Czy Internet jest gorszy od komunizmu?

Autor: Jaroslaw Rafa (RAJ_at_inf.wsp.krakow.pl)
Data: Fri 26 Apr 1996 - 20:51:31 MET DST


Tekst pod takim wlasnie tytulem ukazal sie niedawno w "Gazecie Krakowskiej".
Zalaczam go ponizej. Osobnym listem wysylam moja polemike z tym tekstem.
Jezeli ktos z Was tez ma ochote popolemizowac, moge zebrac Wasze polemiki,
wydrukowac i przeslac do "Gazety Krakowskiej" (oczywiscie nie maja e-maila ;))
Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   raj_at_inf.wsp.krakow.pl

                            Roman Warszewski
                 CZY INTERNET JEST GORSZY OD KOMUNIZMU?
               "Gazeta Krakowska", nr 90, 16 kwietnia 1996

    Wszyscy rozplywaja sie nad Internetem. Zapanowala taka moda. Zeby nie
uchodzic za wapniaka i kogos, kto nie rozumie logiki przemian, rzadko kto
zdobywa sie na chocby najslabsza krytyke.
    Tymczasem Internet poteguje wszystkie wady, jakie poprzednio dosc
zgodnym chorem przypisywano komputerom i mikroelektronice. Internet czyni
z niej Golema i Frankensteina jednoczesnie - cos, nad czym w przyszlosci
bardzo trudno bedziee zapanowac. Brak krytycyzmu wobec Internetu
przypomina stosunek francuskich intelektualistow lat szescdziesiatych do
Mao Tse-tunga i Stalina.
    To prawda, ze Internet tworzy wolnosc wirtualna, wolnosc na ekranie
komputera, jednak nieuchronnie prowadzi do ograniczenia i zawezenia
wolnosci rzeczywistej. Co z tego - czym chwali sie Bill Gates - ze dzieki
Internetowi juz wkrotce bedziemy dysponowac zminiaturyzowanymi
wyposazonymi w praktycznie nieograniczone mozliwosci kojarzenia i wiazania
ze soba zjawisk, faktow i zdarzen; co z tego, ze czytajac na ekranie np. o
amazonskiej dzungli, bedziemy w stanie sluchac jej odglosow i ogladac ja
na filmie odtwarzanym w jednym z naroznikow tegoz ekranu, jesli
jednoczesnie nie bedziemy mogli ruszyc sie z domu, by natychmiast -
przynajmniej teoretycznie - nie dowiedzial sie o tym caly swiat? W tym
sensie Internet jest gorszy od komunizmu.
    Analogie siegaja zreszta glebiej niz tylko w sfere technologii
kontroli i perfekcyjnego nadzoru. Bo komunizm rowniez kreowal pewna
nierzeczywista rzeczywistosc - pseudorzeczywistosc niewiele majaca
wspolnego z realiami. Dlatego mozna powiedziec, ze Internet jest
komunistyczny do szpiku kosci, a komunizm na wskros internetowy. Jedyna
roznica polega na tym, ze w tym, co czyni, jest on okolo sto milionow razy
bardziej skuteczny niz zeloci urzeczywistniajacy pomysly klasykow.
    "Polaczenie (...) systemow (informatycznych - przyp. R.W.) zagraza
ludzkiej wolnosci" - pisal przed 14 laty Krzysztof Klopotowski, komentujac
raport dla Klubu Rzymskiego, zatytulowany "Mikroelektronika i
spoleczenstwo". - "Automatyczne przetwarzanie danych stwarza (...) grozbe
wytworzenia kompleksowego, choc wykoslawionego obrazu jednostki ludzkiej.
Dlatego w niektorych krajach wprowadzono zakaz porownywania danych z
roznych systemow oraz prawo obywatela do sprawdzania rzetelnosci danych o
sobie, jak i obowiazek poinformowania o uzyciu danych przechowywanych w
pamieci systemu". Tak bylo 14 lat temu. Dzisiejszy Internet jest jakby
zaprzeczeniem tych wszystkich zabezpieczen. Bo w Internecie (taka jest
jedna z jego naczelnych zasad) kazdy moze z kazdym, o kazdym, dla kazdego,
w kazdej pozycji (a raczej konfiguracji). Ten informatyczno-informacyjny
promiskuityzm ma jeszcze jedna wade: powoduje taki informacyjny kociokwik,
iz - z biegiem czasu - coraz trudniej bedzie wylowic z niego jakis
sensowny dzwiek i harmonijnie brzmiaca melodie.
    - Obfitosc informacji moze informacje zniszczyc - nie bez kozery, w
Pen Clubie w czasie swojej niedawnej wizyty w Warszawie, mowil Umberto
Eco. - Miedzy dysponowaniem milionami megabajtow informacji na jakis temat
a niedysponowaniem ani jednym, nie ma wielkiej roznicy. (...) Gdyby
zaproponowano wam miliard dolarow w jednodolarowych banknotach pod
warunkiem, ze je przeliczycie, lepiej z gory odmowic. Jesli bedziecie
liczyc jeden banknot na sekunde (i nie ustawali w pracy takze noca)
wymagac to bedzie z gora trzydziestu lat. Jezeli zas zechcecie dwanascie
godzin dziennie poswiecic na sen, jedzenie, zabiegi higieniczne i inne
czynnosci, bedziecie potrzebowali okolo szescdziesieciu trzech lat".
Wniosek moze byc tylko jeden: Internet wiedze pogrzebie pod niezmierzonymi
haldami informacji. A wiedze od madrosci dziela od siebie jeszcze cale
lata swietlne...
    Jeszcze inne watpliwosci zglasza nie kto inny jak Stanislaw Lem.
"Czytam - pisze na lamach 'Tygodnika Powszechnego' - w najnowszych
wypowiedziach entuzjastow Internetu o mozliwosciach dokonywania na
odleglosc operacji chirurgicznych w gaszczu afrykanskiego buszu;
wykonawcami beda miejscowi lekarze, ale dyrygentem - genialny amerykanski
chirurg, siedzacy w swym gabinecie na innym kontynencie. I tu jednak cos
tracimy - jak ktos jest chory na cukrzyce i przychodzi do niego
doswiadczony lekarz-omnibus, to od razu poczuje lekki zapach acetonu,
ktory wytwarza sie przy kwasicy krwi. Internet zadnych zapachow nie
przekaze i intuicyjna wiedza lekarza tym samym schodzi ze sceny". Wlasnie.
Operacje myslowe czlowieka dziela sie na dwa rodzaje. Jedne sa racjonalne
i analityczne; drugie - intuicyjne i calosciowe. Komputeryzacja i
internetyzacja wzmacnia myslenie racjonalne kosztem nieracjonalnego,
tworczego. Zakloca rownowage naszych procesow myslowych, dajac przewage
jednemu z dwoch uzupelniajacych sie sposobow radzenia sobie z
rzeczywistoscia.
    Internet nie pozostanie tez bez wplywu na strukture spoleczna. Sztywna
hierarchie klasowa (jeszcze jedno zapozyczenie z klasykow!) cichcem
narzuci pod plaszczykiem technologicznego przymusu i technokratycznej
neutralnosci. Dzieki niemu, na najnizszym poziomie znajdowac sie beda
proletariusze, nie majacy dostepu do komputerow, calkowicie uzaleznieni od
przekazu audiowizualnego, czyli telewizji. Na poziomie srednim znajdowac
sie beda "internetowi drobnomieszczanie", ktorzy co prawda beda umieli
korzystac z komputerow, ale tylko biernie i w bardzo ograniczonym
zakresie. Na samej gorze usytuowana bedzie "nomenklatura" (w sensie
najbardziej sowieckim: znow klasycy!), ktora jako jedyna bedzie wiedziala,
jak wykorzystac komputer do analizy, jak funkcjonuja rzadzace nim programy
i jak odroznic informacje wazna od zwyklego informacyjnego smiecia. Slowem
- Internet doprowadzi do rozwarstwienia tego, co i tak jest juz solidnie
rozwarstwione. Powstanie - jak chce Eco - "multimedialna arystokracja" i
"telewizyjny proletariat", a w rezultacie - "elektroniczna walka klas". Te
same zjawiska zajda w skali miedzynarodowej. Wyodrebni sie grupa krajow,
ciagnacych z Internetu niebagatelne profity i reszta, ktora pozostanie ich
dozgonna klientela. "Terms of trade" po raz kolejny ulegna pogorszeniu dla
tych, ktorym ponoc juz zawsze wiatr wieje prosto w oczy. Bo ile trzeba
bedzie sprzedac np. surowej welny, zeby zafundowac sobie Internet? Ile
prosa albo wyrobow z bambusa?
    Widmo krazy (juz nie po Europie), lecz po calym globie. Na imie mu...
Internet.

                                                    Roman WARSZEWSKI

   ******************** ramka: "Czym to sie je?" ********************

    Internet w Ameryce, skad sie wywodzi, zwany jest supersiecia. Jest to
informatyczna autostrada - a raczej system takich infostrad - ktore w
niedalekiej przyszlosci obejma caly swiat. Docelowo, za posrednictwem
Internetu, polaczyc sie bedzie mogl kazdy posiadacz domowego komputera,
ktory wykupi tani abonament, porownywalny z abonamentem telefonicznym.
Internet do kazdego domu bedzie w stanie dostarczyc kazda informacje -
poczawszy od skomputeryzowanej Encyklopedii Brytyjskiej, po dziela
Szekspira przetlumaczone np. na jezyk suahili. Kazdy uzytkownik Internetu,
za niewielka oplata, bedzie mogl tez umiescic w sieci dane na swoj temat
lub z jakiejkolwiek innej dziedziny, ktora wyda mu sie godna uwagi.
Internet skupi w swych zwojach (bo nie rekach) telewizje, rozmaite banki
danych, prase i wiele innych uslug, ktore jeszcze trudno nam sobie
wyobrazic. Juz dzis bardzo popularne staje sie np. porno z Internetu czy
seksualne uslugi w rzeczywistosci wirtualnej, na co ustawodawstwa wielu
krajow sa nie przygotowane.
                                                        (R.W.)



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:56:08 MET DST