opowiesc niesamowita (i smutna) troche przydlugawe.

Autor: matjas (no.em_at_ail.address.here)
Data: Sat 14 Oct 2000 - 22:00:14 MET DST


haj

Napisze od razu: moj stary komp (wysluzony aczkolwiek swietnie sie
spisujacy) odmowil posluszenstwa. Zaraz napisze dlaczego ? Dzisiejszego
dnia postanowilem aktywowac swoj stary komputer (486dx4 133, 16Mb, 1.09 Hd
itd.). Nadmienie tylko, ze prawie udalo mi sie tego dokonac. Ale do
rzeczy. Po rozpakowaniu i wyjeciu kompa z pudla, na jego widok az lezka w
oku sie zakrecila, tak siem az wzruszyl ;) ... Mowie sobie, ok. zkrecmy
tego grata i do roboty, zobaczmy co tam w nim siedzi. Wszystko wykonalem
jak nalezy - komputer w koncu zadzialal (byla na nim windoza95). Po
pierwszych minutach pracy komputera stwierdzilem jednak, ze obowiazkowa
jest reinstalka calego systemu, po prostu na dysku bylo za duzo smieci, i
komputer chodzil za wolno. W zwiazku z czym, natychmiast przystapilem do
usowania niepotrzebnych gowienek i przygotowalem (czyt. wyczyscilem)
twardy dysk. Trwalo to niewiele czasu, bo dysk jest naprawde swietny -
wyobrazcie sobie ze to 1 Gb'ajtowe cudenko pracowalo bezblednie i BARDZO
cichutko przez 4 lata ! Mowa o fujitsu (sorry jesli przekrecilem nazwe).
Naprawde bylem zdumiony, zdumienie to zostalo spotegowane praca mojego
20GB dysku segate, a dokladniej jego rykiem, bo tylko tak mozna porownac
poziom halasu. Teraz musze wtracic kilka zdan na temat monitora (glownym
winowajacom niepowodzenia zreszta), z ktorym to zekomo mial pracowac stary
komputer. Monitor ten, to czarnobialy tkz. no name (jakis polski szajs
chyba). W dzisiejszej dobie plazmowych cudeniek, ten czarnobialy gniot
moze spowodowac dziwny grymas na twarzy jego potencjalnych uzytkownikow,
ale poki co nic lepszego nie mialem pod reka. Musze jeszcze powiedziec, ze
owy monitor zachowywal sie bardzo podejzanie, costam w nim strzelalo, ale
mozna byo to zniesc. Zatem, wracajac do glownego watku, przygotowuje sobie
komputer do instalacji systemu. Zwykle zaczynam od startu z dyskietka
instalacyjna na ktorej mam wszystkie potrzebne mi pliki instalacyjne. Ale,
zeby komputerek przy inicjacji odpalal system z dyskietki, trzeba
przelaczyc takie gowienko w biosie z C: A: na A: C:, na pewno wiecie o co
chodzi :) Wiec, wchodze do biosu, przegladam sobie poszczegolne pozycje i
... dzieje sie tragedia. Monitor eksploduje (troche przesadzam, ale jestem
wkurzony), tzn. pamietacie jak pisalem, ze cos tam w nim strzelalo ? Otoz
akurat jak bylem w biosie, to cos nie strzelilo tylko PIZGLO 8-| Myslalem,
ze dostane zawalu, mowie qrwa, co jest grane, moniotor wykitowal - czarny
ekran, brak jakiejkolwiek reakcji. Wnet, doslownie sekunde po 'wybuchu' ;)
poczulem smord, mowie O NIE ! tylko nie to. Niestety stalo sie, chyba cos
sie spalilo, bo smrod przypominal smrodek spalonego bezpiecznika, lub cos
w tym rodzaju. Szybko wylanczam komputer. Czekam minute, wlaczam ponownie
(a przypominam, ze tragedia miale miejsce w momencie gdy bylem akurat w
biosie), i ... gowno, tak jak myslalem - komputer probuje wystartowac,
miga dioda od twardego, ekran jakos dziwnie pomroguje i na tym koniec.
Wylanczam komputer, wypipeprzam monitor, podlanczam drugi (sprawny)
monitor (tez czarnobialy), niestety - reakcja taka sama jak przed chwila,
niewielkie oznaki zycia. O zgrozo, pomyslalem ! Co ja najlepszego
narobilem. Co robic, mysle ? Wylanczam wszystko z pradu, obwachuje monitor
winowajce i nic, NIC qrka nie czuje. O nie, mysle - z wrazenia zatracilem
zmysl powonienia! Cos mi tu nie pasuje. To monitor wystrzelil, wiec
powinien smierdziec, ale niczego takiego nie stwierdzam. Z pospiechem,
rozkrecam kompa, zdejmuje obudowe, patrze, obwachuje, i wszystko wyglada w
porzadku. Wyjmuje karte graficzna, nie ma na niej zadnych sladow, zero.
Patrze na ram, pracek, HD, i nic. Chym ? Zasilacz! Rozkrecam zasilacz,
uuuuu co za smrod, bingo mysle, to chyba zasilacz. Oby tylko nic nie stalo
sie z reszta sprzetu :/ Martwie mnie ciagle fakt, ze tragedia miala
miejsce akurat jak bylem w biosie, moze cos sie zmazalo, albo jeszcze
gorzej ? Postanowilem zrobic maly test. Wiem, ze zwykle, gdy odlaczy sie
klawiature od komputera, to komp nie wystartuje i bedzie tak smiesznie,
aczkolwiek donosnie pikal. ;) Skrecilem kompa, podlaczylem do niego tylko
zasilanie, i moniotor (ten drugi). Niesetety, sytuacja sie powtarza, a
komputer nawet nie zapikal, na moniotorze nic nie widac, tylko jakies
dziwne rozblyski.
Szajse, co moglo sie rozwalic ? Zasilacz, moze bios sie zmazal, karta
graficzna, plyta ? Oto glowne pytanie. Jak szanowni grupowicze mysla ?
Zamierzam oddac komputer do serwisu, poniewaz daleko mi do umiejetnosci
jakie posiadaja fachowcy od elektroniki, chcialbym sie poradzic Was, zanim
serwis zrobi mnie w bambuku i zaspiewa, ze rozwalilo sie to i tamto,
nalezy sie 1000 zl ;). Licze ma panstwa doswiadczenie.
PS. przepraszam, ze list wyszedl troche przydlugawy.
PS2. Winowajca (monitor) juz poszedl do smieci, gdyby nie bylo tak pozno
rzucilbym nim o sciane. ;-<

pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na odpowiedzi
zdesperowany i przygnebiony matjas



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 20:44:31 MET DST