Re: O cenniku NASK w PCQrierze

Autor: Jaroslaw Rafa (RAJ_at_inf.wsp.krakow.pl)
Data: Thu 04 Jan 1996 - 17:21:50 MET


> From: "raf_at_lupus.waw.pl" <raf%lupus.waw.pl_at_f33.n480.z2.fidonet.org>

> JR> niebezpieczenstwa (np. likwidacja serwisow). Nie ma tez ani slowa o
> JR> protescie w sieci, jest natomiast wzmiankowany wyrwany z kontekstu
> JR> fragment stanowiska PSI (ten o 40- krotnej podwyzce). Zwlaszcza drugi
> JR> tekst, z PCQ 26/95, jest stekiem bzdur.
>
> Co przez to rozumiesz?
Jutro sprobuje ci odpowiedziec szerzej, cytujac konkretne fragmenty. Ale jest
tam wiele fragmentow po prostu nieprawdziwych, a smialbym powiedziec wrecz
bezsnsownych. Dlatego nazwalem to "stekiem bzdur".
Zreszta konkretne zastrzezenia zaraz jak tylko bede mial chwilke czasu wysle
do p.Kulisiewicza.

> JR> Coz, znajac "odwieczna" niechec (dla mnie zupelnie dziwna) redakcji
> JR> PCQriera do spraw zwiazanych z Internetem (co bylo widac po roznych
>
> Albo jestes juz obywatelem cyberprzestrzeni, ktory odrzuca kazda
> publikacje, w ktorej nie ma przynajmniej jednego znaku "@" i kilku kropek po nim
> albo po prostu zle kojarzysz fakty. PCkurier nigdy nie stronil od Internetu ani
> nie byl oficjalnym organem sieciowym.
>
Zanim w Polsce zrobilo sie glosno o Internecie, usilowalem kilkakrotnie
"przepchnac" w PCQ badz w Enterze jakis tekscik informujacy chociazby
zgrubnie o mozliwosciach, jakie daje siec. Probowalem napisac o tym, skad
"biora sie" programy shareware, ktore czytelnik PCQ w owym czasie mogl
kojarzyc jedynie z firmami sprzedajacymi je na dyskietkach, a skad owe firmy
braly programy to juz byla czarna magia i wielka tajemnica. O tym, ze
aktualne wersje w/w programow spotykane w sieci bywaja nieraz juz *o kilka
numerow* wyzsze niz bedace aktualnie "w obiegu" w tego typu firmach, czy
opisywane jako "nowosci" w prasie, takze w PCQ. O tym, ze o roznych
wydarzeniach na rynku komputerowym na swiecie, o ktorych czyta sie
jako o "aktualnosciach" w prasie, mozna bylo nierzadko dowiedziec sie
*miesiace* wczesniej z newsow. O zaletach e-maila. Itp, itd... Nikt nie byl
zainteresowany. PCQ zaczal pisac o Internecie dopiero wtedy, jak wszyscy w
Polsce zaczeli pisac o Internecie i nie wypadalo juz *nie* pisac na ten
temat. Ale i tak jednak np. w sposobie podawania informacji w PCQ do niedawna
bylo wyraznie wyczuwalne (ostatnio jeste tego coraz mniej, ale jeszcze jest)
traktowanie wszystkich spraw zwiazanych z Internetem jak to sie mowi "per
noga", jako czegos marginalnego, o najmniejszej waznosci.

> JR> rzeczach, chociazby staranne unikanie podawania adresow internetowych
> JR> przy opisach programow shareware czy konsekwentne, uparte milczenie w
>
> Kto to robi?
A bo ja wiem kto to robi? Na pewno w duzym stopniu jest to "zasluga"
J.Grabowskiego, ktory prowadzi(l) dzial shareware. Ale czy tylko jego?
- nie wiem. Pisalem wielokrotnie na lupus_at_sam.nask.com.pl, jeszcze jak
mieliscie tylko to jedno konto, z prosba o przekazanie listu p.Grabowskiemu,
i postulowalem podawanie przy opisach programow shareware adresow w
Internecie, skad je mozna sciagnac, albo chociazby samych *nazw plikow* (zeby
mozna bylo sobie archiem poszukac...). Na podstawie pelnego tytulu programu,
czesto skompikowanego i wielowyrazowego, ktory byl uzywany tak przy opisach
programow w artykulach o shareware, jak i w katalogu Shareware House, nie
zawsze da sie (a raczej - zwykle nie da sie) wydedukowac nazwy pliku.
Oczywiscie nie otrzymalem nigdy zadnej odpowiedzi, ani tez postulowane zmiany
nie pojawily sie w PCQ. Pojawialy sie natomiast w tekstach o shareware
sformulowania takie jak "mozna znalezc w Internecie", "przegladajac jeden z
serwerow Internetowych" itp. (moge poszukac konkretnych numerow PCQ w
ktorych takie sformulowania byly), zawsze starannie unikajace podania
konkretnego adresu, podczas gdy jak juz sie cos takiego pisze, to o ten adres
az sie prosi. Tym bardziej ze w opisach komercyjnych programow zawsze
pojawialy sie adresy snail-mailowe producentow czy dystrybutorow nawet w
bardzo odleglych krajach. Zapewne niezbyt wielu bylo takich, ktorzy chcieli
sie kontaktowac listownie z dystrybutorem gdzies np. w Australii i nabywac od
niego wysylkowo program. Duzo wiecej byloby (pewnie nawet w liczbach
bezwzglednych, nie tylko w stosunku do liczby czytelnikow majacych dostep do
sieci) chetnych do sciagniecia programu z podanego adresu internetowego.

> JR> odpowiedzi na wielokrotnie powtarzane przeze mnie i inne osoby
> JR> propozycje udostepnienia opisywanych programow shareware na ftp - ja
> JR> proponowalem nawet konkretne miejsce na swoim serwerze) trudno sie
>
> A powiedz mi jaki bylby tego sens, wszak na sunsite znajdziesz wszystko
> i o wiele wiecej?...
Czesciowa odpowiedz juz masz powyzej - w PCQ nie bylo konkretnych nazw
plikow! Zatem szukaj zdrow na slepo!
Poza tym PCQ mial polskie programy shareware i PD, ktore ludzie przysylali
do redakcji bezposrednio na dyskietkach, mial niewielka liczbe programow
pochodzacych z BBS-ow i nieosiagalnych pod zadnym ftp (o dziwo sa takie), no i
mial listingi z dzialu "Dla praktykow". To wszystko wypadaloby dac na ftp. I
to proponowalem. Na kilka pierwszych propozycji, podobnie jak na listy do
p.Grabowskiego, nie otrzymalem zadnej odpowiedzi, na ostatnia propozycje
bodaj sprzed pol roku otrzymalem list p.Zielinskiego zebym poczekal, bo
wkrotce poprawi si dostep PCQ do Internetu i wtedy redakcja bedzie sie
starala to udostepnic u siebie. Dostep sie poprawil, co jest udostepnione -
zob. ponizej. Ja rozumiem, ze mozecie zwyczajnie nie miec czasu zeby sie
tym zajac, ale np. krotka odpowiedz ze ktos o tym pamieta i nad tym pracuje
badz w najblizszym czasie zajmie sie ta sprawa, bylaby czyms wlasciwym.
Co do listingow z dzialu "Dla praktykow", to one sa juz na ftp. Ale w
niewielkiej czesci, bo tylko z 1995 r. Tymczasem dopoki w PCQ istnial
Shareware House, sprzedawano tam na dyskietce komplet listingow poczawszy
bodajze od roku 1993. Teraz Shareware House juz nie ma. I jakos nie widze
tego na ftp...
Podobna oferte wstawiania oferowanych programow shareware u mnie na ftp
zlozylem Gazecie Wyborczej i ona z tego skorzystala. Niewiele jest tych
programow, to prawda, ale jednak...

> Jarek, krytykowac jest bardzo latwo. PCkurier jest pismem typowo
> informacyjnym, nastawionym na dostarczanie czytelnikowi faktow. To prawda, ze
> Tomek Kulisiewicz mogl co nieco napisac wiecej o przewidywanych skutkach wejsca
> w zycie cennika ale:
>
> a) teksty byly pisane odpowiednio wczesniej, wtedy jeszcze sytuacja nie
> byla pewna, zreszta nawet teraz nie jest klarowna w obliczu "IRCh-y" z KBN-u;
"Tak, ale".
Np. jest wspomniane o protescie PSI na Infofestiwalu, a nie wspomina sie, ze
byl - i jest nadal - protest w sieci. W zadnym z tekstow. Nie jest to
pewnego rodzaju objaw niecheci do sieci jako takiej? Dla mnie, w zestawieniu
z tym wszystkim, o czym pisalem powyzej - jest.
Z obu tekstow czlowiek nieswiadomy sytuacji moglby wysnuc wniosek, ze
podstawowym (i niemalze jedynym) problemem i zagrozeniem plynacym z nowego
cennika NASKu jest niebzpieczenstwo "wyrolowania" z rynku komercyjnych
providerow. Nie ma nic o takich niebezpieczenstwach jak np. likwidacja
serwisow, o co w duzym stopniu chodzilo w naszym protescie. Nie jest
wspomniane slowem, ze ruch w Internecie jest w duzym stopniu niezalezny od
woli uzytkownika, a wiec czlowiek nieswiadom sytuacji moze wysnuc wniosek, ze
rzeczywiscie oplaty za ruch moga pelnic funkcje "dyscyplinujaca" uzytkownika,
zeby sobie zbyt duzego ruchu nie generowal (tak jak oplaty za telefon
"dyscyplinuja" cie, zebys np. nie rozmawial godzinami z USA). I nie bylo
slowa na temat, ze ktos mi moze wygenerowac ruch wbrew mojej woli, co bylo
drugim glownym elementem protestu. Nie tyle sama *wysokosc* podwyzki, co
*niesprawiedliwy* sposob naliczania oplat! Zreszta sam przeciez wiesz. A PCQ
skupil sie wylacznie na *wysokosci* podwyzki.

> b) jakby napisal, ze od 1 stycznia zamrze polski Internet to tez by
> bylo zle, bo jak sam widzisz siec dziala i jakos nie widze, zeby ktos cos
> zamknal (poza slynnym pippinem i jego slawetnym mirrorem).
>
> Sam chcialem napisac tekst w stylu "Koniec polskiego Internetu" i
> umiescic go wlasnie w PCkurierze, ale z punktu widzenia dnia dzisiejszego
> twierdze, ze lepiej sie stalo iz nie poszedl.
Oczywiscie, ze pisanie w ten sposob byloby niepotrzebne. Ale warto byloby
*rzeczowo* zwrocic uwage na *faktyczne* powazne niebezpieczenstwa. Tego w obu
w/w tekstach nie znalazlem.
Nikt nic nie zamknal, bo po pierwsze jest to ograniczenie oplat od gory do 4x
abonamentu, a po drugie - mamy dopiero pocztaek roku. Jeszcze wszystko
dziala starymi torami, z przyzwyczajenia. Jezeli KBN-owi za pare
miesiecy zacznie brakowac pieniedzy na to, co bedzie chcial NASK, i uczelnie
beda musialy same doplacac, wtedy sie zacznie zamykanie...

> Zreszta, jezeli masz zastrzezenia to najlepiej pogadaj z Tomkiem --
> t.kulisiewicz_at_lupus.waw.pl.
>
A pewnie... tylko potrzebuje troche czasu zeby jakos sensownie sklecic list z
zastrzezeniami, a o to (czas) to u mnie zawsze najtrudniej.
Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   raj_at_inf.wsp.krakow.pl



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:54:29 MET DST