Re: Jaki system operacyjny? - o zlodziejstwie

Autor: Andrzej Lewandowski (lewando_at_ibm.net)
Data: Wed 04 Mar 1998 - 03:16:06 MET


chmiel_at_ibmer.waw.pl wrote:

>On 1998-03-01 lewando_at_ibm.net said:
> >> >Hmm... To Ty nie masz systemu z 8 procesorami, a 8 oddzielnych
> >> >komputerow... To co to wlasciwie jest - cluster? Jak mam
> >>rozumiec
>Wychodzi na to, ze najlepszy bylby QNX ... :-))

> >Na pewno. Oraz pare innych mozliwosci tez byloby OK. Gdyby nie fakt
> >ze "to-to" ma okolo pol miliona linii kodu w VisualAge Smalltalku
> >firmy IBM. A tenze chodzi TYLKO na nastepujacych platformach:
> >Intel/NT, AIX, HP-UX.

>Czyli "u Was" jest tak jak "u nas" :-)))
>Prace zaczyna sie "od konca" bez wstepnej
>analizy, z ktorej powinno wyniknac jaki
>sprzet i system operacyjny nalezy dla danej
>aplikacji uzyc.

Czesciowo tak, czesciowo nie. Napatrzylem sie roznych rzeczy zyjac w
paru roznych krajak, i generalny wniosek jaki mie sie nasuwa to taki
ze glupota jest wszedzie taka sama - niezaleznie od systemu
politycznego i ekonomicznego.

Zas jak idzie o aplikacje... Nie wszystkie powstaja wedle ksiazkowego
wzoru - "pomysl, projekt, realizacja, wdrozenie". Zycie byloby za
proste. Aplikacja o ktorej mowa ewoluowala gdzies od roku 1988.
Najpierw byla w basicu pod DOSem, potem w innym Basicu pod DOSem,
potem pod Windows 3.11, potem 95, potem NT, potem client-serwer...
itd. Coraz to dokladano nowe kawalki. Obecna wersja ma cos 3 lata gdy
zdecydowano sie zastosowac VisualAge Smalltalk. Decyzja byla w pelni
swiadoma i racjonalna, i gdybym mial ja podejmowac dzisiaj, zrobilbym
to samo. C++ nie bylo alternatywa i w dlaszym ciagu nie jest. O takich
nonsensach jak Java nie ma w ogole co mowic.

Podsumowujac - nie kazda aplikacja powstaje w ten sposob ze bierze sie
gotowe polprodukty z polki, laczy w kupe i juz. Niektore zawieraja
wiele dziesiatkow "osobo/lat" i duzo linii kodu. Patrzac wstecz mowi
sie ze moznaby inaczej. Tak, na zasadzie "gdyby babcia miala wasy yo
bylby dziadek".

>P.S. Jakby w praktyce inzynierskiej stosowano
>takie zasady przy projektowaniu to zaden samolot
>nie wzbilby sie w powietrze a wszystkie okrety
>by zatonelyby zaraz po zejsciu z doku na wode.

Z tym wypada mi sie zgodzic. W zadnej dziedzinie inzynierskiej lub
zblizonej nie ma tyle debilizmu co w programowaniu. Aby bowiem
zbudowac most, trzeba najpierw skonczyc studia inzynierskie i dostac
dyplom, potem pracowac i praktykowac zeby dostac tzw. "uprawnienia", a
potem dopiero mozna robic projekt. A kazdy projekt jest wielokrotnie
strawdzany, kazdy rysunek weryfikowany, a w ogole wszystko musi
odpowiadac panstwowym normom.

W programowaniu zas byle neptek skonczy tygodniowy kurs (optymistyczny
wariant) albo przeczyta "Teach Yourself C++ w 14 dni Nie Przerywajac
Snu" i juz sie mianuje "Software Engineer". A poniewaz ten co go
zatrudnia ma takie same kwalifikacje, wiec sprawa sie kreci.

Byl w Ameryce pomysl aby zrobic jakies cerytfikaty dla programistow
czy cos takiego. Pomysl upadl, go gdyby nie upadl, to upadlby
amerykanski przemysl oprogramowania. Bowiem z wyjatkiem niewielkiej
ilosci firm (z Microsoftem na czele) gdzie sprawdza sie jakie
wyksztalcenie delikwent posiada, na ogol sie takie rzeczy olewa. I na
ogol nikt nijakich kwalifikacji nie posiada oprocz znajomosci skladni
Visual Basica czy C++. A i to w ograniczonym stopniu. Sluze
andgdotami.

A.L.

P.S. Niedawno przeprowadzalem test w duzej firmie wsrod Wybitnych
Programistow (Senior Software ENGINEER, itd). Problem sprowadzal sie
mniej wiecej do tego": "W pamieci jest 20 milionow liczb w
przypadkowej kolejnosci. Znalezc 10 do do wielkosci". NIKT nie
udzielil sensownej odpowiedzi. Nadmieniam, ze odpowiedz "posortowac i
znalezc dziesiata" NIE jest sensowna. Zreszta malo kto wiedzial ze
jest wiecej niz jedna metoda sortowania...



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 17:04:22 MET DST