jest sobie malutka siec lokalna (2 kompy z W2K i XP + router pod starym
Red Hatem) dzialajaca swietnie do wczoraj. Mianowicie nagle jeden z
komputerow (ten pod W2K) nagle odmowil laczenia z siecia i swiatem. Po
blizszym sprawdzeniu okazalo sie ze owszem, wysylane sa pakiety, ale nie
odbierane (0 odebranych), oczywiscie pingowanie itp. ni cholery nie
dziala. Pierwsze co mi przyszlo do glowy to wymiana karty sieciowej (a
wlasciwie dolozenie, bo poprzednio siec szla z plyty glownej), potem
wymiana kabla. W dowolnych konfiguracjach, przekladanie kart,
przelaczanie kabli w switchu i miedzy soba -nic, pakiety wysylane,
odbierane 0 (reszta sieci dziala idealnie). Oczywiscie -zgodnie z prawem
Murphy'ego- stalo sie to w najgorszym mozliwym momencie, a ja zaraz
osiwieje i zniose jajo. Czy ktos ma moze jakis pomysl albo sugestie (co
do sieci, nie znoszenia jaj)? BARDZO prosze o pomoc...
jakub
Received on Thu Nov 24 21:30:14 2005
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 24 Nov 2005 - 21:51:17 MET