Re: najwieksza glupota ? :) [dlugie]

Autor: Smoq (smoq__at_usunto.poczta.onet.pl)
Data: Tue 12 Nov 2002 - 00:20:15 MET


Użytkownik "mariusz" <toudikk_at_go2.pl.spam> napisał w wiadomości
news:aqp1fl$j4h$1_at_news.tpi.pl...

Przypadek pierwszy
Mialem jakis rok temu smieszny numer. Dzwoni do mnie brat kumpla, ze Windows
mu sie nie uruchamia. Jakis staroc pentium 100 dyski 500 MB i 200MB.
Wlaczamy, dyski halasuja, ale mysle sobie: stare, ten typ tak ma. W95 wiesza
sie w trakcie uruchamiania, ale do golego dosa startuje. Sprawdzam i okazuje
sie, ze nie chce sie czytac drugi dysk. Odpinam i probuje odpalic windoze,
odpiety dysk lezy obok. Windoza nie startuje, wali informacjami o
uszkodznych niektorych plikach. Tak kilka razy, a w miedzyczasie moj wzrok
spoczal na tym odpietym dysku. Srubka byla jakos tak krzywo przykrecona.
Pytam sie, a gosc (elektronik, zajmuje sie naprawna sprzetu audio-video),
mowi, ze dyski halasowaly wiec je przeczyscil. Pytam sie jak je przeczyscil.
A on, ze normalnie, wzial rozkrecil, jakies paprochy byly w srodku, wysypal
je, przetarl bawelniana szmatka zmoczona w spirytusie i skrecil z powrotem.
Malo nie skrecilem sie ze smiechu.
Ale zdziwiony bylem, ze w ogole cokolwiek sie na dysku przeczytalo.
Z ciekawosci postanowilem sparwdzic dysk scandiskiem. Rozpalilismy grilla
(bo dlugo to trwalo;-)) ) a scandisk sobie chodzil. Znalazl tylko okolo 1 MB
w uszkodzonych sektorach. Umowilismy sie na dzien nastepny, na instalacje
windowsa. Oczywiscie wiem, ze nie ma to prawa chodzic, ale ciekawosc mnie
zzerala, ile dysk bedzie chodzil po takich przejsciach. Ale nastepnego dnia,
dysk sie wykrywal, ale nie chcial ruszyc, wydawal odglosy, jakby ramie z
glowica sie zacielo. Moja ciekawosc zostala zaspokojona wiec dalem sobie
spokoj. :)

Przypadek drugi:
Telefon z od znajomych z jednej firmy, ze nie maja obrazu na monitorze,
tylko jakies migajace paski. Przyjezdzam i okazuje sie, ze pani wpiela
wtyczke od monitora do karty graficznej odwrotnie :-) Zebym nie wyszedl na
seksiste, musze dodac, ze taki sam przypadek pojawil sie pare lat pozniej w
tej samej firmie ;-) Tym razem to facet byl sprawca :)

Przypadek trzeci.
Telefon z jakiejs firmy. Dzwoni pani i mowi, ze _pulsator_ sie zepsul.
Zachodze w glowe o co jej chodzi. Od slowa do slowa i w koncu udalo mi sie
wyciagnac, ze kursor (w trybie tekstowym) zrobil sie gruby. Wiec tlumacze,
ze przyczyna bylo wcisniecie klawisza Insert i tlumacze jej o co chodzi...

Przypadek czwarty
W trakcie wizyty konserwacyjnej oprogramowania, przychodzi jedna pani i
mowi, ze kierownik ja przyslal, bo klawiatura sie zepsula. Mowie jej, ze w
zasadzie tym zajmuja sie inni ludzie w naszej firmie, ale ze zerkne. Idziemy
do jej pokoju, a ja wypytuje co i jak. A pani mowi, ze spacja zjada jej
litery. Wypytuje dalej i okazuje sie, ze dzieje sie tak w Wordzie. Az tu
nagle: Eureka.... Tlumacze jej jak dziala Ins. A ona: czyzby pan kierownik
tego nie wiedzial? A dodac musze, ze ten gosc wczesniej zgrywal znawce, wiec
tym bardziej sie usmialem.

Przypadek piaty
Kiedys dawno temu byl taki wirus, ktory oprocz rozmnazania sie, tworzyc w
katalogu glownym plik _.com. Dopisywal tez jego uruchomienie do autexeca o
ile dobrze pamietam. Efektem dzialania tego programiku bylo odwrocenie
ekranu w trybie tekstowym do gory nogami (gdzies jeszcze chyba mam ten
programik). Dzwonia i mowia, ze cos sie stalo i ze monitor wyswietla obraz
do gory nogami. Akurat bylem najblizej i zajrzalem do nich. Wchodze, patrze
a monitor do gory podstawka a gosc normalnie pracuje :)

Przypadek szosty
W jednej z firm w trakcie wdrozenia systemu F-K jedna z pan nie byla na
szkoleniu z powodu choroby. Jak wrocila kolezanka pokazuje jej co i jak.
Ale w stylu: strzalka na dol, enter, 2x strzalka na dol, ..., Esc, .... itd.
W pewnym momencie mowi: A teraz wyjdz. A ta pierwsza obrazona wychodzi z
pokoju :) heh

Przypadek siodmy (ze slyszenia)
Znajomemu zepsul sie CD. Tacka sie nie wysuwala. Odwiozl do serwisu i
okazalo sie, ze w srodku napedu byl kawalek kanapki ;-) Ech, te dzieciaki...
;-)

Przypadek osmy
Mialem jakies 10 lat temu praktykanta, ktory pogrywal sobie w taka gierke pt
Worm. A ze gra byla napisana na XT, a on odpalal ja na 386, to zasuwala tak,
ze nie dalo sie grac. Z litosci (zeby chlopak cos mial z tej praktyki ;-)
napisalem na kolanie malego rezydenta, ktory wisial na przerwaniu zegarowym
i wykonywal pusta petle. Lewym shiftem zwiekszalo sie licznik petli, prawym
zmniejszalo. Chlopak pogral sobie i nie wylaczyl kompa. Pozniej siadla jakas
pani i zaczela cos grzebac pod oraclem (tak, na 386 kiedys chodzil oracle).
A ze uzywala podkreslen (a pisala to z lewym shiftem), no to komp zaczal
coraz bardziej zwalniac. Zauwazyla to no i zaczelismy szukac przyczyny. Ktos
powiedzial, ze wirus, ale ja dobrze wiedzialem, ze to nie wirus :-), no ale
sie nie przyznalem :-). Udalo sie (po dlugim czasie) "zdownowac" oracle'a.
Zapuscili mks;a, ale nic nie znalal :-) A ja wycialem programik, zeby
chlopak go juz wiecej nie uruchomil :)

Dlugo mozna by pisac (chocby o zlosliwym wygaszaczu ekranu podpietym
koledze, ktory wlaczal sie co 2 sek. pod DOS'em, a gosc siedzial i klepal
shiftem jak najety;-) , to jest to co mi sie w tym momecie przypomnialo.

Pozdrowienia

Smoq



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 01:53:42 MET DST