ktos to wrzucil na pl.misc.skutery a powinno byc na wszystkich grupach "tworczych"

Autor: ZZ <someone_at_indigo.ie>
Data: Wed 16 May 2007 - 16:35:55 MET DST
Message-ID: <f2f4sa$khb$1@news.onet.pl>
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-1"; reply-type=original

Firma kartogrficzna z Łodzi na masową skalę pozywa osoby które na swych
stronach umieściły obrazy map z programów mapowych firm Cartall i e-Mapa.
Firma ta w 2006r podpisała z obydwoma wydawnictwami wyłączne umwoy
licencyjne które dają jej prawo do takich pozwów.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to że firma pozywa wszystkich równo jak
leci: małolatów, studentów, organizacje harytatywne, szkoły, firmy.
Celem tych pozwów jest tylko i wyłącznie wyciągnięcie duzych kwot pieniędzy
od pozwanych osób. Nie wchodzą w grę żadne przprosiny, usunięcie plików.
Z tego co się dowiedziałam ugodę można zawrzeć jedynie na warunkach
stawianych przez firmę, przeciętnie 600 zł + vat za jeden plik + jakieś tam
koszty prawnika.
Nie ma żadnej korespondencji z ostrzeżeniem, wezwania do usunięcia plików.
Jest wezwanie do uregulowania stanu prawnego co równa się tylko ządaniom
wpłacenia okrągłych sumek.
Wezwania przychodzą w formie sego rodzaju belkotu prawniczego. Alternatywą
jest sprawa sądowa.

Polskie prawo autorskie jest niebezpieczne dla "szarego człowieka",
przeciętnego kowalskiego. Sprowadza się do tego że każda tworczość jest
chroniona, nawet gdy na przedmiocie nie ma znaczeń i informacji o ochronie.
Można tu zastosowac taki schemat, że jeżeli nie napisano że wolno
ściągać/rozpowszechniać to należy przyjąć założenie że nie wolno.
Fakt że chyba prawie w każdym przypadku prawa autorskie zostały naruszone,
ale często nieświadomie przez ludzi którzy otrzymali pliki graficzne mailem
od kogoś lub ściągnęli z ogólnodostępnych serwerów w internecie. Druga rzecz
że w ogromnej liczbie przypadków naruszenie to nie miało chrakteru
komercyjnego i jak napisałam wyżej często było nieumyślne.
Smutne jest to że firma ta uczyniła sobie z tych dzialań nie straszak na
piratów a regularne źródło dochodu. Łatwy szmal wyciągany chciwie z kieszeni
wszystkich bez różnicy: uczniów, studentów, stowarzyszeń społecznych.
Poważne, szanujące się i postpujące z klasą wydawnicwa najpierw informują o
naruszeniu, wzywają do usunięcia publikacji i jeżeli to nie nastąpi
występują z roszczeniami i wchodzą na drogę prawną.
Tu mamy do czynienia z typowym polskim pierdolniczkiem: właściciel firmy i
prezes w jednej osobie chce się nachapać tanim kosztem strasząc naiwniaków i
sznatażując grożbą skierowania sprawy do sądu, gdzie na takiego "bandytę"
czeka wyrok karny + grzywna. Skutek: ma się brudy w papierach.

Aby nie być gołosłowną, podaję kilka linków do dyskusji na forach i grupach
usenet z prośbą poinformujcie swoich znajomych o tym i uważajcie aby
zamieszczając na stronie mapkę dojazdu na zlot nie wpakować się w bagno i
nie stać się ofiarą własnej naiwności i czyjejś bezwzgłednej zachłanności.
Na rozwiązanie sprawy "po ludzku" nie ma co liczyć.

http://skocz.pl/usenet_dobre

http://skocz.pl/dvps

http://skocz.pl/dvpu

http://skocz.pl/dvpv

http://skocz.pl/usenet1

http://skocz.pl/usenet_ciekawe

http://skocz.pl/usenet_ciekawe2

z pozdrowieniami Henrietta
Received on Wed May 16 16:40:08 2007

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 16 May 2007 - 16:51:11 MET DST