Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] Win10, pierwsza partycja 579MiB - zastrzeżone przez system,

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] Win10, pierwsza partycja 579MiB - zastrzeżone przez system, odtwarzanie systemu z obrazu partycji
From: "jedrek" <wonzespamem@w.on>
Date: Sat, 16 May 2020 12:55:45 +0200
Komendy nic nie wniosły do sprawy.
Skończyło się na tym, że "pożyczyłem" tę zastrzeżoną partycję z nowej instalacji i ożeniłem z obrazem partycji na której był stary system. Zagadało bez problemu. Jak widać można to podmieniać jeżeli to ten sam system (nie wiem czy jakby było inne ISO - np. starsza edycja - to by też zagadało? Obraz ISO "Win10_1909_Polish_x64.iso" datowany na 2019 czyli 18 lat po wydaniu XP, system spuchnął (głównie w wyniku doklejenia do instalacji tony skaczących węży) przynajmniej 6x, ale te same ma bolączki co w XP i dodano kolejne. Większość problemów nie została naprawiona i ciągną się przez kolejne edycje windowsa. Przypomina to trochę przeprawy z OE, którego MS jak widać nie chciał przez naście lat poprawić podstawowych błędów i te długie debaty innych użytkowników na grupie. Win10 nie potrafi sam nawet sobie zdiagnozować problemu, że został zaistalowany na dysku ustawionym w biosie jako AHCI a ktoś mu w formie "sabotażu" przestawił tryb na IDE. Przestawienie go testowo na IDE powoduje, że już sam win10 z tego nie wybrnie, mimo swoich szumnych procedur diagnostycznych, które podobnie jak w win XP prowadzą donikąd, wybór na pierwszy rzut oka wspaniały, ale to nic w praktyce nie umie w trybach automatycznych wyprostować. Tylko dogłębna znajomość komend naprawczych z wiersza poleceń może tu coś pomóc, ale tego nie zna 99% użytkowników, w tym ja. win10 po wykryciu, że jest problem zaleca ponowny rozruch dając cień nadziei, że się "samo naprawi" :D i zapętlamy się i nic nie zrobimy bez wiedzy tajemnej. WinXP w podobnej sytuacji, gdy został zainstalowany na dysku pracującym w trybie AHCI (podane sterowniki AHCI w czasie instalacji), gdy mu przełączymy testowo w biosie dysk na pracę jako emulacja IDE to od strzała po załadowaniu systemu (win10 nawet już nie umie się załadować w tej sytuacji, tylko się wywala na rozruchu) wykrywa, że jest zmiana i sam sobie znajduje swój systemowy sterownik do IDE i tylko mu trzeba potwierdzić żeby zainstalował. Widząc to MS się cofa. System win10 ma trochę przydatnych nowych rzeczy, ale jest przegrany za oblepienie tego systemu toną g...
10% sesownych spraw zostało oblebione 90% świecidełkami i innymi bzdurami.
A potem obraz partycji przenosząc na pena USB2.0 zamiast robić 2 minuty robi się 1h. A potem trzeba w kilkadzesiąt miejsc zajrzeć (celewo zapewne to rozbite na wiele gałęzi i zakamarków i jest szansa, że użytkownik nie trafi i nie wyłączy dziadostwa niepotrzebnie generującego ruch i zajmującego zbędnymi czynnościami sprzęt, powyłączać wstawione na siłe "umilcza" życia zwykłego człowieka, poczytać kilka rozprawek o telemetrii, coś z gatunku tego:
https://www.dobreprogramy.pl/kszere/Eliminujemy-inwigilacje-Microsoft-i-telemetrie-z-Windows-10-poradnik,66923.html
Jako tako da się to w bólach potem używać, ale jednak przepaść lekkości choćby do takiego Minta. Win10 przypomina mi to tak nielubianego przeze mnie androida googlowskiego na srajfonach, których unikam jak ognia. systemy z gatunku: "dziś będziemy sprawdzać jakiego koloru była u ciebie kupa by uczynić twoje życie od jutra lepszym". A potem system zamiast zająć się tym co zlecił użytkownik, więcej czasu poświęca na obslugę telemetrii i udawaniu, że w trosce o dobro użytkownika.
Nic tak nie wkurza jak te wymuszone aktualizacje.
Ktoś gdy ma np. mizerne łącze, gdzieś na końcu Polski (jakieś ledwo GPRS, bo 7km do najbliższej bazy i nie jest na tyle kumaty, że antenę dachową kierunkową do LTE sobie machnie) to może się nieźle wkurzyć, bo póki nie pobierze nieraz i ~1GB balastu poprawek to system zamrożony i nic się nie da bez wiedzy tajemnej - cóż za przyjazny system dla zwykłego zjadacza chleba nie będącego biegłym w kwestiach programowych. I się okaże, że użytkownik sobie poczeka 3h aby móc zacząć znów coś robić na systemie, zanim to wszystko się przesączy przez mikrołącze i łaskawie zainstaluje. Bolączką jest to, że nie moża tego wyłączyć definitywnie, a co najwyżej odroczyć i jak zapomni użytkownik odroczyć (chociaż na dany dzień, bo ma właście coś pilnego do realizacji na kompie), to leży i czeka aż się odetka po sączącej się aktualizacji. We mnie win10 nigdy nie znajdzie zwolennika. To nie moja bajka. System jako ciekowostka jak można spieprzyć to co było w szacie graficznej proste i miłe w obsłudze, ale nie narzędzie nadające się do szybkiego realizowania tego co potrzeba, a nie pożeracza zasobów, czasu i generatora nerwów.

<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>