Na całym ekranie pojawiają się cienkie pionowe linie o kolorze i rozmieszczeniu
uzależnionym od obrazu, który aktualnie powinien być wyświetlony. Zmiana kąta
nachylenia ekranu radykalnie poprawia sytuację. Początkowo wystarczała
minimalna zmiana, potem coraz większa - obecnie prawidłowy obraz uzyskuje się
przy kącie mniejszym od 90 stopni, bądź bliskim 180. Efekt jest taki, jakby w
zawiasach ekranu znajdowały się styki, które czasem kontaktują, a czasem nie.
Już zamierzałem oddać laptopa do ponownej naprawy (2 lata temu wystąpiła
identyczna historia - zapłaciłem wówczas za wymianę ekranu), lecz postanowiłem
wcześniej sprawdzić, czy sam dam sobie radę z ewentualnym upgrade'm. Po
ponownym montażu procesora, radiatora i pamięci oniemiałem ze zdziwienia:
laptop działał jak nowy. Niestety po trzech tygodniach opisane wcześniej efekty
powoli zaczęły powracać - ponawianie demontażu hardware'u daje częściową
poprawę na kilka godzin. Czy rzeczywiście jedynym sposobem naprawy będzie
wymiana matrycy LCD?
|