Re: OO i PDF

Autor: mbs <mbs_at_granit.univ.szczecin.pl>
Data: Mon 26 Jul 2004 - 19:55:31 MET DST
Message-ID: <41054593.CC4@granit.univ.szczecin.pl>
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2

Lech Wiktor Piotrowski wrote:
>
> On Mon, 26 Jul 2004 11:45:17 -0400, mbs wrote:
>
> >> w Arialu i w OS/2 tez miec zainsta,owanego Ariala z polskimi znaczkami (nie Ariala
> >> CE). W sumie dosc uniwersalny jest chyba Times New Roman.
> >>
> >Tylko do pewnego stopnia prawdę - jak bowiem można nie mieć danej
> >czcionki w systemie i sporządzić dokument właśnie jej używając?
> >
>
> Oto jest pytanie... OO sie ogolnie dziwnie zachowuje czytajac i wyswieltajac czcionki
> ktorych nie ma... juz nie pamietam, jak to dokladnie wygladalo, ale bylo dziwne ;) Moze
> byc tez tak, ze bierze normalnego ariala, dorabia sobie polskie znaczki za pomoca
> jakiejs procedury (tak podobno na jakims etapie Xy robily, czy cos...) i tego uzywa.
> Natomiast ghostview juz sobie niedorabia i wyswietla krzaki.
>

To może zacytuję Adama Płaszczycę - coś co może mieć związek:

"W OS/2 mamy dwa rodzaje czcionek: bitmapowe i wektorowe.
Te drugie, to klasyczne czcionki PostScriptowe
i one wyświetlają się dobrze. Natomiast czcionki bitmapowe
zwykle przy najwyższej rozdzielczości karty graficznej pokazują krzaki.
A dokładniej - są zawsze w stronie kodowej CP 437 (Amerykańska).
Dlaczego tak się dzieje? Bitmapowe czcionki w OS/2 mają kilka stron
kodowych zapisanych w jednym zasobie (tak, w zasobie, bo w jednym pliku
może być kilka zasobów, czyli kilka różnych fontów).
Na początku są wzorce właśnie strony 437, a następnie idą 'dokładki'
znaków o kodach 128-255 poszczególnych stron kodowych.
Dzięki temu OS/2 jest w stanie wyświetlić na ekranie kilka stron
kodowych tej samej czcionki (inna sprawa, że rzadko który program
korzysta z wymuszenia wyświetlania konkretnej strony - robi to na
przyklad WarpAmp i niepotrzebnie). Dlaczego jednak wyświetlanie jest
nieprawidłowe? Otóż w OS/2 wszystkie czcionki
systemowe (oczywiście bitmapowe) są ładowane do pamięci... karty
graficznej.
I tu jest problem, bo przy najwyższych rozdzielczościach i ilości
kolorów wszystkie zasoby się w pamięci nie zmieszczą.
Sterowniki robią więc sztuczkę - zapisują tylko stonę CP437, a potem
ignorują odwołania do stron kodowych. Pakiecik Polfont zawiera zmienione
wzorce czcionek tak, że wyświetlając stronę 437 sterownik grafiki tak
naprawdę wyświetlaCP 852 (nie do końca tak - wyświetla CP437, tylko tam,
gdzie są polskie znaki sięga do CP 852). A teraz gdzie są fonty.
Większość jest zaszyta w DSPRES.DLL. Pozostałe w plikach *.FON.
Wszystkie te pliki są zbiorami zasobów".

Nawiasem mówiąc polskie czcionki nie są zawarte w plikach czcionek US,
czy UK tylko przez ignorancję. Prawdą bowiem jest, że w tablicy miejsca
starczy na wszystkie dodatki (francuskie, niemieckie i polskie).
Wprowadzono pojęcie strony kodowej, które przy właściwej unifikacji nie
powinno mieć najmniejszego znaczenia.
Strona kodowa dla dokumentu tekstowego, mogła by odgrywać pewną rolę,
jeżeli poszczególne czcionki zakładały by się na siebie wzajemnie, lecz
gdy takie zjawisko może nie występować, to strona odmnienna kodowa
powinna dotyczyć tylko języków posługujących się całkowicie różnym
alfabetem - np. cyrylicą.

> >Oczywiście nie zmienia to faktu, że istnieje rozwiązanie polegające na
> >podaniu do PDF "jedynej właściwej czcionki", która niestety nie jest
> >najładniejszą.
> >
>
> Najpewniejsza czcionbka jest Courier New, sprawdzilem w wielu przypadkach ;)
>
Takiej jakoś nie stwierdziłem u mnie - mógłbyś mi ją wrzucić na priva? -
porównam jaka jest różnica w stosunku do zwykłego courier.

> >Skoro narzędzie do przetwarzania plików na PDF jest wewnątrz OO, to
> >łaskawie powinno widzieć co jest mu podane przez OO. Powstaje pytanie:
> >na którym poziomie jest skopane OO - strony kodowej, czy też możliwości
> >akceptownia czcionek przez PDF?
> >
>
> Wydaje mi sie, ze problem moze byc glebszy...
>
W pewnym sensie jest. Mianowicie większość nowego softu dla OS/2 to
rekompilacje pomysłów twórców windzianych, stosujących procedury zamiast
myśli. Jest więc zatracona dawna idea tworzenia zwartego softu o
minimalnej ilości kodu i takiej jego kombinacji by działał niemalże na
legendarnym Z-80.

Dodatkowo, niejako zwyczajem jest niekoniecznie najlepsza komunikacja i
konkurencja o własną pozycję, pomiędzy zespołami pracującymi nad
poszczególnymi częściami projektów.

Wynikiem jest dopasowywanie poszczególnych elementów programu metodą
wprasowywania - czyli na wcisk. Daje to efekt działania całości -
samochód jedzie lecz biegi raczej z rzadka wchodzą, a fotele są tyłem do
przodu.

O ile się orientuję metoda ta (na wcisk), jest najskuteczniejsza przy
zamykaniu flaszek ... i tym wspaniałym sposobem udało mi się dojść do
owego głębszego, który nie jest problemem, gdy popatrzę na zasoby
stojące na szafie:) - jak będziesz w pobliżu - zapraszam:)

-- 
Mariusz Błaszak mbs@granit.univ.szczecin.pl
        < OS/2: Logic, not magic >
Received on Mon Jul 26 14:02:16 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 26 Jul 2004 - 14:03:01 MET DST