Użytkownik "BQB" <adres@anty.spamowy.com.invalid> napisał w
news:52df0652$0$2369$65785112@news.neostrada.pl
:W dniu 2014-01-20 10:28, (c)RaSz pisze:
: >
: > Myślę nadal, że chronienie własności intelektualnej jest ciągle w
: > powijakach, i wiele jest do "wymyślenia". Temat wciąż czeka na jakiegoś
: > genialnego prawnika - bądź ich wielu. Jednak wł. intelektualną TRZEBA
: > chronić tak samo "intensywnie" jak rzeczową (a może nawet... silniej?),
: > to dla mnie niepodważalne!
:
: Czyli uważasz, że patentowanie oprogramowania jest dobre? Patent na
: okrągłe rogi jest OK?
Nasz temat to już NTG, ale korzystając z braku moderacji - pozwólmy
sobie podyskutować.
Ja się na prawie patentowym znam jak kura na pieprzu, więc zbyt wiele
dobrych pomysłów do głowy mi nie przychodzi. Jak napisałem:
: > Ta odmiana własności jest (...)
: > trudno uchwytna, i (...) dotąd nie doczekała się swojego
: > Hammurabiego. Wszelkie pomysły: dobre, ciekawe, a nawet... szalone
: > - w wielkiej cenie!
Jestem tylko Misiem o małym rozumku, ale mam głębokie przekonanie, że
oprogramowanie chronić trzeba - choć na pytanie "jak głęboko" - już nie
odpowiem. Patent na okrągłe rogi? Hm, z tego co kojarzę, w większości krajów
prawo patentowe mówi, że nie można uzyskać ochrony na coś, co:
1.. Jest (było) znane wcześniej, a już w szczególności:
2.. Ktoś inny wcześniej opublikował to-to
3.. A także: rozwiązanie które ktoś usiłuje opatentować, jest "zrozumiałym
samo przez się". To zalecenie raczej mało... ścisłe. Ale chodzi mniej więcej
o to, że jeśli dotąd używano jedynie młotków o wadze nie większej niż 5 kg -
to ktoś chciałby opatentować cięższe (do wbijania kołków w ziemię),
tłumacząc, że nikt dotąd tego nie robił. Ochrony nie uzyska!
Można więc skonstruować kafar, ale patent nie będzie chronił jego
najogólniej pojętej zasady działania (jako po prostu "bardzo dużego młotka")
a jedynie jakieś szczegóły techniczne.
: Własność intelektualną chronić trzeba - przez maksymalnie 5 lat
Obstawiałbym dłuższy czas, zdecydowanie! Ale sądzę, że da się jakoś wpłynąć
na tego okresu wielkość - przez odpowiednią politykę opłat - zarówno
wnoszonych do urzędu patentowego, jak i tych, które autor może zażądać od
licencjobiorcy. Te pierwsze powinny zależeć od tych drugich - być może dobra
by tu była jakaś "progresja"? Tzn. im więcej sobie wynalazca "winszuje" za
użyczenie patentu, tym większy tego procent zabiera UP. Byłby to w gruncie
rzeczy parapodatek. Wynalazca musiałby publicznie ogłosić warunki użyczania,
wraz z odpowiednimi stawkami, i bulić kasę zależną od *spodziewanych* opłat.
Od umów zawartych - jeszcze inny procent (dla UP, bądź fiskusa). Zauważ, że
gdyby poziom cen "spodziewanych" był znacznie zawyżony, to zamiast kupować
istniejący patent - wielu potencjalnych chętnych wydałoby raczej pieniądze
na badania zmierzające do *obejścia patentu* - czyli stworzenia nowego
rozwiązania danego problemu. Dla wynalazcy byłoby to jak swoisty miecz
Damoklesa, i skutecznie hamowałoby jego nadmierne apetyty.
: 5 lat wystarczy, aby na danej
: własności intelektualnej zarobić,
- a skąd to możesz wiedzieć, czyżbyś kiedyś analizował dogłębnie kwestię
wydatków na badania, i uzyskiwanej stopy zwrotu? ;)
Myślę, że ustalanie sztywnej granicy (a już na pewno: tak niskiej) jest
rozwiązaniem mało elastycznym. Pomysł z progresywnymi opłatami daje w
efekcie większą różnorodność, oraz możliwość kształtowania się praw
zwyczajowych (uzusów)... Często na badania niezbędne się okazują kwoty
baaardzo duże, a co niemniej ważne: gdy się rozpoczyna jakiś program
badawczy, to nie tylko nie można być pewnym sukcesu, ale też tego, *ile*
w ten program się utopi. Jeśli ochrona patentowa nie będzie wystarczająco
mocna, to motywacja dla ponoszenia tych nakładów będzie zdecydowanie
niewystarczająca. A to w skali globalnej przyczyni się do stagnacji.
|