clip_image001.gif
M1TE&.#EABP("`'<`,2'^&E-O9G1W87)E.B!-:6-R;W-O9G0_at_3V9F:6-E`"'Y
M! $`````+ $``0")`@$`@ ````````(7C(^IR^T/HYRTVHNSWKS[#X;B2);F
$>14`.P``
`
end



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 13:15:21 MET DST