Re: Kij w mrowisko domen

Autor: Michal Czaplinski (mczaplin_at_emba.uvm.edu)
Data: Fri 03 Jan 1997 - 18:19:06 MET


On Thu, 2 Jan 1997, Jarek Lis wrote:

> In pl.listserv.polip Michal Czaplinski <mczaplin_at_emba.uvm.edu> wrote:
> : Jezeli sa ludzie szukajacy informacji pod www.polen.de i ktos
> : (prywatna firma) potrafi te potrzebe zaspokoic, to bardzo dobrze. Ale do
> : czego jest to potrzebny urzad panstwowy?
>
> a) zeby zajac nazwe, bo moze ja wykorzystac np neonazistowska partia
> i publikowac tam mapy z 1938r. I ciekawe czy bedzie mozna cos na to
> poradzic?
To prawda, ze przy pomocy internetu (i nie tylko) mozna manipulowac
informacja i robic wiele przykrych psikusow. Pozostaje jednak pytanie,
czy psikus o jakim piszesz, przynioslby rzeczywista szkode Polsce, czy tez
nasze reakcje na to co robia tzw. neonazisci sa neurotyczne.
Mnie sie wydaje, ze neonazistow obelgi wzgledem Polski sa bolesne, ale
przynosza znacznie wiecej szkody Niemcom niz nam, bo swiat natychmiast
zaczyna ich podejerzewac o ciagaty ku nowemu Adolfowi. Z drugiej
strony, nasze protesty czesto nadaja rozglosu neonazistowskim haslom. Z
czego wyciagam taki wniosek, ze moze neonazistowskie mapy nas bola, ale
lepiej je ignorowac niz z nimi walczyc. A z innej beczki, to w USA w
wielu domach sa ciagle w uzyciu atlasy sprzed 60 lat, pokazujacy podzial
polityczny Europy z 1938 r. Czy przeciw temu powinnismy podejmowac jakies
kroki?

>
> b) Bo jednym z zadan rzadu jest szeroko rozumiana "promocja Polski".
> Po co sa na przyklad w ambasadach izby przemyslowo-handlowe?
>
To dobry argument. Problem polega na tym, ze ta promocja jest bardzo
czesto na nader zenujacym poziomie ze wzgledu na brak spojnej polityki
panstwowej ospowiadajacej na kilka podstawowych pytan: co promujemy
(szeroko rozumiana promocja niczego nie promuje, ale za to duzo
kosztuje), do kogo adresujemy nasze wysilki, jakie instytucje polskie za
granica promuja (sluzba dyplomatyczno-konsularna, towarzystwa polonijne,
biura radcow handlowych, instytuty polskie itd.), jakie instytucje w
kraju stanowia baze informacyjna, jaki jest system
nawiazywanie/posredniczenia w nawiazywaniu kontaktow, a wreszcie kto za
to placi. W efekcie podejmuje sie dzialania czesto przypadkowe, ktorych
charakter zalezy przede wszystkim od jakosci pracownika, ktory podejmuje
dzialanie, i od jakosci jego kontaktow w kraju i zagranica.
Rezultat promocji opartej na internecie bylby w tej sytuacji
raczej trudny do przewidzenia. Co tu wiele pisac, popatrz na jakosc
informacji oferowanych np. przez URM czy MSZ. Czy sadzisz, ze na domenie
www.polen.de pojawi sie cos lepszego?

> : Do tego aby wybrac najlepszego
> : oferenta uslugi? I zeby pobierac jakies pieniadze od tego oferenta? A
> : skad ja mam miec pewnosc, ze urzednik panstwowy potrafi wybrac
> : najlepszego oferenta?
>
> To w zasadzie nie ma znaczenia. Dopoki jako podatnicy do tego nie doplacamy,
> to niech sobie wybiera oferenta jak chce, chocby wg wysokosci lapowki.
>

Alez to ma wielkie znaczenie! Jezeli jakis patalach ma produkowac nedzna
polska strone, to zamiast promocji najemy sie wstydu. A poza tym zawsze
placimy za dzialalnosc naszych urzednikow: poprzez placenie mu pensji i
utrzymanie jego stanowiska pracy. Polska sluzba dyplomatyczna jest nedznie
uposazona, ale to i tak duze pieniadze.

> : Jednym z dramatow Europy kontynentalnej jest oczekiwanie, ze jakis rzad
> : cos zalatwi, albo ze ma cos zalatwic. Jesli rzeczywiscie istnieje
> : potrzeba servera z informacja o Polsce i jest to ekonomicznie oplacalne,
> : to ktos predzej czy pozniej sie tym zajmie bez rzadowe pomocy. A jesli
> : nie jest to oplacalne, to po co sobie glowe zawracac?
>
> A nie uwazasz, ze jesli jest ekonomicznie oplacalne, to rzad moglby pomoc?
>
>
> J.
>
Tutaj musielibysmy zaczac fundamentalna dyskusje nt. roli rzadu i panstwa
w ogolnosci. Ja sklaniam sie ku pogladowi, ze gospodarka jest obszarem
wolnej aktywnosci wolnych obywateli i podlega regulacji na tyle na ile
jest to niezbedne. Podstawowym zadaniem rzadu jest natomiast dostarczanie
dobr i uslug, ktore z roznych wzgledow nie moga byc dostarczone przez
wolny rynek, np. bezpieczenstwo publiczne, znaczna czesc oswiaty i badan
naukowych. Jesli wiec zalozenie serwera informacyjnego jest ekonomicznie
oplacalne, to niech robi to ten, kto to potrafi zrobic najlepiej, bez
ingerencji urzednika panstwowego. Uwazam ze rzad powinien skoncentrowac
sie na rozwiazywaniu problemow, ktorych rynek nie moze rozwiazac.

Michal



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:01:54 MET DST