Re: BootIT NG - znow problemy

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Sun 09 Apr 2006 - 21:58:44 MET DST
Message-ID: <e1bp1i$5rh$1@achot.icm.edu.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"Janusz Kornaga" op.s7q7p6glai0wrd@li

> > nie mam mebli

> Co Ty ciągle z tymi meblami, dlaczego nie masz? Ze swoją wiedzą fachową
> powinienes życ na pewnym przyzwoitym poziomie.

Powinienem i bym żył, ale aktualnie, po socjalizmie (czy komunizmie bądź
stalinizmie?) i faszyzmie (hitleryzmie?) od jakiegoś czasu mamy krzywy
katolicyzm (wojtyłyzm?) i jest jak jest.

  -- Wprawdzie mamy od prawie roku nowego papieża, który wbrew oczekiwaniom :)
     wielu prostuje to, co pokrzywił jego poprzednik, czyli między innymi
     przypomina o tym, że Kościół to nie instytucja charytatywna, która ma za
     zadanie (i cel) wyręczać (eliminować) państwo w (: zbieraniu i rozdawaniu :)
     (nawet był stosowny list papieski w tej sprawie)

  -- wprawdzie nowy papież nawraca do Soboru Watykańskiego II (już samym swym
     imieniem -- Benedykt XVI, zamiast Jan Paweł III) a więc **i** do nauki
     Klemensa z Aleksandrii, czyli do pojmowania 'modlitwy' jako 'rozmowy
     z Bogiem', a nie ,,wytężonej pracy, w zamian za którą społeczeństwo
     jest obligowane do płacenia duchownym, wymadlającym łaski'',

  -- wprawdzie ów papież zabronił na samym początku swego pontyfikatu
     siłowego rozwiązywania konfliktów i siłowego nawracania na ,,jedynie
     słuszną drogę'' (czyli katolicyzm) i zajął wobec tego problemu jasne,
     klarowne i jednoznaczne, bezwzględne stanowisko,

  -- wprawdzie przypomniał, że kapłaństwo to obowiązek przede wszystkim,
     a dopiero później przywilej,

ale zanim te (i oczywiście inne) zmiany pozwolą mi powrócić do życia -- musi
trochę czasu upłynąć, jako że nauka Kościoła krzywiona była przez poprzedniego
papieża przez wiele lat, a był ów poprzednik -- właśnie Polakiem...

> Może zorganizujmy jakąś akcję, "Meble dla Leszka", zobowiązuję się wpłacić
> na początek 100 zł, a później zależnie od rozwoju sytuacji. Tylko chciałbym
> miec przekonanie, że pieniądze będą przeznaczone na ten właśnie cel, nie
> przepadną.

Akcja niezwykle miła. :) (bo po pięciu latach mam po prostu kłopoty)

Kiedyś wiarygodne były banki. Może i teraz tak jest.

Można więc założyć stosowne konto i zbierać tam pieniądze:

 -- w sytuacji, gdyby zbiórka się powiodła w jakimś
    sensownym, skończonym terminie, przekazać je
    wybranemu sklepowi meblowemu (lub producentowi
    czy hurtownikowi) ze stosownym poleceniem
    dostarczenia mi mebli

 -- a w razie niepowodzenia (bo za 100 złotych nawet
    blatu ,,pod'' komputer się nie zamontuje) odesłać
    darczyńcom.

Niestety wypadłem z interesów i nie wiem, jaka osoba prawna zakłada
takie konto za friko, i się sama zakłada (rejestruje) za friko. Jak
wiadomo darowizny w Polsce nie są zwolnione z podatków.

   I całe tak zwane szczęście, bo w przeciwnym przypadku cwana część
   społeczeństwa wyeliminowałaby handel a w jego miejsce by wprowadziła
   charytatywność; ;) podobnie też zanikać by poczęła zarobkowa :) praca,
   a w jej miejsce by rozkwitała ,,społeczna'' z jednoczesną niezwykłą ;)
   ofiarnością pracodawców na rzecz bezpłatnych ;) pracobiorców.

Wizję powyższą (niestety prawdopodobną na niemal 100 procent) roztoczył
przede mną przed wielu laty pewien człowiek, który gościł mnie i mego
(nie{}żyjącego już) kolegę. Wiozłem wówczas komputery (Olivetti)
z Warszawy do Białegostoku (miały stanąć na Wydziale Ekonomicznym
białostockiego uniwersytetu) i wpadliśmy do rodziny kolegi. Przy
okazji zobaczyłem na własne oczęta drogę, zbudowaną za pieniądze
państwowe a wiodącą z Warszawy do... ...domu Edwarda Gierka, jako
że to właśnie tam mieszkała rodzina (powinowaci) mego kolegi. Kolega
umarł na serce, w czasie snu (jak zdołałem ustalić) 17 lipca 1998 roku...

Komputery kupiłem bardzo tanio i (jak wynika z faktur) sprzedałem niemal bez zysku. :)
W istocie zysk (taki sam jak u mnie bywał normalnie/zazwyczaj) był wliczony w pracę,
aby jeszcze mocniej zaniżyć cenę owych komputerów i tym samym wykazać operatywność ;)
ówczesnego dziekana Ekonomii, a niedawnego rektora Uniwersytetu. Z pewnego względu
formalnie za ową pracę zapłacono mi dopiero po roku, kiedy to inaczej rozłożyły się
podatki i wyszedłem w oczach urzędniczek z Urzędu Skarbowego na głupca, :) który nie
wycisnął wszystkiego, co było do wyciśnięcia, :) z podatków... O ile sprzedaż komputerów
praktycznie bez zysku jakoś przeszła bez echa, :) o tyle za owe ,,niekorzystne rozłożenie
podatkowe'' -- po prostu wyśmiewano mnie w US przez jakiś czas...

Sam chętnie finansowo (i nie tylko finansowo) pomagałem masie ludzi
(katolikom, prawosławnym, protestantom i wyznawcom innych religii)
tak więc nie odmówię, pod warunkiem takim, że nie będzie to pożyczka
na bardzo wysoki procent lichwiarski, ale inna forma. (przepraszam,
jeśli kogoś obrażam lub komuś ubliżam)

Postaram się też (w miarę możliwości) hojnie odwdzięczyć
się darczyńcom w sposób dla nich przyjemny.

> Pozdrawiam. Janusz.

Ja także. :)

Leszek Ciszewski z Białegostoku.
Received on Sun Apr 9 22:00:14 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 09 Apr 2006 - 22:42:02 MET DST