Autor: Andrzej Pełka (U238_at_wp.pl)
Data: Thu 21 Nov 2002 - 01:22:41 MET



Użytkownik "Jacek" <jbog_at_interia.pl> napisał w wiadomości news:20021007133535.BD0201FCDF2_at_poczta.interia.pl...
> Stosujecie rewelacyjne (:P) kryterium oceny zbiorów - WAGA !!!
> W zasadzie nie powinienem tego komentowac ...
> Moze lepiej byscie napisali z jakiego okazu jestescie najbardziej dumni ?
> Co jest dla Was najbardziej cenne w Waszych kolekcjach i dlaczego ?
> A nie ta beznadziejna WAGA :P

Każde kryterium jest ostatecznie jakimś sposobem oceny, a komentować można wszystko. Spójrzmy na grupę...

Mój najlepszy okaz to około 0,7 kg bryła blendy smolistej wolnej od domieszek, o słusznej gęstości i "soczystym" promieniowaniu. Obdarzam go sympatią, bo w momencie wyciągania z hałdy nic nie zapowiadało, że okaże się dla mnie wartościowy. Po namierzeniu licznikiem zacząłem kopać i wkrótce się okazało, że mam do czynienia z "potworem" o niemal półmetrowej średnicy. Głazy tej wielkości jakkolwiek niezgorzej promieniują to zazwyczaj uran jest w nich tak rozproszony że prawie go nie widać. Pomyślałem jednak, że spróbuję kamień ostatecznie wyciągnąć i chociaż obejrzę. Tyrając jak niewolnik, kilkakrotnie bliski rezygnacji, w końcu wydłubałem "gada" spośród innych kamieni. Wyczerpująca i głośna (zwierzaki pewnie na jakiś czas przeniosły się w inny rejon lasu) dalsza obróbka młotkiem zaowocowała ku memu zdumieniu uwolnieniem tego co obecnie nazywam moim najlepszym okazem. Nieczęsta to niespodzianka.

W moim zbiorku (bo nie sposób tu gadać o kolekcji) tak naprawdę to najbardziej cenne są dla mnie wspomnienia jakie wiążą się z okolicznościami pozyskania każdego z moich kilkudziesięciu kamieni. Lubię ten moment kiedy dzięki licznikowi wiem, że na coś trafiłem i kolejny, kiedy możemy sobie ze świeżo wydobytym okazem powiedzieć dzień dobry i ocenić który z nas dwóch jest ładniejszy :-) Ograniczenia tylko do minerałów uranu nie sposób utożsamiać z szeroko rozumianym kolekcjonowaniem minerałów. Sam oceniam to raczej jako zamiłowanie do swego rodzaju niezwykłości. Okolice gdzie można ich szukać (wbrew opiniom ludzi opanowanych radiofobią) to całkiem przyjemne tereny. Na ogół nie spotyka się tam zbyt wielu osób, a pogodę dobieram sobie według aktualnych upodobań. Cóż więcej trzeba do szczęścia ?

                                             Andrzej ( 4 kg / 2 lata )

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 04 Mar 2004 - 21:02:05 MET