Grzanie BP6

Autor: max (max1_at_poczta.fm)
Data: Fri 25 Feb 2000 - 01:55:19 MET


Hi !

Sprzęt: Abit BP6 + 2 x Cel 400 @570 (Core 2.1 V, FSB 95 MHz, PCI 31 MHz).
Chłodzenie: 2 wiatraki (po 1 na proca) za 13 zł sztuka, obudowa cały czas
otwarta.

Pod Win95 zero zwisów - chodzi tak już miesiąc po 15 godzin na dobę.
Przeważnie proc ma temperaturę 42, maksymalnie 47 stopni (drugi nie pracuje
i ma 29). Płyta ma około 43 stopni.

Pod NT 4.0 dzieją się cuda. Nie odpalony żaden program - zajętość proca 0%,
a proce się grzeją jak oszalałe. Po 5 minutach stania osiągają 47-49 stopni.
Najciekawsza jest jednak płyta. Po paru minutach nicnierobienia ma jakieś
52-55 stopni. W konsekwencji po odpaleniu jakiegoś programu, (albo co gorsza
dwóch) tylko czekam na samoczynny reset. W BIOSie mam warning ustawiony na
60 stopni, więc to nie on resetuje. Temperatury sprawdzałem dodatkowo
termometrem cyfrowym i zgadzają się ze wskazaniami BIOSu.

Doszedłem do tego, że to stabilizatory napięcia (5 obok siebie) nagrzewają
się tak mocno, a od nich proce (położone niedaleko). Po zamontowaniu nad
stabilizatorami wiatraczka wreszcie mam jakieś normalne wskazania pod NT: 43
stopnie proce i 39 stopni płyta. Wszystko chodzi OK.

Uknułem teorię, że w NTku pobór prądu się podwaja, żeby obsłużyć 2 proce.
Stabilizatory muszą dawać 2 x więcej prądu i grzeją się, a od nich proce.
Kurde. Czy to jest możliwe ? Wychodziło by NATO, że Win95 nie pobiera w
ogóle prądu dla drugiego proca (faktycznie zimny jak trup).
A może NTek wymusza na płycie jakieś dziwne zachowanie (mniej
prawdopodobne).

Prosiłbym o wypowiedź w tej kwestii.



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 19:47:00 MET DST