Jak rząd chce wyswatać naukę z gospodarką

Autor: KJ Hübner <hubner_at_iod.krakow.pl>
Data: Mon 04 Oct 2004 - 07:56:34 MET DST
Message-ID: <000b01c4a9d7$3f935720$051d9c95@iod.krakow.pl>
Content-Type: multipart/related; type="multipart/alternative"; boundary="----=_NextPart_000_0007_01C4A9E7.AB12EBE0"

  
      Jak rząd chce wyswatać naukę z gospodarką
       zbig 03-10-2004, ostatnia aktualizacja 03-10-2004 15:39

      Dzięki ustawie o wspieraniu działalności innowacyjnej technologia i wiedza będą trafiać z ośrodków naukowych do przemysłu i biznesu. Nakłady przedsiębiorstw na badania i rozwój już w pierwszym roku wzrosną o 377 mln zł - zapowiada wiceminister gospodarki i pracy Krzysztof Krystowski

      Projekt ustawy stworzony w Ministerstwie Gospodarki i Pracy rząd przyjął w ubiegłym tygodniu. Ma ona sprawić, że polska gospodarka będzie bardziej innowacyjna i bardziej zaawansowana technologicznie. A w efekcie - bardziej konkurencyjna. Oto najważniejsze zachęty do inwestycji w technologię przewidziane w ustawie:

      . Prywatne firmy będą mogły uzyskiwać status tzw. Centrów Badawczo-Rozwojowych (CBR). Da on wiele przywilejów podatkowych im samym (np. zwolnienie z podatku dochodowego od sprzedaży wyników prac badawczo-rozwojowych) oraz ich kontrahentom, którzy będą kupować w CBR tworzone tam technologie. Aby uzyskać status CBR, firma musi co najmniej połowę swych przychodów czerpać z prac badawczo-rozwojowych (a jej całe przychody muszą wynosić minimum 800 tys. euro).

      . Przedsiębiorca będzie mógł zaciągać kredyt technologiczny w Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) na zakup nowej technologii (z dowolnego źródła, ale nie może być stosowana na świecie dłużej niż pięć lat). Gdy potem udokumentuje sprzedaż produktów lub usług prowadzoną dzięki tej technologii, BGK umorzy mu do 50 proc. wartości kredytu. Resztę spłaci Fundusz Kredytu Technologicznego. Takich kredytów bank udzieli jednak tylko tyle, na ile wystarczy pieniędzy w Funduszu.

      . Wydatki na prowadzone badania, niezależnie od ich rezultatów, firmy będą mogły wpisywać w swe koszty w trakcie roku podatkowego. Obecnie obowiązują obostrzenia, które w większości przypadków to uniemożliwiają.

      . Jeżeli firma kupi technologię (patent, licencję lub know-how) od jednostki naukowej (np. wyższej uczelni) lub instytucji posiadającej status CBR, to część kosztów tego zakupu będzie mogła sobie odliczyć od podstawy opodatkowania. Małe i średnie firmy będą mogły odliczyć aż 50 proc. kosztów, duże - 30 proc.

      . Wejdzie 22 proc. VAT na usługi badawczo-rozwojowe (obecnie zwolnione z VAT). Wbrew pozorom jest to zabieg korzystny dla placówek badawczych. Będą one mogły odliczać i odzyskiwać VAT.

      Ile zachęty do innowacyjności będą kosztować państwo? Możliwość odliczania od podstawy opodatkowania nakładów na działalność innowacyjną spowoduje zdaniem autorów ustawy uszczuplenie dochodów budżetu o 162,4 mln zł. Na Fundusz Kredytu Technologicznego przeznaczano by około 100 mln zł rocznie. Jednak będą też oszczędności - opodatkowanie działalności badawczo-rozwojowej 22-proc. VAT ma przynieść budżetowi dodatkowe wpływy ok. 57 mln zł.

      Ministerstwo Gospodarki i Pracy szacuje, że dzięki zachętom podatkowym liczba firm i instytucji prowadzących w Polsce prace badawczo rozwojowe podwoi się w pierwszym roku obowiązywania ustawy (z około 450 do przeszło 900) i potroi w drugim. W związku z tym wartość nakładów polskich przedsiębiorstw na badania i rozwój wzrośnie w pierwszym roku o prawie 377 mln zł, w drugim o 660 mln zł roku, a w roku trzecim - o 891 mln zł.

      Zbigniew Domaszewicz: Ustawa ma nagradzać tych przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność innowacyjną lub inwestują w nowe technologie. W ten sposób rząd ingeruje w wolny rynek.

      Krzysztof Krystowski: Oczywiście. Tylko spójrzmy, co się dzieje obecnie, bez tej ingerencji. Jeśli zgodzimy się na tak dramatycznie niski poziom innowacyjności w naszej gospodarce, jaki mamy przez ostatnich kilkanaście lat, to godzimy się na jej stopniową zamianę w skansen. Z piętnastki krajów starej UE prawie wszystkie stosują zachęty do innowacyjności, bo to podnosi konkurencyjność gospodarki. Podobnie robią USA - uznawane za jeden ze wzorów w tej dziedzinie.

      Czy pisząc ustawę ministerstwo wzorowało się na modelu zachęt obowiązującym już w jakimś konkretnym kraju?

      - Nie. Analizowaliśmy wszystkie tego typu narzędzia stosowane na świecie, jest ich kilkanaście. Z tego wybraliśmy cztery-pięć, zresztą wcale nie najbardziej radykalnych. Zdarza się nawet, że państwa refundują firmom ich wewnętrzne nakłady na badania i rozwój.

      Skąd pomysł na Centra Badawczo-Rozwojowe?

      - W Polsce zupełnie nie ma prywatnego rynku transferu technologii i wiedzy z nauki do gospodarki. Chodzi o zapełnienie tej luki. Naukowcy, którzy poczują, że mogą sami stworzyć prywatny zespół badawczy i sprzedawać swe technologie do przemysłu, po wejściu w życie ustawy będą mogli robić to na uprzywilejowanych warunkach. A zachęty działają dwutorowo. Z jednej strony poprzez ulgi dla Centrów Badawczo-Rozwojowych motywują do tworzenia takich ośrodków. Z drugiej - poprzez ulgi dla klientów CBR-ów stworzą popyt na powstające tam technologie.

      Dotyczy to też technologii tworzonych w jednostkach naukowych, np. na uczelniach. Obecnie tylko 6 proc. polskich przedsiębiorstw przyznaje się do jakiejkolwiek współpracy z jednostkami naukowymi. Po wejściu ustawy zasysanie wiedzy przez gospodarkę powinno się zwiększyć.

      Panuje opinia, że wytwory polskiej nauki rozmijają się z oczekiwaniami przemysłu.

      - Nic nie zmieni się z dnia na dzień. Jednak jeśli dzięki planowanym preferencjom nareszcie pojawią się przedsiębiorstwa chętne, by kupować określone technologie, to zapewniam, że znajdą się na rynku i ich dostawcy.

      Czy status CBR mogą również uzyskiwać ośrodki badawczo-rozwojowe zagranicznych koncernów, jak np. laboratoria Intela w Gdańsku czy Motoroli w Krakowie?

      - Jak najbardziej. Ustawa jest pomyślana m.in. jako zachęta dla zagranicznych korporacji high-tech, by inwestowały w Polsce i lokowały u nas swoje ośrodki badań i rozwoju. Szacuję, że już dziś 30-50 prywatnych firm w Polsce spełnia warunki do uzyskania z marszu statusu CBR.

      W jakich branżach oczekuje Pan wzrostu innowacyjności?

      - Zachęty w ustawie celowo nie promują wybranych branż. Polska gospodarka ma tak niski poziom innowacyjności, że potrzebne są nam nie tylko innowacje wielkiego kalibru, ale także w tradycyjnych branżach przemysłu, niekojarzonych na co dzień z zaawansowanymi technologiami. Nawet mniej spektakularne rzeczy, powiedzmy - nowe technologie obróbki drewna, mogą istotnie podnieść konkurencyjność polskich firm z tej branży.

      Na świecie dwie branże wydają najwięcej na badania i rozwój - informatyka i farmacja. Zapewne przedsiębiorstwa z tych branż skorzystają najwięcej.

      Pojawią się nowe ulgi podatkowe, możliwość wpisywania wszelkich nakładów badawczo-rozwojowych w koszty. Czy nie powstanie pole do nadużyć i malwersacji?

      - Poprzeczka dla Centrów Badawczo-Rozwojowych została ustawiona wysoko - nie jest tak łatwo uzyskać taki status i w razie nieprawidłowości ryzykuje się jego szybką utratę. Chodzi właśnie o to, by nie tworzono fikcyjnych CBR-ów. Jeśli CBR będzie sprzedawał wyniki swych prac do spółki-matki, transakcje te można skrupulatnie skontrolować wykorzystując przepisy dotyczące tzw. cen transferowych.

      Istnieją precyzyjne definicje tego, co jest nową technologią, czym są prace badawczo-rozwojowe. Stosuje się je już dziś, choć dla innych celów. Nie ma ryzyka, że ktoś naklei etykietkę "badawczo-rozwojowe" na jakąś lipną dokumentację i uzyska dzięki temu korzyści. Zresztą niektóre warunki w ustawie mocno zaostrzyliśmy zgodnie z sugestiami Ministerstwa Finansów, które ostatecznie uznało, że proponowany system nie wymknie się spod kontroli.

      Przedsiębiorca ubiegający się o kredyt technologiczny będzie musiał przedstawić poświadczenie, że technologia, którą chce kupić, jest nowatorska. Nie boi się Pan powstania szarej strefy takich ekspertyz?

      - Te opinie będą wydawać poważne instytucje badawcze, uczelnie wyższe, do których powinniśmy mieć zaufanie. Wątpię, by ryzykowały renomę, wydając fałszywe ekspertyzy.

      W każdym systemie zawsze znajdą się tacy, którzy spróbują wykorzystać różne ulgi nieuczciwie. Ale mamy takie zapóźnienia w innowacyjności, że musimy stosować mocne impulsy, nawet minimalnie ryzykując.

      Czy można oczekiwać, że parlament bez oporów przyjmie ustawę?

      - Sejm już udowodnił, że w naprawdę ważnych sprawach potrafi podejmować dobre decyzje. Mam nadzieję, że uda się przeprowadzić proces legislacyjny do końca tego roku, może do stycznia. Żadne szczególne rozporządzenia wykonawcze nie są potrzebne, więc tu nie będzie opóźnień. Rozwiązania organizacyjne zapisane w ustawie zaczną obowiązywać już w przyszłym roku, a nowe przepisy podatkowe - dopiero od roku 2006.

      Rozmawiał: Zbigniew Domaszewicz

      zbig

     

--------------------------------------------------------------------------------

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl C Agora SA

--------------------------------------------------------------------------------

logod.gif w.gif
Received on Mon Oct 4 09:02:09 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 07 Feb 2005 - 10:49:51 MET