Magia chemii:
https://www.youtube.com/watch?v=0g8lANs6zpQ
Ciekaw jestem Tomek, jak porownasz jego pokazy do Twoich?
Mozesz odpisac albo na priva, albo na liste. ak
Wielu z nas zajmuje się propagowaniem chemii, jestem jednym z wielu.
Pierwszym wrażeniem było: mało w tym wszystkim chemii. Niemal zupełnie brak
chemicznego wyjaśnienia. Wiele rzeczy graniczyło z cyrkowymi sztuczkami,
obliczonymi na efekt zaczarowania widowni.
Ale po powtórnym odtworzeniu wrażenie było inne. Kluczowa sprawa dla nas -
tych po tamtej stronie stołu - to rodzaj audytorium. Bo jeśli się pomylimy i
przyjdą osoby inne niż zaplanujemy - to kończy się to fatalnie. Gorzej gdy
nie wiemy kto się pokaże i nie mamy na to wpływu.
Tu najwyraźniej były to osoby niezbyt profesjonalne chemicznie. I
prezentacja była dobrze trafiona właśnie dla nich. Żadnego chemicznego
wywodu, żadnego równania i nic co mogłoby ich odstręczyć (w szkołach robią
to aż nadto skutecznie). I tutaj było to uzasadnione.
Sporo wywodów mających osadzenie w szerszym kontekście. Np podpalenie
benzyny w puszce i powiązanie ze spalaniem w cylindrze silnika (i wzmianka o
genialnym wale wykorbionym). Ja robiłem coś nieco podobnego, ale z gazem
ziemnym. Podobnie: trzy cylindry z powietrzem, tlenem i azotem. I wzmianka
o mentalnej drodze tysiąca lat do zrozumienia problemu składu powietrza.
Proste wypalenie tlenu świeczką w szklance. Nawiasem mówiąc tu prosi się o
skomentowanie kiepskich doświadczeń z pomiarem ilościowym zawartości tlenu
poprzez jego wypalenie w cylindrze miarowym.
Kopeć na porcelanie - najprostszy dobitny dowód zawartości węgla np w
parafinie.
Sympatyczne działo z azotanu celulozy i piłeczkami pingpongowymi.
Zupełnie nie zrozumiałem tej aspiryny, KMnO4 i syropu. Zapewne chodziło
jednak o glicerynę. Nawiasem mówiąc: czy ktoś ma rozsądne wyjaśnienie
dlaczego mało aktywna gliceryna akurat tu przejawia taką reaktywność?
Nawet takie głupawe eksperymenty z fenoloftaleiną - mogą być pretekstem do
wyjaśnienia np przedszkolakom na czym polega stechiometria podczas
miareczkowania. Ale zapene uznał, że nie jest to akurat tutaj pożądane.
Każdy z nas sięga do jakiegoś wygłupku podczas pokazu. Pan Szydło grał na
skrzypcach podczas Reakcji Landolta. Ja kiedyś "napromieniowałem" LEWĄ
dłonią jedno z 2 naczyń aby wykazać, że w ten sposób emituję "ujemną
energię" hamującą efekt końcowy. Jasne, że potem trzeba było wyjaśnić
przyczynę opóźnienia - i ponatrząsać się z bzdurnych wywodów o
"promieniowaniu" i innych magiach od których roi się w Necie na poważnie. Na
trąbce tak pięknie grać nie umiem (naprawdę, jest to niełatwe), ale używam
jej jako ostrzeżenia przed efektem podpalenia 5 l mieszanki metanu z tlenem
(poza budynkiem oczywiście).
Polskie korzenie - oczywiście Wróblewski Olszewski, prawidłowo wymówione
czego żaden Anglik by nie potrafił.
Ja rozróżniam wyraźnie jaki jest cel spotkania: popularyzowanie chemii dla
dorosłego widza o zerowej wiedzy chemicznej, j,w. dla dzieci. I wreszcie
porządna zaawansowana chemia dla ambitnego audytorium. Przyznaję, że
najlepiej czuję się wobec tych ostatnich: monotematyczne spotkanie na
wybrany temat. Na studia chemiczne będą niebawem przychodzić maturzyści,
którzy w szkole nigdy chemii nie mieli... Nie będzie więc dla kogo
przedstawiać takiej właśnie chemii. Będziemy wracać do do podstaw.
Prawie wyłącznie jednak spotykam się z programami np "2 godziny atrakcyjnej
chemii". I sam często tak to ustawiam, chociaż nie mogę w ten sposób
właściwie nic porządnie omówić. To trochę jak w kartografii: dysponujemy
bardzo szczegółowym materiałem, i trzeba z niego zrobić generalizację do
mapy w gorszej skali. Z czego zrezygnować, aby nie stracić nic ważnego, a co
istotnego pozostawić?
Miałbym sporo problemów z takim wyborem, i akurat tu było to zrobione
dobrze. Ale chciałbym kiedyś obejrzeć tego samego autora w programie
zaadresowanym do profesjonalnych utytułowanych chemików... To także byłoby
wyzwanie - trochę odwrotnie jak w anegdocie o dwóch milczących rabinach w
pociągu.
Podstawowe - aby mieć coś do powiedzenia. Mam przed oczyma pokazy
organizowane
przez młodzież, w których nie pada ani jedno wyjaśnienie nawet tego co się
robi. Ale z podkładem z ogłuszającej muzyki (tak te dźwięki nazwijmy). Pan
Szydło miał wiele do powiedzenia i robił to właściwie bez przerwy.
Zauważyłem, że od jakiegoś czasu najskuteczniejszą receptą na sukces imprezy
z pokazem - jest mnóstwo baloników z helem, tacki z cukierkami oraz
czapeczki i koszulki z barwnym obrazkiem... Podobnie zaczyna wyglądać
reorganizacja struktur (tzw.) Wyższych Uczelni.
Nieco bardziej zaawansowany chemik nie zobaczył na tym pokazie nic czego by
nie znał. Ten kto jest ciekaw i chciałby usłyszeć wyjaśnienie chemiczne -
nie usłyszał tego. Ale sposób przekazu dla tamtego audytorium, i skutek w
postaci zainteresowania chemią - podobał mi się.
Pewnie miałbym pokusę zaproponowania nieco innego programu
- pokaz skutecznego i nieskutecznego płukania naczyń (z Fioletem
Krystalicznym dla lepszej wizualizacji - i oczywiście przy okazji bym nieco
nawyzywał na bezmyślność i marnotrawstwo)
- chemicznych skutków promieniowania (aktynometr Parkera) - i komemntarz na
temat nonszalancji w zwyczaju niepotrzebnego używania (tu: freonów i skutków
w postaci lawiny raków skóry)
- pokaz korozji i kilku praktycznych rad
- "żywego ogniwa"
- którąś z reakcji oscylacyjnych jako przykład warunków w których można
manipulować zachowaniem zbiorowisk.
(pewnie diabeł sukinsyn podkusiłby mnie do komentarza aktualnie
polituycznego).
Ale wcale nie mam pewności czy taki program byłby lepiej odebrany.
tomaszc pluciński
|