Re: Antypiracka prowokacja Corela czy zakup kontrolowany ?

Autor: Rachowiak P. (rachp_at_main.amu.edu.pl)
Data: Mon 24 May 1999 - 20:05:54 MET DST


Expert wrote:

> Sorry, ale nagrywarka Filipsa czy inna sluzy do nagrywania, robienia
> kopii w tym zapasowych itd,.

Nie zrozumiałeś. Wcale nie chodzi o nagrywarki w komputerach. Cytowane
hasło dotyczy nagrywarek płyt audio. A więc masz nagrywarkę, weź od
kolegi płytę i ... "Nagraj sobie płytę!". Ręczę Ci, że takie hasło jest
bardziej kryminogenne, niż postępowanie Corel'a!

> Ja nie chce za darmo i nawet z doplata.

Ale to już Twoja prywatna sprawa - nikt Ciebie nie zmusza, nawet
niekoniecznie do udania się z płytą (jak piszesz "w zębach") do firmy
prowadzącej ów "podejrzany" interes.

> > nieco przesadzasz.
> nie przesadzam.
> Taka baza klientow moze w kazdej chwili trafic do stowarzyszenia
> chroniacego prawa autorskie

Żadna szanująca się firma tego nie zrobi, bowiem nawet potencjalni
legalni klienci poważnie się będą zastanawiać, czy można jej powierzyć
dane udostępniane podczas rejestracji; po takim numerze Corel byłby
spalony.

> > Powtarzam: prawa do jego produktu, więc może z nim zrobić, co chce!
> Jego produkt jest w sklepie, piracka plytka to nie ich produkt .

Zgoda - piracka płyta to nie ich produkt, ale prawa autorskie nie są na
płytę, a na zawarte na niej oprogramowanie (wszak programu 'de facto'
nie kupujesz - czynisz to jedynie wobec licencji), do którego prawa
własności ma właśnie (i wyłącznie!) Corel. A że przyjął taki a nie inny
sposób (może kontrowersyjny i kosztowny) uratowania nawet minimalnych
zysków? Może warto jednak firmie ponieść pewne nakłady, by 'summa
summarum' spłycić piracki rynek w konkretnym jego segmencie?

 
> Jezeli uznasz ze piracka plytka to produkt, zatem nic nie przeszkadza
> dopuscic taki produkt do obrotu rynkowego, czyli wszystko jest jedynie
> produktem

Płyta jest nośnikiem, produktem jest oprogramowanie, na którego
użytkowanie dostajesz od Corel'a zgodę wyrażoną z jego strony licencją,
a z Twojej - potwierdzoną faktem rejestracji.

> Jezeli wczesniej pod tymi rysunkami piszesz wszem i wobec all
> copyrights reserved.

Przypominam, że przez lata pod obecnie udostępnionymi programami Lotus'a
też widniało sakramentalne "All rights reserved". Czyżby więc i Lotus
robił wszystkich "w konia"? - chociaż przyznaję, że podstawą legalności
programu jest w tym przypadku posiadanie płyty z pisma, zawierającej
rzeczony program. Powstaje jednak pytanie: czy wieloletni użytkownik,
np. spiraconego Amipro, posiadający obecnie płytę, może być obecnie
pociągany przez firmę do odpowiedzialności prawnej? Gdyby Lotus coś
takiego zrobił, to - podobnie jak we wcześniejszym przykładzie Corel -
byłby skończony, co oznaczałoby oddanie pola Microsoft'owi i Corel'owi
właściwie bez walki.

> > Czyżby więc hasło:
> > "Przynieś mój spiracony program, a możesz po okazjonalnej cenie nabyć
> > legalny"
> > miało taki sam sens, wagę i prawne znaczenie, jak hasło Philipsa:
> > "Nagraj sobie płytę"?

> Ty piszesz ze to samo.

Gdzie?
Piszę tylko, że Corel (ratując co się da ze swoich planowanych zysków)
otworzył drogę do rozszerzenia grona prywatnych użytkowników (widocznie
firmie się to opłaca, bowiem trudno założyć, by dobrowolnie dokładała do
interesu).
"Nagraj sobie płytę" od kolegi, nie posiadając oryginału (do którego
zawartości prawa ma np. wytwórnia płytowa), a w świetle prawa jesteś po
prostu piratem (i nie ma tu znaczenia, że płytę nagrałeś tylko do
prywatnego użytku).

Myślę, że nasza dalsza wymiana zdań i tak nie doprowadzi do przekonania
którejkolwiek ze stron, bowiem obstaję przy tym, że na wolnym rynku -
przy nieefektywnych oficjalnych środkach egzekwowania praw (autorskich,
własności itp) - Corel wybrał jedyny możliwy i nie kompromitujący firmy
sposób dbania o swoje interesy. Imputowanie niecnych zamiarów
dotyczących bazy zebranych nazwisk z góry zakłada, że firma "zwija
żagle" i na opinii na rynku i wśród szerokiego grona (nawet tylko
potencjalnych) użytkowników już jej nie zależy.

Póki co, taki mamy rynek, takie prawo i takie organy stojące na jego
straży. Czy wobec tego jakakolwiek firma wyjdzie na swoje, reprezentując
(Twoim wzorem) tak sztywne stanowisko i rygoryzm? Wątpię, co
podkreślając i zabierając po raz ostatni głos w tej sprawie

mimo wszystko życzliwie stukam w klawisze

Przemysław R.



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 18:33:25 MET DST