Radosław Sokół wrote:
> Dziwi mnie trochę ten "żywy ogień", bowiem w zasilaczach
> praktycznie nie ma rzeczy łatwopalnych. Co najwyżej izolacja
> kabli, ale ona też generalnie jest trudnopalna i bardziej
> śmierdzi i dymi -- a jak już się pali, to szybko się skończy.
> Miedź jest niepalna. Plastiki obudów układów elektronicznych
> są praktycznie niepalne aż do warunków krytycznych (też strasz-
> nie śmierdzą i dymią długo zanim się pojawi ogień). Aluminium
> w takiej formie i w takich temperaturach też się nie pali.
Oczywiście TEORETYCZNIE masz rację. A praktycznie, jak włącze to cudo,
to najpierw są silne, jasnożółte błyski i trzaski, potem dym i
płomyczek, również jasnożółty. Tak to teoria przegrywa z praktyką,
aczkolwiek niezupełnie, bo smród również jest, zgodnie z teorią.
> Ja w swojej "karierze", mając do czynienia z setkami zasilaczy
> już chyba, nigdy nie miałem przypadku pojawienia się ognia w
> zasilaczu, choć miałem do czynienia ze "spalonymi" elektrycznie
> zasilaczami jak najbardziej.
Zawsze kiedyś jest ten pierwszy raz. Ja z PeCetami walczę od 1985 roku,
a palący się żywym ogniem zasilacz zobaczyłem dopiero miesiąc temu. I
jest to Chieftec. ;)
>> Dlatego preferuję Modecomy po < 100 zł, zwłaszcza te nowe, z dużymi
>> wentylatorami ;)
>
> Z Ciebie to *dopiero* optymista.
No jasne.
A Modecomy, zwłaszcze te lepsze od tych najgorszych, naprawdę lubię.
jeden mi zdechł - cichutko i bezboleśnie, ale ogólnie są niedrogie i
ciche, a ciszę sobie cenię.
Pozdrawiam, Sokole ;)
Received on Tue Mar 13 14:00:07 2007
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 13 Mar 2007 - 14:51:08 MET