Re: crack (dlugie)

Autor: Pszemol (Pszemol_at_PolBox.com)
Data: Thu 22 Jun 2000 - 15:59:34 MET DST


"Artur Gawryszczak" <gawrysz_at_antares.astrouw.edu.pl> wrote in message news:3951F30C.2A0F96F1_at_antares.astrouw.edu.pl...
> Pszemol wrote:
> >
> > Każdy człowiek, ja Ty czy ktokolwiek, mamy prawo na wolnym rynku
> > swobodnie ustalać cenę za swoj? pracę. [... ciach ...]
>
> No to ja tez nie wytrzymam i zaproponuje pewna analogie.
> 1. Wiem, do kazdej analogii mozna sie przyczepic.
> 2. Prosze o nieczepianie sie :), rzeczowa dyskusja mile widziana.
>
> Zalozmy Pszemolu, ze stworzyles _Przedmiot_Sztuki_ typu wizualnego dla
> ustalenia uwagi, dalej zwany PS (Sloneczniki z Lasiczka, G* na
> Wentylatorze, Rybki w Betoniarce, cokolwiek, mniejsza o to). Wziales ow
> PS, zamknales w kiosku za ogrodzeniem (10kV, drut kolczasty :) ). Ow PS
> jest Twoja wlasnoscia intelektualna, wiec chetnym ogladaczom sprzedajesz
> bilety po 1000$ i pokazujesz im PS, szeroko omawiajac zamysl tworczy. Ja
> bym moze i te 1000$ naciulal, gdybym byl pewien, ze bliski kontakt z
> PS-em wprowadzi glebokie i pozytywne zmiany w moim zyciu. Nie jestem
> tego pewien, wiec biore lunete (ktos zyczliwy mogl mi pozyczyc
> nieodplatnie, zdaraja sie tacy) i wlaze na pobliskie drzewo (drabine,
> kupe cegiel etc.), coby ponad parkanem, przez okno w kiosku poogladac
> PS. Jak stac mnie na idiotkamere, to nawet przy odrobinie sprytu moge z
> projekcji obiektywowej zrobic PS-owi fotke. Wszystko wymaga nieco
> wysilku z mojej strony, ale trace w ten sposob Twoje wsparcie, mam
> gorszy kontakt z PS-em i ryzykuje, ze nie w pelni pojme przekaz zawarty
> w PS-ie. Wrazenia z podgladania (tak, wiem ...) zachowuje dla siebie,
> fotek nie udostepniam nikomu. Jednak na podstawie Twoich powyzszych
> wywodow mniemam, ze i tak nazwalbys mnie zlodziejem, za to ze Ci nie
> zaplacilem tych $1k, a czyn podgladania zrownalbys w ten sposob z
> rzeczywista kradzieza $1k z Twojej kieszeni. Co innego gdzybym zaczal te
> fotki sprzedawac - to jest mocno be.

Problem jest w tym, że Ty łamiesz swoim zachowaniem prawo.
Analogia pomiędzy obrazem a programem komputerowym nie jest pełna
i stosując ją możesz dojść do fałszywych wniosków, do których doszedłeś...
Powiedz mi jedno - czy nie potrafiłbyś żyć NIE WIDZĄC tego obrazu?
Co Ci przeszkadza, że ktoś coś ma - dlaczego jesteś taki zachłanny,
że musisz, po prostu musisz to zobaczyć, z tego skorzystać?
Przecież jeśli ktoś jest taki skąpy, że sprzedaje bilety za obejrzenie
czegoś ukrytego i nie udostępnia Ci prawa do próby czy opisu to niech
sobie to ma, niech się wypch - dlaczego łamiesz jego prawo? Dlaczego?
Nie możesz go po prostu olać, zostawić w spokoju ze swoim dziełem?
Jeśli nie interesuje Cię oferta jaką Ci zaproponowano (z różnych względów,
choćby cena) to odwróć się na pięcie i olej faceta... Po co podglądać?

> Malo mnie obchodzi oficjalne stanowisko firm programistycznych,
> muzycznych i innych.

To bardzo nie dobrze - bo to właściciele praw do dzieła, jakiego używasz.
Rónie dobrze ktoś może Ci oszpecić fasadę domu i powiedzieć: "mało mnie
obchodzi oficjalne stanowisko Artura". Używając ich dzieła bez zapłaty
wyrządzasz im szkodę, gdyż obniżasz im zyski jakie niewątpliwie mieliby.

> JEST roznica miedzy zabraniem (kradzieza) komus
> pieniedzy (dobr materialnych) a odmowieniem mu oddania czegos, czego by
> i tak nie dostal.

Mylisz się. Prawo do programu jest równoważne posiadaniu pieniędzy,
i to dużych pieniędzy... Jeśli nie wierzysz, to popatrz na Microsoft.
Oni nie sprzedają niczego innego jak tylko prawa do używania programów...

> Niezaleznie od tego, czy uzywam M$Windowsa, czy nie, licencji do domu i
> tak nie kupie, nie przy tych dochodach. Jedyna roznica dla Microsoftu
> jest taka, ze uzywajac Windowsa nabieram o nim coraz gorszego zdania i
> nie krepuje sie dzielic nim z otoczeniem. Przynajmniej nie mam wrazenia,
> ze mnie oszukano wciskajac bubel. Nawet piraci na mnie nie zarobili, bo
> skopiowalem skads za free.

Znów jesteś w błędzie. Twierdzisz "i tak bym nie kupił", ale zakładasz
że być ukradł... A co byś zrobił, gdybyś nie mógł ukraść? Kupiłbyś...
Uskładałbyś i kupił.

> Office nie uzywam, nie odczuwam potrzeby. Wiekszasc porzadnej
> dokumentacji w sieci i tak jest w .pdf, ew. .ps, na szczescie rzadko sie
> trafiaja lamerzy produkujacy dokumentacje w niby-standarcie .doc. Inna
> rzecz, ze ludzie tak sie przyzwyczaili do Worda, ze chca
> siedmiolinijkowy tekst pisac za jeko pomoca, podczas, gdy spokojnie
> wystarczylby zwykly edytor ASCII, wzglednie .rtf. IMHO bardzo sensownym
> rozwiazaniem sa licencje darmowe do uzytku niekomercyjnego, bez prawa do
> upgrade, etc. - Uzytkownik nie ma problemow z oswojeniem narzedzia,
> noszeniem dokumentow z pracy do domu i jest w porzadku, producent
> oprogramowania (np Borland/...) nie ma zludzen i nie wspiera idiotycznej
> sytuacji.

I świetnie!
Trzeba wspierać takie firmy NIE KRADNĄĆ PROGRAMÓW ICH KONKURENCJI!
Kradnąc programy konkurencji upowszechniasz je, umacniasz standardy
konkurencji i pośrednio wyrządzasz szkodę wielu podmiotom...

> Windowsa uzywam do rozrywki, a i to coraz rzadziej, do pracy to on sie
> dla mnie nie nadaje, sprawdzalem. Z Linuksem sie nie uzeram, tylko go
> wykorzystuje. Kwestia czasu jest by reszta producentow sprzetu pojela,
> ze warto wspierac te platforme, miast trwac w bezwladzie, a wtedy
> istnieje mozliwosc, ze sie pojawia masowo dystrybucje gier zdatne do
> zainstalowania na obu platformach (zaledwie kilka-kilkanascie MB/CD
> wieksze od jednoplatformowych).

Ale szybko się nie zorientują, bo są tacy jak Ty, którzy zamiast
ODMÓWIĆ używania Windows po takiej wysokiej cenie i używać Linuxa
jednak kradną Windows i go używają, z czego cieszy się Microsoft.
Gdybyś wyrzekł się Windows ukarał byś Microsoft bardziej niż kradnąc je.
Stworzyłbyś bowiem nowy komputer BEZ Windows, z systemem konkurencji.
A to się bardziej dla nich liczy niż te marne kilkadziesiąt dolców.

> Plyty audio kupuje rzadko, ale legalne, mimo, ze po chorej jak na
> polskie warunki cenie. Ciekawostka: na jednej z nich autorzy zgodzili
> sie na kopiowanie muzyki sobie i znajomym, prosili tylko, zeby im wyslac
> $2. Czyzby pozostale $12-$15 zostawalo gdzies po drodze? Troche sporo.
> Czuc w tym darmozjadow, ktorym wolalbym nie fundowac pensji.

Jeśli rzeczywiście tego chcesz, to umów się z tym piosenkarzem,
przyjedź do niego z magnetofonem, poproś aby Ci zagrali i nagraj sobie.
Inaczej potrzebujesz tych "darmozjadów" bo doceniasz studyjną jakość
nagrania, doceniasz poprawnie wytłoczonego CD, ładnie zaprojektowaną
okładkę i pudełko... To nie są "darmozjadzi" lecz członkowie zespołu.
Zespołu który stworzył dzieło końcowe, które nie składa się wyłącznie
z muzyki.

> Nie dosc, ze OT, to jeszcze odbieglem nieco od tematu :)

Ano...



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 20:16:14 MET DST