W dniu 2013-05-31 14:24, Marcin N pisze:
Imho zamiast wydawac krocie na zasilacz, lepiej miec tanszy zasilacz i
UPS chocby najslabszy, ale troche usprawniajacy siec elektryczną.
A ten UPS to pomoże na zwarcie w zasilaczu z kilograma kurzu w
połączeniu z wilgocią, hę?
Słuchaj dalej takich rad, to razem z zasilaczem pożegnasz się następnym
razem pewnie z połową komputera. Najbardziej boli spalenie dysków (dane).
Kupiłem jakiegoś Tracera 420W za 100 zł. Wiatrak ma 12 cm.
Komputer ruszył.
Widocznie nie uczysz się na błędach. Ten Tagan przez zabezpieczenia
uratował Ci tyłek. Przy podobnym zwarciu od wilgotnego kurzu nowy
badziew Tracera (Importet-"producent" naklejki do najtańszego chińskiego
szajsu :> pewnie nie będzie tak łaskawy by odejść bez większego "bum".
A co do zabezpieczeń - w każdym opisie zasilaczy widziałem, że mają
pełno zabezpieczeń anty-coś-tam różnego rodzaju.
W _OPISIE_. Taki TAGAN i Tracer "trochę" inaczej podchodzą do
rzetelności deklaracji.
Ten spalony TAGAN był cały wypełniony radiatorami. Nowy jest dość pusty.
Widać kilka radiatorków, jednak zmieściłoby się więcej.
I nie dało Ci to do myślenia?
Jak nie chciałeś wydawać 250 zł na nowy zasilacz klasy tego spalonego
Tagana, który uratował Ci tyłek, to mogłeś kupić choćby któregoś z
licznych FORTRONów (nawet używkę za 50 zł) zamiast Tracera za 100 zł i
liczyć że jakoś będzie. Taśmowo wymieniam znajomym spalone Deery,
Tracery, Megabajty itp (albo resztki jakie przeżyły ich spalenie) na
takie Fortrony za ~50 zł i jak dotąd jeszcze żaden nie wrócił ponownie,
a jak komputery w biurze równocześnie wstają, to światło przygasa, więc
lekko one nie mają.
P.S.
Podziwiam ludzi, którzy potrafią zwarciem od kilograma kurzu zabić
Tagana. Swojego U33II 650 rozbierałem ostatnio do czyszczenia po
~5 latach przy zmianie obudowy i kurzu w środku było tyle co nic.
Za to kupiłem ostatnio paroletni komputer na części na podmianę i po
otworzeniu dostałem lekkiego opadu szczęki: nie potrafiłem stwierdzić
jakiego koloru są płyta główna i karta graficzna (a nie były jakieś
szaro brązowe, tylko intensywnie czerwone), wentylator na grafice stoi,
na CPU też alobo ledwie się kręci albo zatrzymuje, w zasilaczu rzęzi i
rusza jak mucha w smole, a wszędzie kilo kurzu. Jakimś cudem wszystko
działa, a podobno CPU AMD paliły się same. Co ciekawe to były komputer
"dziuni". Niektórzy, w tym kobiety potrafią ślęczeć pół życia przed
lustrem, albo godzinami sprzątać dom ale komputera nie odkurzą (nawet
tego nie zlecą). Przecież taki rozsadnik roztoczy potrafi z 2/3 ludzi
zrobić alergików.
--
/MB
|