Re: Warez [for newborn]

Autor: Slawomir Marczynski (slawek_at_arcadia.tuniv.szczecin.pl)
Data: Mon 27 Jan 1997 - 14:15:43 MET


Zbigniew Gasiorek (zbg_at_euro.net.pl) wrote:

: Nie ma tu policji.

Jest.

: Na pewne rzeczy sie nie odpowiada.

Eh?

: Zadajac pytania prowadzi sie pewne obliczenia matematyczne.
: Przykladowo: liste czyta ze 200 osob; razy 30 sekund na przeczytanie =
: mojego mejla - to jest 100 minut. Czy mnie uzyskanie odpowiedzi na =
: pytanie nie zajmie mniej?

1. 10 sekund na odfiltrowanie wiadomosci przez KILL
2. 1 sekunda na odczytanie naglowka listu i decyzje co dalej
3. 2 sekundy na ew. dopisanie do KILL

Ergo: (10 / 100 + 1 + 0.1 * 2) * (200 - 1)

A jezeli ktos ma trudnosci z czytaniem, tzn. jest wtornym analfabeta...

: W sporej czesci Internetu chodzi raczej o to by sie porozumiec niz o to =
: by sie klocic.
: A i kloci sie raczej osobiscie.

  Mimo wplywu nowohuckich oparow, krakowiacy nie sa az tak dziwaczni,
aby klocic sie "nie-osobiscie". Pomyliles publiczna dyskusje/klotnie z
dyskusja/klotnia per procura. Mala pomylka, ale znaczaca.

  A co do nielegalnego oprogramowania - lepiej nie ruszac. Chyba, ze celowo
chce sie popelnic przestepstwo... Anonimowosc w sieci jest najbardziej
watpliwa rzecza ktora mozna o niej powiedziec. Ech, stare dobre,
przedustawne czasy... - teraz w zasadzie nie ma roznicy pomiedzy sprzedaza
narkotykow a prowadzeniem BBS z "warez" - oba te czyny sa wyjete spod
prawa. Ostatnie wydarzenia jasno wskazuja, ze tym gorzej bedzie informatyka
postrzegana przez spoleczenstwo, im bardziej szalec beda lamerzy szukajacy
taniej rozrywki. Do licha, czy nie lepiej napisac program, sprzedac go,
a nikla czesc zysku przeznaczyc na niemal darmowa gre? Jezeli wiekszosc
gier kosztuje okolo $40 to znaczy, ze sa one (w kryteriach cywilizowanego
swiata) niemal za darmo... Ale taki sobie lamer jest na tyle glupi, ze
nie potrafi zarobic tych marnych $40 (i to nie tylko jako informatyk)
i woli zebrac u przestepcow o swoja "dzialke". Ze ostro powiedziane?
Zazwyczaj nie jestem taki, ale ostatnio moglem podziwiac mamuske ze swoim
"Dyziem": posadzila go przy komputerze (firmowym!), zeby sie pobawil...
Ze maly idiota mogl zniszczyc wazne (firmowe!) dane etc. - to
dla owej mlodej kobiety nie mialo zadnego znaczenia. I czasem mam wrazenie,
ze owi poszukiwacze "warez" sa w istocie enlarged version owego "Dyzia"
- gotowi pluc na klawiature (to nie jest zmyslone!), aby tylko przyciagnac
czyjas uwage. Np. policji. Np. czytelnikow listy o programowaniu komputerow.
Kogokolwiek.

YS

--
Slawomir Marczynski (Mr) 
Institute of Physics, Technical University of Szczecin


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 15:53:16 MET DST