> W USA Google musi udostępnić wiadomość email Kowalskiego organom
> sprawiedliwości po okazaniu nakazu sądowego wydawanego przez sędziego.
> Niezależnie czy Kowalski coś przeskrobał czy nie. Kiedy wiadomość email
> osiągnie wiek 180 dni, traci ona status "komunikacji chronionej prawnie" i
> staje się dostępna za pomocą nakazu wystosowanego przez pierwszego lepszego
> prawnika. Tak to wyglda w USA. Tymczasem w PL Google zastrzega sobie prawo do
> udostępnienia wszelkich danych Kowalskiego, takim czy innym organom, według
> własnego uznania przez firmę Google niezależnie czy Kowalski korzysta z ich
> usług, czy już nie. Wnioski można wyciągnąć samemu.
Wydaje mi się to trochę naiwne. Czemu uważasz, że tylko Google (albo w
szczególności Goole) tak łatwo wyjawią Twoją korespondencję "takim czy innym
organom", a nie zrobią tego (albo zerobią to mniej chętnie) inni providerzy
podobnych usług, np. te wszystkie "rodzime" Onety, WP, Interie czy też, w tym
płatni, dostawcy?
Poza tym - z jakiego powodu przeciętny Kowalski, uczciwy, nie łamiący prawa
obywatel RP (a nie Białorusi, czy Korei Płn.) miałby się tak bardzo lękać "tych
czy innych organów" swojego kraju, czy nawet Wielkiego Kraju zza ocenau? Trochę
to śmieszne - trzeba być lekkim paranoikiem, lub naoglądać się za wiele filmów
sensacyjnych.
Moja rada dla najbardziej strachliwych - zakładajcie sobie konta na portalach
izraelskich. Oni bardzo niechętnie i rzadko ujawniają cokolwiek organom
jakiegokolwiek innego kraju, nawet sojuszniczego.
latet
Received on Sat Oct 29 13:25:02 2011
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 29 Oct 2011 - 13:42:01 MET DST