>>>>> A to nie jest takie oczywiste. Nie "właściciel", tylko jakiś mały
>>>>> szeregowy pracownik w korporacji. Mógłbyś mieć problem powołać się
>>>>> skutecznie na coś takiego, mam wrażenie.
>>>> jasne, w końcu na grupie dostanie informacje,
>>>> na które może się powołać.
>>> Nie. Radziłbym konsultację z prawnikiem (ale takim od prawa autorskiego,
>>> a nie pierwszym-lepszym).
>> Tak, tak bo prawnik wezmie odpowiadzialnosc za to co powie :))))
> Nie. Po prostu prawnik ma większą szansę mieć rację.
Niz pracownik MS?
>>>> Tylko dla jedno "ale"
>>>> ten "pracownik" niejako reprezentuje właściciela,
>>> Tak, tak. Kluczowe jest tu "niejako".
>>>> on po to jest żeby odpowiadać rzetelnie.
>>> Dzwoniłeś kiedyś np. na słynną Błękitną Linię?
>> Tez.
>> W dodatku kilka razu pytalem o kwestie licencyjna M-soft po prostu
>> mailem. O dziwo odpowiedz przychodzila zawsze w dodatku po mojej mysli.
>> Nie do uwierzenia po prostu...
> Co nie znaczy, że "w razie wojny" nie okazałoby się, że jednak sąd ma inne
> zdanie.
Znaczy przypuszczasz, ze MS bedzie przed sadem twierdzil cos innego
niz odpowie klientowi w oficjalnym pismie? ::::::)))))))
q
Received on Wed Dec 9 12:30:02 2009
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 09 Dec 2009 - 12:51:02 MET