Re: Profesor mocno nadzwyczajny. (było Gielda...)

Autor: Andrzej Pełka <U238_at_wp.pl>
Data: Fri 24 Dec 2004 - 15:54:02 MET
Message-ID: <cqhari$4cj$1@atlantis.news.tpi.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

Użytkownik "Andrzej Pełka" <U238@wp.pl> napisał w wiadomości
news:cphpmu$ibs$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Właśnie od miesiąca "walczę" z pewnym bezczelnym typem w nadziei
> odzyskania części moich minerałów które mu wypożyczyłem.

Emocje zwykle są złym doradcą, ale i też moja cierpliwość
została wystawiona na niełatwą próbę...

Jak wspomniałem, zdażyło mi się niedawno wypożyczyć moje minerały.
Prośba nadeszła z początkiem października. Jej autorem był utytułowany
pracownik wyższej uczelni, fizyk, postać znana i szanowana w swoim
środowisku. Cóż, dla mnie, niedzielnego "rozgrzebywacza" hałd (i dla
mojego skromnego zbiorku) taka prośba, od takiej osoby, to niemal
nobilitacja. Spakowałem więc co lepsze okazy i wysłałem ufny gwarancji
ich zwrotu w połowie listopada. Niestety, ustalony termin nie został
dotrzymany. Zapowiadana przesyłka nie nadeszła, a we wzajemnej
korespondencji nastała długa dwutygodniowa cisza. Przerywam ją listem
z pytaniem o minerały. W odpowiedzi otrzymuję zapewnienie, że lada
chwila zostaną wysłane, jednakże po wcześniejszym, dodatkowym
zabezpieczeniu ołowianą blachą. Znając wątpliwą skuteczność takiej
osłony, zapewnienie przyjmuję z pewną dozą niewiary, ale czekam.
6 grudnia nadal nie mogę potwierdzić odbioru przesyłki. Wkrótce
okazuje się, że nie została wysłana w związku z szeregiem pilnych zajęć
profesora. Zawiódł podobno kolega, który (podczas nieobecności
profesora) miał wysłać minerały. Mijają kolejne dni, korespondencja
przyrasta w szybkim tempie, zawodzą kolejne terminy. Z wolna zaczyna
mnie zalewać przysłowiowa krew. Wreszcie dostaję informację jakoby
7 grudnia moje kamienie zostały przekazane poczcie. Przesyłka powinna
dotrzeć w przeciągu dwóch, najdalej trzech dni. Niestety, nadal nic nie
otrzymuję. Taka sytuacja utrzymuje się do 14 grudnia. Wysłana jakoby
paczka nie dociera. Jestem niemal przekonany, że nie zobaczę już
swoich okazów. Klnę tzw. autorytety. Żal kamieni, żal wspomnień
z nimi zwiazanych. Zachodzę w głowę, co też się mogło stać? Zagubił,
ukradli mu? W gęstniejącej korespondencji pytam profesora czemu
mnie oszukuje, pojawiają się ostre sformułowania. Zaczynam "toczyć"
dostępne mi "armaty" na stanowiska ogniowe z zamiarem dotkliwego
odwetu. Naraz, niespodziewanie późno po południu pojawia się u mnie
doręczyciel z przesyłką. Pudło jest trzy razy większe od tego które sam
wysłałem. Wewnątrz znajduję mniejsze pudełko z moimi minerałami
rzeczywiście zakute w płaszcz z ołowiu, oficjalne podziękowanie, jakieś
uczelniane foldery, nieco "uranowych" publikacji. Patrzę na adres. Różni
się nieco od właściwego. Dobrze, że doręczyciel z poczty zechciał mnie
szukać. Potwierdzam e-mailem odbiór, jeszcze jestem wściekły, jeszcze
mnie "nosi", ale ... kolejne trzy dni spędzam w niejasnym poczuciu winy.
Wkrótce piszę do profesora:

                                 " [...] poczucia dyskomfortu rozchodzić się
nie da. Jestem Panu winien przeprosiny. Jakkolwiek niewątpliwie
zaniedbał mnie Pan na pewnym etapie naszego kontaktu, to muszę
przyznać, że zbyt pochopnie usiłowałem przypisać Panu kilka
brzydkich cech. Myślę, że wynikło to z bardzo różnego w Pana
i moim przypadku rozumienia roli rzeczy. Minerały będące dla mnie
sprawą pierwszorzędną, dla Pana były jedną z wielu i jak myślę
nie tą najważniejszą - to przesłanka do konfliktu. Przyznam, byłem
przekonany, że utracił je Pan w jakiś sposób (zagubienie przez
niefrasobliwego kolegę, kradzież) i nie wie jak z tej sytuacji wyjść.
Jakkolwiek wartość materialna tych kamieni jest żadna, to proszę
mi wierzyć, że ich strata byłaby dla mnie bardzo dotkliwa. Bardziej
cenię sobie wspomnienia z moich małych mineralnych wycieczek
niż z zagranicznych wojaży. Emocje spowodowane domniemaną
utratą minerałów okazały się kiepskim doradcą. Zrobiłem z siebie
skończonego durnia, a Panu niewątpliwie wyrządziłem przykrość.
Bardzo Pana przepraszam profesorze i zabiegam o wyrozumiałość".

I otrzymuję odpowiedź:

"Serdecznie dziekuje za ten mail, ktory porzadkuje wszystko
w naszych relacjach. Ja tez bardzo Pana przepraszam za opoz-
nienie, ktore wyniklo z nienormalnego wrecz spietrzenia spraw
bezposrednio po zakonczeniu [...] Proba przyspieszenia wysylki
poprzez pomoc mojego kolegi, kiedy jechalem na konferencje,
rowniez okazala sie anty-skuteczna, bo po pierwsze opoznil
wysylke o tydzien, a po drugie, znieksztalcil adres. [...]
Chce by Pan wiedzial, ze nasze kontakty zachowuje w jak
najlepszej pamieci"

W taki sposób, zakończyła się moja kolejna przygoda z minerałami.

                                                           Andrzej.
Received on Fri Dec 24 16:00:20 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 24 Dec 2004 - 16:32:01 MET