Autor: Tomasz Ganicz (toganicz_at_bilbo.cbmm.lodz.pl)
Data: Wed 28 Jun 2000 - 06:57:32 MET DST



At 14:12 27.6.00 +0200, you wrote:
>Witam!
>(uwaga dlugi list)
>
>Nawiazujac do dyskusji o tytulach i definicji naukowca, ktory dazy do prawdy
>i informuje o swych pracach innych uczonych, to prosze popatrzec na nasze
>fundacje naukowe i KBN w szczegolnosci. Tam bez tytulu dr hab i prof.
>wlasciwie nie ma co szukac wsparcia dla swoich badan. Slyszalem, ze w USA
>zdarzylo sie, ze NSF (ichni KBN) przyznal grant studentowi, ktory poprostu
>mial bardzo dobry pomysl.
>U nas patrzy sie na przeszlosc czlowieka i jego tytuly (ktore czesto nie sa
>wspolmierne do wiedzy, zdolnosci i osiagniec). Dlaczego zwykly obywatel nie
>moze poprosic KBN o wsparcie swoich badan?

Az takiej wielkiej roznicy miedzy KBN-em i NSF-em nie ma. U nas np: wywalczyl sobie grant swiezo przyjety magister, ktory mial pomysl na utylizacje odpadow z tworzyw sztucznych. Inny kolega, na wlasna reke wystaral sie o grant i stypendium na badania wg. wlasnego pomyslu - po cichu i za plecami nawet swojego szefa. Dostal kase z Fundacji Curie. Chcieli go nawet za to wywalic z pracy (dostal stypendium wyzsze od oficjalnych zarobkow swojego szefa ;-) ) ale w koncu dali spokoj, bo glupio jest wywalac kogos tak zdolnego i operatywnego ;-)
Patalogie w KBN wynikaja glownie z tego, ze polskie srodowisko jest bardzo male i ludzie w poszczegolnych sekcjach przyznajacych granty znaja sie od lat. Niby recenzje robi sie "na slepo" bez wiedzy o autorze grantu - ale poniewaz i tak kazdy wie co robia jego koledzy z branzy to i bez danych o autorze sa w stanie domyslic kto nim jest po samym temacie grantu ;-) Podobno od przyszlego roku ma ruszyc wreszcie zasada, ze przynajmniej jedna recenzja ma byc robiona przez kogos z zagranicy.

Na zachodzie tez jest pelno ukladow i ukladzikow w nauce. Na Univ. of Sussex, na ktorym pracowalem przez rok mialem okazje sie temu przyjrzec z bliska. Tam praktycznie wszyscy profesorowie pochodzili z Cambridge albo Oxfordu i mowilo sie po cichu, ze ludzie z innych uczelni nie maja zadnych szans na profesorskie stanowiska w Sussex. Co prawda tamtejsi profesorzy byli ogolnie milsi w obejsciu od naszych i np. mozna bylo sie do nich dosiasc i wypic z nimi kawe, ale gdy przychodzilo do dzielenia pieniedzy i zaszczytow to juz nie bywali tacy mili... Podobnie jest tez z publikowaniem w najbardziej prestizowych czasopismach (jak np: JACS, Angewante Chemie a nawet z mojej branzy Organometalics i Macromolecules). Jak sie nie dopisze do publikacji kogos z "nazwiskiem" to nie ma szansy zeby cos tam opublikowac, nawet jak sa to wyniki potencjalnie na miare Nobla.

Tomek "Poli_merek" Ganicz
http://www.ceti.com.pl/kganicz/poli
http://www.ceti.com.pl/kganicz/rowery


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:48:08 MET DST