Nowa lista

Autor: PW <WIECKOWS_at_PLEARN.EDU.PL>
Data: Fri 31 Oct 1997 - 12:17:50 MET
Message-Id: <199710311118.MAA17000@polonez.man.lodz.pl>

(plik guru info)
* SENS ZYCIA * ROZWOJ OSOBOWOSCI * PSYCHOTERAPIA * FILOZOFIA *

                                   WARSZAWA, LISTOPAD 1997 R.

            Drogi potencjalny uczestniku grupy GURU!!!

Grupa GURU nie jest zwykla, ogolnodostepna grupa dyskusujna. Jest
raczej pol-prywatnym klubem, laczacym cechy seminarium
filozoficznego, psychoterapeutycznej grupy spotkaniowej i
kabaretu (wszystkie okreslenia nie sa uzyte calkiem doslownie).
Stad tez tak dlugi list wyjasniajacy jej funkcjonowanie.

                              * * *

Religioznawca Joseph Campbell sadzi, ze wiekszosc ludzi na
Zachodzie wspina sie przez cale zycie po drabinie, by na starosc
wreszcie spostrzec, ze jest ona oparta o niewlasciwa sciane.
Grupa GURU jest przeznaczona dla osob, ktore w sposob krytyczny,
filozoficzny i nie-religijny chca zastanowic sie nad swoimi
scianami i drabinami. Przeznaczona jest przede wszystkim dla osob
doroslych, o uksztaltowanych zainteresowaniach humanistyczno-
spolecznych.

Tematem "seminarium filozoficznego" jest krytyczna refleksja nad
roznymi stylami zycia oraz filozoficznymi, psychologicznymi,
socjologicznymi i religijnymi koncepcjami sensu zycia, szczescia,
rozwoju psychicznego i duchowego, ksztaltowania sie postaw
egzystencjalnych (stosunku do zycia, smierci, milosci, swiata,
wszechswiata i zaswiatow), a takze wplywem roznych kultur,
ideologii, ustrojow itp. na powyzsze sprawy (na szczegolna uwage
zasluguja obficie sie ostatnio ukazujace ksiazki poswiecone
psychoterapii i doskonaleniu duchowemu).

Wypowiedzi moga byc bardziej akademickie lub bardziej amatorskie,
lecz jedne i drugie powinny respektowac zasady krytycznego
myslenia. Grupa GURU nie ma nic wspolnego z sektami i
intelektualnym metniactwem. Nie ma natomiast nic zlego, jesli
ktos posluzy sie potokiem metafor, by wyrazic poczucie jednosci
ze wszechswiatem, ktore ogarnelo go na gorskim szczycie.

GURU jest "psychoterapeutyczna grupa spotkaniowa" tzn. jej
czlonkowie powinni rozwazac wszystkie problemy teoretyczne w
kontekscie swojego zycia, dzielic sie swoimi osobistymi
doswiadczeniami (w rozsadnym stopniu, rzecz jasna) i starac sie
wspoltworzyc intymna, serdeczna atmosfere, tak abysmy wszyscy
czuli, ze rozmawiamy z realnymi ludzmi i choc dziela nas czasem
setki kilometrow znamy sie tak, jakbysmy mieszkali w jednym domu
i regularnie sie widywali. Tylko w takiej atmosferze dyskusje o
sprawach podstawowych maja w ogole sens. DLATEGO NIESTETY NIE
MOGA W TEJ GRUPIE UCZESTNICZYC OSOBY, KTORE CHCIALYBY WYLACZNIE
CZYTAC LISTY.

OSTRZEZENIE! GURU nie jest grupa, w ktorej mozne odbyc prawdziwa
terapie. Nie jest miejscem, gdzie mozna otrzymac profesjonalna
pomoc psychologiczna. Nie chce nikomu stwarzac zludzen, ze
zapisanie sie do GURU rozwiaze problemy wymagajace takiej pomocy.
Nie chcialbym tez nikogo naklaniac do amatorskiego majstrowania
we wlasnej psychice.

A KABARET? No coz, czy caly swiat nie jest kabaretem?

DLA KOGO JEST TA GRUPA

Przede wszystkim - dla osob usposobionych filozoficznie
(najlepiej, jesli sa przygotowane do prowadzenia dyskusji na
tematy ogolne).

Oraz - dla milosnikow ksiazek psychologicznych (np. tych, ktore
wydaje Jacek Santorski), ktorzy lubia zastanawiac sie nad
podlozem swoich zachowan i wyborow.

I - dla tych, ktorzy maja za soba rozne praktyczne doswiadczenia
(medytacja, psychoterapia), ktore zmienily ich sposob widzenia
swiata, i chcieliby o tym opowiedziec.

A takze - dla osob zatroskanych o problemy wspolczesnego swiata,
ktore podejrzewaja, ze wlasciwym sposobem ich rozwiazania jest
wskazanie ludziom drogi ku dojrzalosci i ukierunkowanie w ten
sposob ich energii psychicznej.

Dla osob o bujnym zyciu wewnetrznym, ktore chcialyby podzielic
sie z innymi swoimi wizjami swiata (np. opisac Pascalowska
otchlan, Kierkegaardowska bojazn, Jaspersowskie sytuacje
graniczne czy splatane mroki swojej podswiadomosci).

Dla tych, ktorzy poszukuja swojej autentycznej drogi (szczegolnie
jesli marza o swiecie pelnym milosci i piekna, a brutalna
rzeczywistosc tak ich stlamsila, ze z trudem lapia oddech) i
potrzebuje zarowno wsparcia innych, jak i odrobiny krytycznego
spojrzenia na siebie.

OD WSZYSTKICH ZAPISANYCH OCZEKUJE, ZE BEDA MIELI COS CIEKAWEGO DO
POWIEDZENIA I BEDA STARALI SIE WSPOLTWORZYC GRUPE (a nie
konglomerat monologujacych jednostek). "Cos ciekawego" to
niekoniecznie rozwazania intelektualne i filozoficzne - wlasne,
indywidualne spojrzenia na sprawy egzystencjalne moze miec rozna
postac. Chcialbym bardzo, aby w grupie tej mozna bylo odetchnac
od dominujacych w Polsce klimatow: z jednej strony
dorobkiewiczowsko-prostacko-antyintelektualno-antypoetyckiego, a z
drugiej dogmatyczno-fanatycznego.

KILKA UWAG ORGANIZACYJNYCH

Nie wierze, aby taka grupa mogla rozwinac sie spontanicznie i
dzialac jako grupa ogolnodostepna. W grupach niemoderowanych, do
ktorych moze sie zapisac kazdy i powiedziec, co chce, sklad
uczestnikow zmienia sie bez przerwy, na ogol nie powstaje intymna
atmosfera, mozna sie spotkac z naglymi przejawami agresji, a
ogolny poziom korespondencji moze okazac sie dosc niski.

Chcac uniknac tych przykrosci, postanowilem wprowadzic w grupie
GURU kilka regul i wziac na siebie dosc niewdzieczny obowiazek
selekcjonowania osob, ktore do grupy zostaja zaproszone.

1. Aby tak okreslona grupa mogla powstac, kazdy jej czlonek
powinien przysylac regularnie pewna ilosc listow, dzieki ktorym
jego indywidualne oblicze stanie sie "widoczne" dla innych. Kilka
listow w miesiacu to absolutne minimum. Poniewaz gadulstwo bywa
rownie klopotliwe jak milczenie (kto czyta 50 listow tygodniowo
od tego samego autora?), zachowanie zlotego srodka wydaje sie ze
wszech miar wskazane.

2. Jesli pragniesz zachowac anonimowosc, zapisujac sie podaj
zamiast nazwiska pseudonim (musi sie skladac z dwu czesci) - choc
oczywiscie Twoj adres pozostanie widoczny. Zycie jest teatrem.
Rola, ktora bedziemy kreowac w grupie GURU, nie musi byc podobna
do naszych rol w pracy czy w domu - moze wiec nalezy ja ochrzcic
inaczej.

3. Podobnie jak w wielu grupach internetowych preferowana jest
forma "ty" (bez zadnych zobowiazan poza internetem), ale jesli
chcesz, mozesz zaznaczyc, ze wolisz forme bardziej oficjalna
(mnie taka forma wydaje sie w grupie GURU naturalna, dlatego
uzywam jej w niniejszym liscie. Mam nadzieje, ze nie zostalo mi
to poczytane za zbytnia poufalosc).

4. Po zapisaniu sie, powiedzmy w ciagu miesiaca, jesli
postanawiasz pozostac w grupie, przyslij na adres grupy krotka
informacje o sobie (10 linijek calkowicie wystarczy), ktora
umieszcze w pliku GURU TOMY, dostepnym tylko dla osob zapisanych.
Plik ten to jeden ze sposobow przeciwdzialania anonimowosci grupy
i sympatyczny gest pod adresem nowoprzyjetych czlonkow (nie mozna
wykluczyc, ze od czasu do czasu tacy sie znajda). Mozesz umiescic
w nim to, co chcia(a)lbys powiedziec innym, aby latwiej Wam bylo
przelamac pierwsze lody (osobiscie zawsze jestem ciekaw, ile lat
ma moj rozmowca i czym sie zajmuje). Tresc tej noty mozesz
zmienic w kazdej chwili przysylajac nowa wersje na adres grupy.
Nota zostanie usunieta, gdy postanowisz definitywnie wypisac sie
z grupy. Najlepiej, abys w pierwszej linijce umiescil(a) imie,
ktorym zamierzasz sie poslugiwac, i adres internetowy.
Jako przyklad - informacja o mnie:

Pawel wieckows@plearn.edu.pl
Urodzony w 1963, studiowalem na kilku kierunkach (polonistyka,
filozofia, anglistyka), jednym z moich zawodow jest nauczanie
filozofii i logiki, z filozofii pisze takze doktorat. Na ogol
jestem indywidualista, mam poczucie humory i silne poczucie
absurdu. Czasem bywam wybuchowy (za co z gory przepraszam). Nie
lubie wstawac rano i kocham II Program Polskiego Radia. Nie
uwazam sie za medrca i nie znam prawd absolutnych, czesto bladze
i zmieniam zdanie. Gdy mysle o dziejach ludzkosci, przeraza mnie
ogrom niepotrzebnego cierpienia, ktore je wypelnia. W sprawach
wiary jestem dosc sceptyczny. Nie odpowiada mi wolnorynkowy
pospiech i zachlannosc, za to mimo kiepskiej kondycji lubie
samotnie wloczyc sie po gorach z plecakiem (wciaz poszukuje
wspoltowarzyszy na metafizyczne podroze w Alpy - ach, te gwiazdy
nad namiotem!). Czesto marze, by kupic sobie chalupe gdzies z
dala od zgielku i blichtru wielkich miast, i zapraszac tam
przyjaciol, by wieczorami przy samowarze rozmawiac o rzeczach
pieknych i nieco abstrakcyjnych. Przesladuje mnie takze
pragnienie, by urzadzic sobie mieszkanie w stylu kolejowym: bufet
Warsu zamiast kuchni, lozko jako przedzial sypialny i skrytki
zamiast szafy. :-) Czasem zaluje, ze zbyt kochalem samotnosc, aby
zalapac sie w mlodosci na komune hippisow.

5. Listow i zawartych w nich informacji o charakterze osobistym
nie nalezy upowszechniac ani przekazywac osobom trzecim. Zwracam
tez uwage, ze grupa GURU nie posiada archiwum.

6. Zapisy.
Pierwszym etapem selekcji jest moment zapisu. Jak wspomnialem
wyzej, grupe te stworzylem z mysla o osobach doroslych i troche
oczytanych. Nie jest to jednak kryterium formalne. Bywaja myslacy
i oczytani licealisci, bywaja ograniczeni i skupieni na pozorach
naukowcy. Dlatego kazdy, kto przysle mi zwiezly i rozsadny list,
w ktorym wyjasni, dlaczego chcialby zapisac sie do listu GURU,
oraz powie kilka slow o sobie, zostanie do niej przyjety. Wbrew
pozorom jest to bardzo silne kryterium selekcji - eliminuje i
tych, ktorzy maja niska motywacje, i tych, ktorzy nie lubia
pisac. List pomaga mi takze uniknac przyszlych nieporozumien -
czasem ktos ma zupelnie bledne wyobrazenie o temacie tej grupy.

7. Drugie kryterium selekcji wydaje mi sie naturalne i uczciwe.
Osoby zapisane dziela dosc szybko na dwie grupy - jedni
regularnie cos przysylaja, drudzy zas po napisaniu kilku listow
milkna i juz sie przez nastepne miesiace nie odzywaja. Zakladam,
ze ci drudzy znalazlszy nie to, czego sie spodziewali, traca
zainteresowanie - i stopniowo ich wykreslam. Chcialbym jeszcze raz
powtorzyc zelazna zasade: GRUPA GURU NIE JEST PRZEZNACZONA DLA
OSOB, KTORE NIE CHCA ZABIERAC GLOSU.

8. W skrajnych przypadkach moge rowniez wykreslac osoby, ktore
albo okaza sie w gloszeniu swoich pogladow agresywne, notorycznie
nietaktowne, ogolnie - malo cywilizowane, albo ktore beda
przysylac beda listy zupelnie blahe, nie zwiazane z tematem
dyskusji. Jak sadze ten ostatni przypadek bedzie calkowita
rzadkoscia.

Czasami spotykam sie z zarzutem, ze dokonujac selekcji jestem
zbyt dyktatorski. Moge na to odpowiedziec, ze choc ludzie mlodzi i
bardzo idealistyczni, a moze anarchistyczni wierza, iz "dla
kazdego jest miejsce pod wielkim dachem nieba" i zadna wlada nie
jest potrzebna, ja tej wiary nie podzielam (tym bardziej, iz
jestem tworca jedynie grupy internetowej, a nie calego nieba).
Tam gdzie nie ma zadnej selekcji, dyskusje szybko zbaczaja z
tematu, a ich poziom stopniowo dopasowuje sie do poziomu
najslabszych i najbardziej gadatliwych dyskutantow.

Jesli nie jestes pewien/pewna, czy chcesz do takiej grupy
nalezec, zawsze mozesz sprobowac. Jesli mial(a)bys ochote, ale
jestes bardzo niesmialy/a - sprobuj to przelamac!

Wszelkie sugestie, propozycje i uwagi (takze od tych, ktorzy
ostatecznie nie zdecydowali sie zapisac) sa przeze mnie mile
widziane. Mozna je przysylac badz do mnie osobiscie, badz na
adres grupy.

Pozdrawiam i czekam na list -

Pawel (wieckows@plearn.edu.pl)

                            * * *

(Wyjasnienie w sprawie Grupy Problemow Psychologicznych.
Przez pewien czas chcialem stworzyc grupe bez zadnych ambicji
intelektualnych przeznaczona po prostu dla ludzi z problemami
psychologicznymi. Potem doszedlem do wniosku, ze zapewne bedzie w
niej panowalo grobowe milczenie, bo kto pierwszy zacznie mowic o
swoich problemach? Taka grupa, aby poprawnie funkcjonowac,
potrzebowalaby fachowego psychologa, ktory by nia kierowal, a ja
kims takim nie jestem. Dlatego porzucilem ten pomysl. Gdyby
jednak ktos byl taka grupa zainteresowany - jestem gotow ponownie
ja uruchomic. Troche praktycznych informacji o psychoterapii
znajduje sie w ogolnodostepnym pliku GURU PSYCH, ktory mozna
sciagnac wysylajac na adres listserv@plearn.edu.pl list tresci
"get guru psych" - bez cudzyslowu)

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

         ANEKS FILOZOFICZNY - KILKA ZAGADNIEN DO NAMYSLU

Mozemy funkcjonowac w zyciu na rozne sposoby. Z roznych punktow
widzenia jedne wydaja sie lepsze niz inne. Jedna daja wiecej
zadowolenia, inne pozwalaja uniknac cierpienia, wzbogacaja dorobek
ludzkosci, poszerzaja wrazliwosc. Chcielibysmy zrozumiec, dlaczego
wybieramy taki a nie inny styl zycia. Co o tym decyduje -
kultura, geny, przypadek? Chcielibysmy znalezc jakies kryteria
oceny - jestesmy w wiecznym wszechswiecie przez chwile, jak
spedzic ja najowocniej? Czasem dochodzimy do wniosku, ze
chcielibysmy funkcjonowac inaczej - i tu zaczyna sie problem: jak
zmienic siebie? Albo - jak zmienic swiat, aby dal nam to, czego
potrzebujemy? Albo - gdzie znalezc to cos, dzieki czemu bezlad
kolejnych dni zmieni sie sensowna calosc? Moze potrzeba buntu, a
moze wrecz przeciwnie - musimy zrozumiec, ze jest tak, jak byc
musialo. I - po czym poznac, ze calosc jest sensowna? Bo inni
(ktorzy inni?) nas chwala, bo budzimy sie rano radosni i
zadowolenie? A moze chcemy byc soba - na przekor presji, ktora
wszystko na nas wywiera, placac za to trudem i cierpieniem, bo
tylko wtedy znajdziemy prawdziwy spokoj ducha. A moze chcemy
spotkac absolut - bo tylko on nada sens kruchosci naszego
istnienia. A moze zwatpilismy juz ostatecznie, a wszystko sie
wlasnie wali - i choc w to nie wierzymy, dopiero kiedy sie zawali
do konca, dostrzezemy ostatnia iskierke, ktora uda sie rozdmuchac
w plomien.

STYLE ZYCIA I SZCZESCIE
Jaki sa konsekwencje roznych stylow zycia? Dlaczego ktos woli byc
poeta, choc to boli, a ktos inny znieczulonym na wszystko
biznesowym pracoholikiem? Czyje zycie ostatecznie okaze sie
stracone? Bach byl ubogim niedocenionym grajkiem, wspolczesni
kompozytorzy nieraz oplywaja w bogactwo, choc tworza bzdety. Czy
jest w tym jakas logika? I co to wlasciwie jest szczescie?
Radosc, pogodna akceptacja, dojrzala satysfakcja, dorazny sukces
czy systematyczny postep, stabilizacja czy przygoda, wieczna
blogosc czy nieustanne wyzwanie? Jaka role odgrywa naczelna idea
wielu religii - pokonanie nienawisci i otwarcie serca na
bezinteresowna milosc? Czy kazdy ma optymalny styl dla siebie czy
tez sa jakies style dobra dla kazdego? Czy szczescie to rezultat
systematycznej pracy (zycia spedzonego pracowicie i uczciwie) czy
naglego olsnienia? A moze o wszystkim decyduje wrodzony poziom
okreslonych substancji w mozgu (adrenalina, serotonina, dopamina)?
A moze ilosc milosci, jaka dostalismy w dziecinstwie? A moze po
prostu przypadek?

CIERPIENIE
Przez wiekszosc dziejow ludzie cierpieli i to cierpienie dodawalo im
skrzydel. Budda pod wplywem cierpienia odkryl nowy rodzaj
medytacji, Jezus stworzyl wartosci, ktore przez dwa tysiace lat
zywily Europe, Slowacki pisal, aby ukoic cierpienie, Rilke
umierajac nie przyjmowal srodkow znieczulajacych, aby przezyc
swoje czlowieczenstwo do konca. Orgia cierpienia, jaka byla
ostatnia wojna, zblizyla ludzkosc do jadra ciemnosci. Wspolczesna
kultura uwaza Zachodu usuwa cierpienie sprzed naszych oczu - i
jednoczesnie zamienia nasze zycie w papke pozbawiona
metafizycznej glebi. Moze jednak cierpienie jest konieczne?

INNI, RZECZYWISTOSC
"Pieklo to inni", rzekl Sartre. Jakie sa inne funkcje innych?
Do czego potrzebna jest rzeczywistosc? Zdaniem Freuda tylko
zaspokojenie potrzeb w rzeczywistosci daje satysfakcje,
spelnienie w myslach lub marzeniach jest zawsze niepelne.
Wedlug innego, przeciwstawnego pogladu, rzeczywistsc to zbior
zwierciadel, w ktorych ogladamy siebie. Gdy proces samopoznania
osiagnie swoj kres, swiat zewnetrzny przestaje byc potrzebny.

KULTURY, DOKTRYNY
Rozne kultury w roznych epokach ksztaltowaly ludzi, ich
oczekiwania i styl zycia. Ale i odwrotnie - tak jak muzyka
Mozarta wyraza jego osobowosc, kultura Europy wyraza osobowosc
Europejczyka, a kultura Indii osobowosc Hindusa. W jakim stopniu
kultura narzuca styl zycia jednostkom? Jak rozne kultury pomagaja
osiagnac szczescie? Jaki sens zycia narzucaja? Indie cenia
medytacje i gnija w nedzy, europejskie sredniowiecze bylo pelne
poezji i okrucienstwa, dzis Zachod zna tysiace lakarstw, a jego
mieszkancy poswiecaja zycia na dbanie o aksamitna skore i zdrowa
diete - i co? Sa szczesliwi? Czy przelom, jaki dokonal sie w
renesansie byl triumfem czlowieka czy jego upadkiem? Jak rozwoj
osobowosci wspierali szamani i jogini, Jezus i Budda? Ktory model
okazuje sie lepszy - dla jednostek, dla calej spolecznosci, dzis,
w przyszlosci? Czy mozna polaczyc najlepsze cechy roznych kultur?
Czy biznesmen cwiczacy joge bedzie lepszy niz grajacy w gry
komputerowe?

Czy rozwoj osobowosci daje sie pogodzic z sukcesem w
skomercjalizowanym swiecie? Czy aby osiagnac szczescie, nalezy
pozbyc sie rozumu (buddyzm zen), poslugiwac sie nim, by odkryc
wiedze tajemna (gnoza), czy tez przy jego pomocy demaskowac
nieracjonalne zabobony i stopniowo udoskonalac ulomne dziela
natury (oswiecenie)? Do jakich niebezpieczenstw prowadzi
bezkrytyczny zachwyt importowanymi ideologiami (czy np. ZEN nie
prowadzi do antyintelektualnego eskapizmu)? Czy nasze
czlowieczenstwo zdola sie przystosowac do tempa wspolczesnego
swiata? Jaki ustroj spoleczny stwarza najlepsze warunki dla
ludzkiej samorealizacji? Czy wolnosc, sztandarowe haslo
liberalizmu, jest w ogole dla czlowieka do zniesienia? Czy proby
wprowadzenia pieknych utopii, posrod nich bunty hippisow sprzed
trzydziestu lat, konczyly sie calkowitymi kleskami czy mimo
wszystko cos wartosciowego po nich zostalo? Czy odwieczne
marzenie o budowie raju na ziemi jest naiwna mrzonka czy naczelna
idea moralna ludzkosci?

PROBLEMY SPOLECZNE
Od stuleci wymysla sie rozne modele, ktore maja zmniejszyc ilosc
zla w spoleczenstwie. Mimo to ludzie wciaz cierpia. Ostatnio znow
modny jest liberalizm i wolny rynek. Zamiast wojny proponuje
ludziom, by zatracili sie w dzialalnosci gospodarczej. Znajduje
pozyteczny sposob wykorzystania ludzkiego egoizmu, ale tez egoizm
ten wzmaga, stopniowo eliminujac bezinteresowne i "miekkie"
uczucia, jako pozbawione wartosci rynkowej. Czy nie jest droga w
zly kierunku. Czy ostatecznie jedynym skutecznym rozwiazaniem
problemow swiata nie jest nauczenie ludzi glebokiej milosci i
troski o siebie nawzajem. Jak pogodzic indywidualne pragnienie
szczescia z dbaloscia o dobro calego spoleczenstwa - takze tej
jego czesci, ktora sie dopiero narodzi? A moze w ogole sensem
istnienia jednostek jest cos zupelnie innego niz indywidualne
szczescie (nawet jesli nie jest to rozwoj ducha absolutnego)?

ROZWOJ DUCHOWY
Punktem wyjscia na drodze rozwoju bywa niezadowolenie ze swiata,
siebie i swojego zycia. Czesto towarzyszy mu rozczarowanie
wzorami zycia utrwalonymi w kulturze, ktore zamiast prowadzic do
szczescia, pomnazaja cierpienie. Wowczas pojawia sie pragnienie,
by w poszukiwaniu lepszych rozwiazan wyruszyc w podroz. Jest to
przede wszystkim podroz ku swemu wnetrzu, poprzez lek i czyhajace
za nim klebowisko bolesnych emocji, rozpadajace sie zludzenia i
rozne postaci zla. Na kolejnych stacjach podrozy wybucha
pragnienie odepchniecia swiata, obudzenia sie z niego jak ze
zlego snu i tesknota za prawdziwymi wartosciami. Konca tego
procesu nie sposob opisac, choc, jak sie wydaje, na jego
kolejnych etapach moze sie pojawic sie poczucie pelni, radosci,
spokoju, wolnosci i oparcia w niezmiennych wartosciach, a przede
wszystkich otwarcie sie na milosc i postanowienie powrotu do
odrzuconego kiedys swiata z dobra nowina o dokonanych odkryciach.
Taki schemat mozna dostrzec w dziejach roznych religii oraz w
roznych koncepcjach humanistycznej psychoterapii.

Czy caly ten proces nie jest wielkim zludzeniem - ktos nie
odniosl sukcesu w realnym zyciu, jest biedny, samotny i chory i
wmawia sobie, ze przynajmniej duchowo jest bardziej zaawansowany
niz jego otoczenie? Albo czy jest to rzeczywiscie rozwoj duchowy
i uzyskiwanie kontaktu z absolutnymi wartosciami - a moze tylko
podczas roznych praktyk wytwarzaja sie w mozgu narkotyki, ktore
powoduja, ze adepci czuja sie lepiej? Czy wiara czlonow roznych
sekt, ze sa na "sciezce duchowej" nie jest tylko wyrazem ich
infantylnego fanatyzmu? A jesli ow rozwoj zachodzi faktycznie, to
czy jest jedna jego droga czy wiele, niewspolmiernych? Czy kazdy
moze wyruszyc w te podroz czy tez, jak w anegdocie de Mello, jest
ona tylko sposobem, by orly, przez przypadek wychowane w kurniku,
odkryly swoja prawdziwa nature (kurom oczywiscie nic takiego nie
jest potrzebne)?

FILOZOFIA DOJRZALOSCI
Niektorzy psychologowie (Maslow, Fromm, R. Skynner) sugeruja, ze
na droge czlowieka mozna spojrzec jako na proces dojrzewania.
Jaki jest jego kres? Zdaniem wielu dojrzalosc jest jedna, zas
niedojrzalosc ma wiele postaci. Czlowiek dojrzaly, zwany przez
Maslowa samozrealizowanym, jest pogodny, tworczy, samodzielny,
zyczliwy ludziom, afirmujacy istnienie, tolerancyjny, dziala
konstruktywnie i z szacunkiem dla wszystkich istot, a jego serce
otwiera sie na milosc. Odmian i przejawow niedojrzalosci jest
wiele: poczucie nizszosci i pycha, rola ofiary i rola kata,
agresja, pogarda, wyzyskiwanie i uprzedmiotawianie innych,
manipulacja, egoizm, bezradnosc i hipokryzja, biernosc i
pracoholizm. Rowniez na historie ludzkosci mozna spojrzec jak na
wielkie dazenie ku dojrzalosci. Wielcy nauczyciele, jak Budda czy
Chrystus, i wielcy reformatorzy wskazywali przez stulecia droge.
Szamani, psychoterapeuci i pracownicy spoleczni, kazdy na swoj
sposob, podtrzymywali ludzi, ktorzy upadali w drodze, zas pisarze
przescigali sie w uwiecznianiu niedojrzalosci.

Czy dojrzewanie jest procesem naturalnym, nienaturalnie
powstrzymanym u wiekszosci ludzi, czy raczej wymaga buntu przeciw
prawom natury? Czy mozna odkryc swoja droge bez dramatycznych
przelomow? Co jest miernikiem dojrzalosci - nasze odczucie,
poglad innych o nas, stopien przystosowania do srodowiska? Czy
poznanie swojej psychiki jest konieczne, by osiagnac szczescie -
przeciez istnieje wielu ludzi o przerazajaco ciasnych
osobowosciach, ktorzy wydaja sie calkiem zadowoleni z zycia? Czy
agresja jest wrodzonym mechanizmem, niezbednym dla przetrwania
gatunku? Czy zatem chrzescijanskie milosierdzie jest objawem
genetycznej anomalii? Jak wychowywac dziecko, aby nie utrudniac
mu rozwoju - dajac pelnie wolnosci czy poddajac lamiacym wole
praktykom inicjacyjnym lub narzucajac purytanska dyscypline?

PSYCHOTERAPIA
Zarowno refleksje psychoterapeutow, jak i metoda pracy nad soba,
ktora proponuja, maja w tej grupie miejsce uprzywilejowane. Dawno
juz minely czasy, kiedy psychiatrie i psychologie pojmowano jako
leczenie ludzi nienormalnych. Dzis ciekawszy wydaje sie poglad,
ze cierpienia duszy (i w skali jednostkowej, i spolecznej)
wynikaja z zatrzymania procesu dojrzewania, a przytlaczajaca
wiekszosc ludzi nie realizuje swojego potencjalu, gdyz
odpowiednie procesy zostaly zablokowane przez traumatyczne
wydarzenia naszego zycia. Terapeuci, a nawet psychiatrzy coraz
bardziej staja sie spadkobiercami dawnych nauczycieli duchowych,
ktorych zadaniem jest wskazywanie ludziom wlasciwej drogi. I
podobnie jak wielu bylo falszywych prorokow, wielu tez jest
toksycznych terapeutow, a cale zjawisko psychoterapii sklania do
licznych pytan. Czy mozna odzyskac wlasne skarby? Jak zdrowo zyc
w swiecie skrojonym na miare duchowych kalek? Czy rozwijajace
sie szkoly psychoterapeutyczne rzeczywiscie odkrywaja prawdziwe
"ja" czlowieka, odnajduja i integruja stlumione aspekty
osobowosci - czy tylko modeluja pacjentow wedlug gustow
poszczegolnych terapeutow, poslugujac sie sugestia jako
podstawowa technika? Czy terapeuci/mistrzowie powinni uczyc
swych klientow/uczniow zycia w spoleczenstwie czy tez,
dostrzeglszy neurotycznosc wspolczesnego swiata, pomoc im uwolnic
sie od szkodliwego wplywu chorego stada? Skoro widzimy swiat
przez pryzmat mechanizmow projekcji, to czy kiedykolwiek
wykraczamy poza rozmowe z samymi soba? Czy swiat jest czyms
wiecej niz zbiorem symboli, ktorym my sami nadajemy znaczenie
tylko po to, by utrzymac jazn w ciaglym ruchu? Czy
egzystencjalne rozterki Kafki, Rilkego i Dostojewskiego sa tylko
produktem ubocznym bledow wychowawczych ich rodzicow? Czy
naprawde udaje sie zmienic czlowieka? Moze ten wysilek jest
zbedny, bo, jak w przypowiesci o pijaku, ktory wciaz okraza slup
ogloszeniowy bijac wen piesciami i krzyczac "Wypuscie mnie
stad!", wystarczy tylko jeden ruch mysli - i zmienia sie
wszystko? Moze jednak metody biologiczne, rozwoj w pigulce (np.
Prozac) lub inzynieria gentyczna, jest przyszloscia ludzkosci? A
moze wszystko zapisanie jest "tam w gorze" lub w genach, wiec i
tak kazdy dojdzie tam, gdzie dojsc musial - bez wzgledu na to,
jak bardzo sie staral zboczyc z drogi? Co sprawia, ze ludziom z
takim trudem przychodzi komunikowanie swoich potrzeb i pogladow,
a tak czesto gotowi sa manipulowac soba nawzajem? A przede
wszystkim - jak to zmienic?

(Trzy moje stare artykuly o terapii dostepne sa a bibliotece
grupy GURU. Aby je sciagnac, nalezy wyslac na adres
listserv@plearn.edu.pl list tresci
"get guru e
get guru l
get guru s" (bez cudzyslowu!). )

RELIGIA
Ludzie prawie zawsze wierzyli w bogow, a liczba doktryn
religijnych byla ogromna. Wynikaja z tego natychmiast dwa
wnioski: Potrzeby religijne sa gleboko wbudowane w czlowieka. Co
najwyzej jedna religia sposrod wielu sprzecznych - moze byc
prawdziwa. Poniewaz nic nie wskazuje, ktora, mozemy smialo
zalozyc, ze zadna. A wiec krotka: Boga nie ma, ale nie mozna zyc
nie wierzac z Niego. Czy wiec religie to tylko zabobon, produkt
niskiej zdolnosci myslenia naszych przodkow, czy tez elementarna
potrzeba metafizycznego punktu odniesienia, bez ktorego jestesmy
tylko duchowymi kastratami? A moze lepiej byc kastratem niz
fanatykiem? Czy mity i religie sa tylko zbiorami symboli
pobudzajacych rozwoj duchowosci? Czy swiat jest naprawde chaosem,
a naszym zyciem rzadzi przypadek czy tez panuje w nim ukryty lad,
ktory jednak tylko Kubus Taoista potrafi dostrzec? Dawnej
dzielono czas na sacrum (szukanie harmonii z absolutem i swoja
istota) i profanum (pranie koszul i wynoszenie smieci). Dzis tak
nas pochlania to drugie, ze zapomnielismy o pierwszym - i czujemy
sie jak koraliki, ktorym urwal sie sznurek.

Choc wielu przewodnikow duchowych poslugiwalo sie jezykiem
religijnym, droga ku dojrzalosci nie pokrywa sie z edukacja
religijna. Ludzie religijni moga byc bardzo dojrzali, ale moga
tez byc bardzo niedojrzali. R. Skynner w ksiazce "Zyc w tym
swiecie i przetrwac" przedstawia, jak wraz ze wzrostem
dojrzalosci zmienia sie sposob przezywania religii. Wedlug
Maslowa nawet stany mistyczne nie maja wielkiego zwiazku z
religijnoscia. Ponadto psychologowie czesto podkreslaja, ze
ludzie malo dojrzali czesto szczegolnie duzo rozprawiaja o
"poszukiwaniu absolutu" i "doskonaleniu duchowym". Dlatego nie
chcialbym, aby dyskusje o Bogu przeslonily zasadniczy temat tej
grupy: procesy rozwoju zachodzace w psychice czlowieka miedzy
narodzinami a smiercia. Natomiast jak najbardziej w zakresie
tematycznym grupy mieszcza sie problemy psychologii i socjologii
religii. Jaka jest psychologiczna tresc roznych pojec
religijnych? Czym jest ego w buddyzmie? Jak mozna sie go pozbyc?
Kiedy mozna szczerze wybaczyc albo kochac swoich nieprzyjaciol?

SMIERC
Ludzkosc zmaga sie z tym problemem od zawsze. Czy mozna przejsc
spokojnie obok perspektywy wlasnego nieistnienia? Jaka jest wartosc
roznych rozwiazan?
Received on Fri Oct 31 12:18:45 1997

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 26 May 2004 - 13:56:47 MET DST