Hece z dyskiem a raczej, ktory ktorego zzera? (DLUGIE!!!)

Autor: Piotr (piotreks_ciach_at_tomcat.wroclaw.tpsa.pl)
Data: Fri 25 Oct 2002 - 13:01:37 MET DST


Witka!
Jest to bardzo dlugie ale jak ktos ma ochote i czas to prosze przeczytac, bo
to bardzo ciekawy problem. Tak dokladny opis byl zamierzony, by zapobiec
niepotrzebnym pytaniom.

Na poczatek moja konfiguracja:

Plyta MSI KT266PRO2
Athlon XP 1700+
1 IDE
Master: IBM 40 GB
Slave: Seagate Barracuda IV 80 GB (czasami :-(( )
2 IDE
Master: TEAC CDRW 516EB
Slave: TEAC CD540
512 MB DDR
GF4 TI 4400
SBLive!Player 5.1
Zasilacz Codegen 300W

Zaznaczam, ze nie nalezy brac pod uwage wirusow, uszkodzen tasm itp.
Wszystko to wyeliminowalem sam.

Jak slysze ostatnio "Seagate Barracuda IV" to az mnie skreca. W czym rzecz.

1. W kwietniu kupilem Barracude IV 80 GB. Podpialem ja jako "slave" pod
IBM'a 40 GB "master" (jakze oczerniana seria dyskow na tej liscie, rodem z
Wegier), ktory pieknie mi juz chodzi od 2 lat. Wszystko dzialalo przez ok. 2
miechy. Potem mialem podobne efekty do kolegi - zwiechy, a raczej 100%
zajetosci procka bez zadnego efektu przy ciagle palacej sie diodzie IDE,
wstawanie windy przez 5 minut itp. Zaznaczam, ze nie dokonywalem zadnych
zmian sprzetowych ani softwarowych przed padem. Po odpieciu Barracudy
wszystko ok. Podpialem ja pod drugie IDE, winda ruszyla normalnie.
Sprawdzilem NDD barracude no i mam cross'y, lost clusters i na dodatek 5
bad'ow. Oczywiscie zanioslem dysk do reklamacji. Przyjeli zbackupowali dane
i ...

2. ...po 3 tygodniach mam nowy dysk i spowrotem przerzucone dane. Radosc
moja byla krotka. Po podpieciu dysku znowu jako "slave" pod IBM'a te same
efekty. Bios pokazuje oba dyski ale winda nie startuje. Lampka dyskow ciagle
sie pali komp nie startuje. Wszystko to pod WIN 98. Mam tez WIN XP na
drugiej partycji, wiec wystartowalem z niego. Odziwo wszystko w porzadku.
Przerzucam co sie da na plyty i IBM'a jakbym mial przeczucie. Ponownie
startuje z WIN98 i komp startuje normalnie jakby XP naprawil twardziela (?).
Zapuszczam NDD ze skanowaniem powierzchni. Jest pare bledow ale delikatnych
(nie bad'y). Zadowolony zabieram sie do zrobienia dwoch partycji za pomoca
PM. Robie partycje, format, przerzucanie danych itp. Resetuje kompa i dupa.
Znowu zwis. Jeden, drugi, trzeci raz to samo. Podpinam w koncu barracude pod
2-gie IDE. Poszlo normalnie. Sprawdzam za pomoca NDD. Zatrzymuje sie na boot
blocku, czyli juz sa problemy z FAT'em, pozniej masa lost clusters.. Czekam
na skan powierzchni i co mam - BAD'a na pierwszych sektorach dysku. K....wa
mac mysle, juz po danych. Udalo mi sie na szczescie odzyskac prawie
wszystkie dane. I znowu oddaje dysk do reklamacji, bad to bad. Sa bardzo
zdziwieni i pytaja jak to tak szybko zrobilem, raptem jeden dzien :-).

3. Tym razem po 2 tygodniach otrzymuje moj tak oczekiwany choc juz
znienawidzony (Seagate) dysk, pedze do domu, podpinam konsekwentnie jako
"slave", a dlaczego nie, odpalam kompa i ....poszedl. Oczywiscie rozpiera
mnie nieskrywana choc troszeczke niesmiala radosc (zeby nie zapeszyc:-)), bo
wreszcie chodzi. Pozwolil mi na sobie elegancko zrobic partycje,
poprzerzucac dane. Kasowalem, formatowalem, katowalem HDTachem itp. Wszystko
gra...lo do czasu az podlaczylem na 2-gim IDE starego Seagata Medalista 4,3
GB jako "slave" zamiast CD-ROM'u. Bios rozpoznaje wszystko jak nalezy, winda
startuje. Zaczynam przerzucanie danych i po chwili cos sie dzieje nie tak.
Coraz bardziej zajety proc, az w koncu nie dzieje sie nic tylko ta
nieszczesna lampka od dyskow sie pali. Wylanczam kompa, wypinam dysk
Seagate'a 4,3 z 2-giego IDE i podpinam spowrotem CDROM. Start i powtarza sie
sytuacja, bios rozpoznaje elegancko wszystkie dyski, a lampka sie pali i
winda nie startuje. Powoli zaczynam sie wkur...c (dlaczego powoli ?). Mam
juz przed oczami kolejna wedrowke z reklamacja, ale postanawiam zrobic to co
juz wczesniej chodzilo mi po glowie. Przepiac dyski tzn. Barracuda na
"master", a "IBM na "slave". Przedtem jednak podpinam barracude znowu pod
2-gie IDE, wszystko idzie ok. Sprawdzanie - pare bledow (na szczescie nie
BAD'y), zmiana partycji - jedna 6 GB (system) i dwie duze. Podpinam jako
"master", IBM jako "slave". Przerzucam system z IBM'a na Barracude za pomoca
Drive Image w dosie. Start i wszystko ok. Winda chodzi w porzadku,
podpinanie kolejnych dyskow - tez ok. Na razie jestem happy ale trwa to
zaledwie pare dni.

Ktos moze powiedziec po co ja sie tak motam. Jesli mi pasi IBM to czemu se
drugiego takiego nie kupilem. Dobre pytanie, tylko ze wtedy nie bylo 80-tek
IBM'ow, a Barracude mialem i tak taniej, no i trzeba tu wspomniec duzego jej
plusa - nie slychac jej podczas pracy. Dlatego sie pokusilem.

Jedyny wniosek jaki mi sie tu nasuwa to, ze te dwie firmy sie poprostu nie
lubia. A jak widac z mojego strasznie dlugiego wywodu Seagate lubi byc na
gorze :-).

Ciekawostka jest jednak jak malo odporna na BAD'y jest Barracuda IV.

Ku przestrodze - kupowac dyski jednej firmy.

Pozdrawiam, serdecznie wszystkich grupowiczow i przepraszam za taki dlugi
tekst i ewentualne literowki.
Darek.



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 01:46:16 MET DST