On 03/05/2023 18:49, Trybun wrote:
Trudno o alternatywy. Z antywirusami jest jak z religią. Z braku cudów
wymagane jest bezustanne placebo aby podtrzymać wiarę.
Gdyby patrzeć poprzez pryzmat windowsowego Defendera to i owszem -
pozostaje wiara że działa i potrafi przed czymś ochronić.
Albo opinie ekspertów zamiast wiedzy wyssanej z palca, któzy zajmują się
sprawdzaniem skutecznosci antywirusów. Defender wypada całkime nieźle.
W użytkowaniu
i w odróżnieniu od Nortona nie sposób zauważyć czy on w ogóle działa.
Czy czyni to z niego gorsze narzędzie czy lepsze?
Jeszcze nie widziałem jego komunikatu z ostrzeżeniem.
Ja zaś cała masę.
Ale Norton skanuje i czasem coś znajduje
"coś" w przypadku antywirusów to całkiem niezła nazwa.
Wszystkie engine antywirusów miały i mają wpadki, które "wykrywały"
wirusy w postaci konkretnego ciągu znaków w dowolnym pliku, w tym
tekstowym, drąc ryja na cały fullscreen o straszliwych wirusach.
, także ostrzega przed włażeniem
na niebezpieczne strony, a Defender jak dotychczas w tym zakresie milczy
jak grób.
Zdefiniuj co to "niebezpieczna" strona. Nadgorliwośc detektowania tego
pojęcia przez antywirusy zawsze mnie zaskakiwała.
Ogólnie "niebezpieczna strona" to nie problem antywirusa a przeglądarki.
I w dodatku, większośc "problemów" wirusowych ze stronami to 0-day,
czyli daleko poza zasięgiem typowego antywirusa. Zanim ściągnie
aktualizację, twój komputer będzie zhackowany 40 razy.
Istota antywirustów tkwi w tym, że chronią przez *znanymi* zagrożeniami.
Jak trafisz na nieznane, a to znaczna część zagrożeń internetowych w
momencie wykrycia 0-day, jedynym celem antywirusa jest podgrzewanie
otoczenia pracującym CPU i dyskiem. Hackerzy są zawsze o krok do przodu
a antywirusy o krok do tyłu.
|