Re: kłopot z przeglądaniem otoczenia sieciowego

Autor: Araneus Diadematus <warchlak_at_chlewik.pl>
Data: Sat 25 Sep 2010 - 14:07:04 MET DST
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Message-ID: <4c9de5f4$1@news.home.net.pl>

Użytkownik "Radosław Sokół" <Radoslaw.Sokol@polsl.pl> napisał w
wiadomości news:i7kd5s$pis$1@polsl.pl...
>W dniu 23.09.2010 22:35, Wojtek pisze:
>> Też nie pomogło ale ..... przyczyną okazały się powyłączane niektóre
>> usługi.
>> Właśnie udało się uruchomić wszystko :)
>
> I to powinno pozostać w archiwum jako doskonały przykład dla
> wszystkich, że wyłączanie usług, polecane w ramach różnych
> sztuczek na poprawienie wydajności komputera, tak naprawdę
> długofalowo szkodzi i że w systemie po prostu nie należy
> grzebać, a tylko go używać :)

Ano. Stąd też ja, jak wyłączam, robię to, przyznaję, to wolę wyłączyć
mniej i dobrze zaprzeć to ogniomurkiem, by zasłonić ewentualną dziurę,
wtedy mniej ryzykuję, że nagle mi poprawki od M$ nie zejdą, albo strona
WWW się nie załaduje, czy nagle DNS nie rozwiąże zadanej nazwy... Ale
jak wiem, że się da wyłączyć, to wyłączam, np. dla przeciętnego
użytkownika Klient Śledzenia Łączy Rozproszonych, to raczej nie jest
chyba potrzebny? NetBios? Nie miałem jeszcze żadnego kompa, który
wymagałby włączenia usługi... Serwer, Stacja Robocza? Posłaniec? Po
cholerę, off. Chociaż nie, w jednym kompie musiałem stację roboczą, nie
wiem czemu, zostawić... Usługa Rejestru Zdalnego? Po co z zewnątrz ma mi
ktoś grzebać w Rejestrze?
Oczywiście, staram się najpierw rozpoznać co usługa robi, do czego jest
potrzebna, co na danym komputerze będzie działać i dopiero do tego
dostosować w(y)łączanie usług. Niektóych w(y)łączeń nauczyłem się
empirycznie - włączałem, bo coś nie działało.
Póki co (taki rusycyzm, jakby ktoś chciał wiedzieć), mój obecny
komputerek chodzi ładnie, a odpowiednio "żonglując" parametrami
startowymi zyskałem bardzo cenne ok. 100 MB pamięci RAM (nie mam jej za
dużo). A komputer nie spiczniał, wręcz przeciwnie.
Masz rację, przeglądałem takowe porady w czasopismach, hmm... primo -
brak, lub macosze, zastrzeżenia, że każdy przypadek jest/może być
indywidualny. Sekundo - często doradzane pozostawienie włączenia usługi
naprawdę 95% conajmniej ludności zupełnie niepotrzebnych. Tertio - "co
kraj to obyczaj", czytaj, co czasopismo to tłumaczenie, co dana usługa
robi i do czego jest potrzebna.

Ja myślę, że warto by zebrać jakieś małe kompendium, co każdy może na
starcie "wyrzucić", by mu pamięci nie zajmowało, lub np. po co np. mojej
teściowej Posłaniec, czy Przeglądarka Komputera? Kiedy ona tylko z
wnuczkiem maile wysyła, stronki dla seniorów przegląda i z kumami z
zagranicy przez Skype rozmawia...?

-- 
((o))
((+))
Received on Sat Sep 25 14:10:02 2010

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 25 Sep 2010 - 14:42:02 MET DST