WD Caviar Black 2TB. był sobie pracował na okrągło od maja w stareńkim
dellu. nie był specjalnie nadużywany. komputer był tylko do pisania,
poczty i internetowania. i sie znienacka wziął wywalił. a z nim system i
dane na dwóch partycjach. dysk podpięty do innego kompa również się nie
zgłasza. soft od della, tez go nie widzi, a jak raz mu się udało go
złapać, to powiedział, ze ma pojemności 111MB i pomyślnie przeszedł
testy, krotki i rozszerzony. więcej się już nie zgłosił. informacja ze
SMART nie była dostępna. HDD Regenerator również stwierdził jakaś
maleńka liczbę sektorów, wiec nie cisnąłem naprawy. potem już więcej go
nie zobaczył.
odpuściłbym ratowanie tego dysku, ale dysk pół roku, wiec nie jeszcze
jest taki staruszek, a pół roku wcześniej kupiłem 10 takich dysków i
wszystkiej działają do tej pory, mimo, ze są znacznie bardziej
molestowane. ale co najważniejsze, to dysk nie wydaje odgłosu walenia
głowicą o zderzak, ale trzy, chyba cyfrowo (nie jestem tego pewien)
generowane dźwięki długi-krótki, po czym zatrzymuje talerze. z takim
dźwiękiem nie miałem do czynienia.
ktoś spotkał się z takim uszkodzeniem i ma jakieś doświadczenia w akcji
ratunkowej, którym by się podzielił?
czy ktoś ma doświadczenie w oddawaniu do serwisu odzyskującego dane, z
dysku o takim uszkodzeniu i czy warto w ogóle się w to bawić?
z góry dzięki za odpowiedz. <rs>
|