Autor: Lukasz Kuzma (kuzma_at_pkmk486.ch.pwr.wroc.pl)
Data: Mon 26 Aug 2002 - 08:15:19 MET DST



>Dziewczyno, nie oslabiaj mnie. Wiesz ze dzwonia, a nie
>wiesz juz w ktorym kosciele. Przeciez zagadnienia

przepraszam, ale... zrobie cos czego nie lubie, zaczne sie czepiac. Dotychczas na tej liscie nawet najprostrze pytania byly traktowane serio, czasami z lekkim przymruzeniem oka, niemniej malo kto byl pozbawiony pomocy. przyzbam szczeze ze milo mi jest czytac zagadnienia, ktore juz dawno znam, ale.. najprostrze sprawy niby sie wie, ale... czasami okazuje sie ze ktos powiec cos prosciej niz na wykladzie, wnoszac wiecej informacji. i nie odnosilismy sie do siebie w sposob przedstawiony powyzej. Rozumiem ze Dagmara nas zaatakowala pierwsza, ale jak sama sie przyznala nie jest chemikiem i dla niej bialko zwierzece to nie jest to samo co dla nas. My jako chemicy widzimy ogromna ilosc zwiazkow chemicznych, dagmara widzi jajko i mieso. Miedzy innymi po to powstala ta lista aby pomagac a nie zrazac ludzi do chemii. Uwierzcie mi ze pracujac teraz na wydziale Humanistycznym nasluchalem sie wielu tytulow wykladow ktorych... nie rozumiem!!! i mysle ze inni maja ten sam problem z chemia. Wiec szukaja kogos kto im to wytlumaczy w sposob "lekki, latwy i przyjemny"!
co do pasty do zebow... wszyscy sie zgadzamy z tym ze fluor jest trujacy... pierwsze pytanie: od jakich stezen? od jakich ilosci?, to jedno... a cz ktos zna lepsze sposoby zapobiegania prochnicy zebow? jezeli tak to z checia sie dowiem. jak zawsze medal ma dwie strony. Chlorujemy wode mimo iz nie jest to dla nas przyjemnie, nie mowiac o tym ze chclor tez nie jest pierwiastkiem, ktory w duzych ilosciach sprzyja organizmowi. Niemniej wolimy chlorowana wode, bo nie ma tam cholery czy innych "choler" :-). cos za cos. Wroclaw jescze nie wyginal od chloru, a jest tam obrzydliwie mocno chlorowana i nieprzyjemna woda. Ciekaw jestem jak dlugo by czekac na epidemie jakiejs choroby bez chlorowania.

a przy okazji ja wnosze pytanie. Nigdy sie nie zajmowalem trawieniem bialek, a dowiedzialem sie w szkole i w kilku innych miejscach ze bialka trawi sie w postaci aminokwasow i co najwyzej prostych peptydow. Ok... przyjmuje to na wiare.. a potem sie dowiaduje ze spora czesc trucizn wystepujacych w przyrodzie to bialka. Zaczyna pracowac umysl. Jezeli wchlaniamy aminokwasy to zadne bialko nie powinno nam zaszkodzic. A botulina jest jedna z najmocniejszych trucizn ( 10^-9 grama chyba zabija czlwieka, mam racje?) czymy to bialko trawimy? jezeli tak to co nam szkodzi? jakis krotki lanchuch peptydowy? jezeli tak to dlaczego nie jest trawiony? jezeli bialko to jak sie wchlania? a tzw. bialka prionowe? naprawde niewiele na ten temat wiem a ksiazki z biologii zadnej odpowiedzi nie daja...

mam nadzieje ze nie wywolam wojny, bo nie o to chodzi. Niektorzy nie znaja sie na chemi i sie o niektore rzeczy nas pytaja. I bardzo dobrze. Moja zona pracuje w miejscu gdzie jest jedynym chemikiem, nie wspominajac o tym ze jest jedyna osoba ktora wogole to czuje. Gdyby zastosowali sie do jej rad, to by juz dawno obnizyli koszty produkcji lekko liczac o 1/4. Ale oczywiscie "gora" wie lepiej. Czyli koszty ida w gore. Gdyby Dagmara tam byla szefem to by sie zapytala co zrobic, a nie udawala madrzejsza. Jak studiowalem to uznawalem jedna zasade "nie ma glupich pytan" i sie pytalem jak czegos nie rozumialem. Niektorzy na tej liscie moga potwierdzic ze wrecz bylem czasami namolny w pytaniach, ale od czego sa konferencje?
pozdrawiam serdecznie

Lukasz Kuzma
Wydzial Humanistyczno-Spoleczny
Akademia Techniczno-Humanistyczna
w Bielsku-Bialej


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:51:56 MET DST