Autor: Andrzej Bort (bort_at_polsl.gliwice.pl)
Data: Thu 26 Aug 1999 - 11:48:22 MET DST
Maciek Sniezek <msniezek_at_medianet.pl> wrote:
> Zdaję sobie sprawę, że alt'y są co chwila kasowane i ponownie zakładane,
> tym niemniej nie ma chyba większego sensu dyskutować o pojedynczym
> przypadku z ostatnich tygodni, skoro problem jest niemal tak stary, jak
> Usenet.
Po prostu ostatni przypadek tylko uwypukli(ł) ten problem, chyba się ze
mną zgadzasz?
> Oczywiście, jeśli chodzi o TP i jego donos - JR jest na urlopie i nie
> nie miał mozliwości kontrolowania tego, co się dzieje na serwerze, to
> jest jasne. Ale rozpatrzmy przypadek, w którym JR nie wyjechał na żaden
> urlop. Czy to by cokolwiek zmieniło? Wątpię.
Fakty są takie, że:
1. jwr jest (nadal) na urlopie.
2. jwr dowiedział się o fakcie z gazet (tudzież inetu czy sieciowego
wydania Rzeczpospolitej -- ale to na jedno wychodzi), a nie z emaila
od Płókarza. Ewidentny błąd.
3. Grupa się założyła podczas nieobecności admina, to jest fakt. Ale
admin tak skonfigurował serwer, żeby to się w ten sposób działo. W
sumie nie dziwię się temu -- jest to ileś-tam mniej obowiązków
dziennie (każdy chce sobie ułatwiać życie, co nie?). Zresztą, sam
chyba bym skonfigurował serwer podobnie (tak, jestem leniwy)...
>>To, że grupy istniały wcześniej, to zupełnie inna sprawa. Najważniejszą
>>przyczyną całej tej awantury było pojawienie się *NOWEJ* grupy.
>>Poczytaj, a sam zapewne się z tym stwierdzeniem zgodzisz.
> Jasne, donos powstał na tej właśnie podstawie. Ale nie mówmy już o tym,
> stało się i już.
Zgadza się. Tego się nie cofnie. Ale taka, nazwijmy to umownie "afera",
ma też (a przynajmniej *oby* miała) pozytywne skutki.
> Wydaje mi się, że ważniejsze jest teraz wymyślenie
> czegoś, co zapobiegłoby tego typu sytuacjom w przyszłości.
Masz jakieś koncepcje? Bo ja nie. Zresztą, od 1 września przenoszę się
do innej pracy, i jeśli tam postawię jakiś serwer, to tylko dla grup
pl.* i części comp.* -- krótko mówiąc tego, co mnie interesuje.
> Płókarz nie
> jest ostatnim strażnikiem moralności w państwie, jest ich wielu i - o
> ile czegoś się nie przedsięweźmie - sytuacja będzie się powtarzać.
Zgadza się: nie on pierwszy, nie ostatni. Jednak "zrobienie czegoś"
zostawiam innym: przede wszystkim prawnikom (bo w końcu trzeba to ująć w
jakieś ramy, a od tego są prawnicy). Oczywiście, oni powinni skorzystać
z pomocy fachowców (nie piszę "ekspertów", bo źle się kojarzy). I taka
kombinacja moim zdaniem byłaby optymalna.
-- Andrzej Bort, bort<at>polsl.gliwice.pl *** My personal opinions *** Tysiąc rzeczy posuwa się do przodu, dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć do tyłu, i to jest postęp. (Henri Amiel)
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:24:01 MET DST