Re: Licencja i Microsoft

Autor: Gabriel Drabik (gabrys_at_zeus.polsl.gliwice.pl)
Data: Tue 20 Aug 1996 - 15:45:30 MET DST


Wojciech Galazka (wgalazka_at_zoolook.chem.uw.edu.pl) wrote:
> In article <4vca11$mil_at_olorin.nask.pl> gabrys_at_zeus.polsl.gliwice.pl (Gabriel Drabik) writes:
> >From: gabrys_at_zeus.polsl.gliwice.pl (Gabriel Drabik)
> >Subject: Re: Licencja i Microsoft
> >Date: 20 Aug 1996 12:11:13 GMT
> >
> >Najwyrazniej nie przeczytales dokladnie tego co napisalem.
> >Ja z problemem zetknalem sie juz po fakcie jak juz bylo za pozno,
> >na tyle znam angielski zeby zrozumiec tresc tej ulotki.

> Hmmm, to moze oni sprzedawali program, ale bez supportu ("pomocy
> technicznej"), ktora by kosztowala swoja strona, ?

Upieram sie przy swoim. Wina byla w niedopracowanej instrukcji.
Program szachowy jest dla czlowieka a nie informatyka.
wyobraz sobie sytuacje: idziesz do salonu i kupujesz TOYOTE.
Do samochodu (NOWEGO) zawsze dostajesz instrukcje w ktorej pisze
mniej wiecej tak: drzwi sie otwiera tak, slinik zapala tak,
siedzenia sie kladzie tak. Jesli chcesz sie dowiedziec czegos
o silniku przeczytaj reszte dokumentacji.
Reszta dokumentacji jest to gruba ksiazka w j. japonskim.
Ale co ci tam. Byles uczciwym klientem przeczytales instrukcje
mimo ze idiota nie jestes i samochodem umiesz jezdzic.
A co cie tam obchodzi jakis slinik (i slusznie). Zgaduje ze japonskiego
nie znasz jak i nie chce ci sie szukac znajomuch co go znaja.
Niestety samochod szybko sie psuje. Kolega ktory zna japonski
czyta instrukcje a tam pisze: przed uruchomieniem silnika
nalezy wlac olej gdyz ze wzgledow technicznych na czas transportu
kolejowego usunieto go z silnika.
CZy bedziesz mial pretensje do sprzedawcy ????

                                        gabrys.



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 12:52:19 MET DST