Jan Gromadzki wrote:
> Ongiś używałem worda (wcześniej wordperfecta - ten był dobry, dopóki go
> nie uwindowili, ale i teraz ma swoje zalety), nigdy jednak nie byłem
> zdania, że to jakiś cud softwareowy. Openoffice zacząłem używać nie
> tylko z powodu tego, że word na linuksie chodzi tylko pod wine, ale
> bardziej dlatego, że na tym superprodukcie (mowa o wersji 97,
> późniejszych nie używałem) nie byłem w stanie wykonać np. prostej
> operacji podzielenia tekstu tabulatorami (przygotowanie czegoÅ› w
> rodzaju CSV -materiał do bazy danych) i w paru innych sytuacjach też
> był upierdliwy (sorry). Openoffice ma również swoje wady (w v. 1.1
> skleroza np.), ale ma i plusy i jest stabilniejszy od produktu M$.
> Kończąc ten przydługi wątek nt. formaterów teksu dodam, że oba te
> patenty (tj. M$ i OOo) bardzo kiepsko sobie radzą z dużymi dokumentami w
> rodzaju całej książki, są to źle koncepcyjnie po prostu zrobione
> aplikacje pod tym względem a przynajmniej te ich koncepcje nie
> sprawdzają się w praktyce. W sumie formatery tekstu służą do sprawnego
> sformatowania tekstu na drukarkę co robią wnajczęściej tak, że ludzie
> którzy i tak i nie umieją ich obsługiwać we wszystkich ich zawiłościach
> są jakoś tam usatysfakcjonowani. No i z tego powodu będę musiał zawrzeć
> bliższą znajomość z LATEX-em, niestety (pewnie ci, którzy mają to już za
> sobą mnie rozumieją). Morał z tego taki, że nie wszystko złoto co się
> świeci :) i może lepiej nie sądzić pochopnie starych dobrych unixowych
> patentów.
A ja najwieksze dokumenty (relatywnie do mozliwosci sprzetu) tworzylem pod
AmiPro 3.0, a potem 3.1
Mialem ten program pod winde i pod OS/2a
Do dzisiaj pamietam, jak zrobilem dokument ponad 40 MB, gdy RAMu mialem
tylko 4 MB, a twardy mial 175 MB pojemnosci!
Zreszta sam komp to byl 386DX o "zabojczej" predkosci 25 MHz
Mielilo..., mielilo... i mielilo...., ale jakos moglem obrabiac ten plik
Na tamte czasy byl to bardzo nowatorski twor - zrobilem ponad 150-stronicowy
(A4) katalog wyrobow wraz z cennikami z zintegrowanymi kalkulacjami, baza
danych i skanowana kolorowa grafika wyrobow.
Ze wszystkimi "ochami i achami" tj cieniami pod zdjeciami, polprzejrzysta
grafika itp. najnowszymi (w tamtych czasach) duperelami
ANI RAZU nie "pomielilo" mi dokumentu!
Zaden edytor nie mogl konkurowac wowczas z Amikiem. A testowalem ich
wiele...
Zreszta, mam ten plik do dzisiaj. Do dzisiaj mam rowniez AmiPro 3.1, ale
tylko pod "Wine". Oczywiscie tylko w formie "pamiatki".
Nastepca AmiPro - WordPro to juz nie to...
No coz..., jakos tak sie dziwnie sklada, ze co dobre to przegrywa...
Pozdrawiam
Received on Fri Mar 30 23:40:04 2007
To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 01 Apr 2007 - 00:03:02 MET DST