Dalsza historia backupu...

Było, że chciałem porobić backup na boku, stanęło na tym, że jednak
przejście na FAT32. Ponieważ próby z packerem nie wypadły dobrze (wcale
nie podzielił na kawałki żądanej wielkości, tylko większe), podzieliłem
to "z buta" pod TC, poszło dobrze.
Niemało się nabujałem, włącznie z odzyskiwaniem danych (udało się), i
kończę... o ile to można tak powiedzieć, sprawy z układaniem plików. Mam
jednakże problem, duży, choć tylko kosmetyczny - defragmentacja tego
przeraźliwie długo trwa! Dość powiedzieć, że plik z obrazem dysku CD
jest przekładany przez godzinę, albo dłużej! Wyszło, że szybkość jest
mniej, niż 1 MB/s, to wolniej, niż moje łącze netowe... I to wszystkie
bez wyjątku defragmentatory. Wychodzi na to, że program przekładając
blok danych, za każdym razem odwołuje sie do FAT, przepisując linki,
później znów na koniec dysku po następny fragment, przepisać, skok do
FAT... to jest przeraźliwie powolne. Działa... ale do dupy. Samo
kopiowanie na inny dysk, to ok. 45-55 MB/s, a w ramach partycji ok. 25
MB/s. Nie rozumiem więc, czemu defragmentacja odbywa się kilkadziesiąt
razy wolniej, niż zwykły transfer... rozumiem, 2-3 razy wolniej, ale nie
30-50!!
Pomyślałem sobie, że może da się jakoś to zbuforować, coby młócenia
głowicami było mniej, ale nie znalazłem w Google nic, co mogło by mi
pomóc... a owszem, szukałem... i to dość długo. Albo jestem ślepy,
albo... nie wiem...
Pozostaje mi defragmentację zrobić ręcznie, wstępnie zrobiłem ok. 20 GB
w ciągu ok... godziny z małym haczykiem... Jak - zwykłym kopiowaniem...

Jeszcze rozumiem, że zostawiam to na noc i rano jest gotowe... łatwo
jednak policzyć, że całość, ok. 180 GB, robiło by się ponad 10 dni, dysk
by mi się chyba na kawałki rozpadł... Wolałbym, aby nie przekroczyło 2-3
godzin... Jak przy NTFS...

Da się coś z tym zrobić?
Nigdy mi tak źle nie szło na partycji FAT, ani 16, ani 32...

-- 
D4
Oddaj krew (nie tylko) dla Filipa... (każda grupa)
http://krew.gourl.org
oraz wesprzyj jego leczenie i rehabilitację
http://filip.gourl.org