> Hi, hi, ...., Lukaszu, Arku - a gdzie te czasy gdy szynka byla na kartki i
> to tylko w okresie swiqt Bozego Narodzenia, Wielkiej Nocy ....,
> Wy tych czasow (i tej szynki) nie pamietacie - ja pamietam, pachnqca byla a
> w buzi "Raj", i byl w sklepach tylko jeden gatunek ...,
> A dzisiaj - multum odmian, tylko ze nawet pies jesc tego nie chce ..... -(((
Juz wtedy sie do wedlin niegodziwie dobierano, cyt. z dyskusji pod artykulem,
o ktorym mowil Lukasz:
http://kobieta.gazeta.pl/edziecko/1,54930,3167208.html
"Masz absolutną rację. Jestem technologiem przetwórstwa mięsnego i coś na ten
temat wiem. Na początku lat 70-tych pracowałem w zakładach mięsnych i dopiero
wtedy zaczęło się psucie wędlin. Po nieudanej podwyżce cen w grudniu 1970,
którą odwołano bodajże w kwietniu 1971, czerwoni zaczęli kombinować w inny
sposób. Dodatki niemięsne (soja), różne wynalazki typu emulsja kolagenowo
tłuszczowa wyrabiana z chrząstek, żył, ścięgien, skórek i innych odpadków,
które wcześniej były przeznaczane do produkcji mączki paszowej itp. Tych metod
było znacznie więcej, a już zupełnym wynalazkiem było zastosowanie dodatków
umożliwiających wiązanie wody w mięsie."
Pamietam z okresu kartkowego papier toaletowy i osci rybne w kielbasach.
Natomiast teraz jest jeszczego gorzej, przynajmniej na Zachodzie. Widzialem
kiedys film w TV o produkcji kielbasek w jednym z zachodnich krajow, to co w/w
technolog opisywal jako dodatki stanowi w nich glowny skladnik i okreslane
jest na etykiecie mianem miesa, a w rzeczywistosci miesa sensu stricte tam w
ogole nie ma, jedynie sciegna, skora, chrzastki, zyly, tluszcz, spreparowana
szczecina, mowiono o tym wprost. "Miesa" tego jest i tak tylko od 12% dla
najtanszych kielbasek, do 25% dla najdrozszych, reszta to niebialkowe i
nietluszczowe wypelniacze.
Smacznego... ;>
Jak ktos na forum pod w/w artykulem slusznie zauwazyl, czym dalej na Zachod
tym gorsza zywnosc, szkoda ze ten obszar zlej zywnosci przesuwa sie coraz
bardziej na wschod, a nie odwrotnie, ale coz, takie sa prawa rynku, zysk ponad
wszystko - jesli tylko dodatki nie powoduja szybkiego zatrucia, na tyle
powaznego, ze daloby sie problemy zdrowotne jednoznacznie i u bardzo duzej
ilosci ludzi powiazac z dodatkami to dla producentow i decydentow wszystko
jest ok, taki dodatek jest uwazany za nieszkodliwy w stosowanych ilosciach, a
to ze ktos moze byc na dany dodatek nadwrazliwy badz ze spowoduje on skutki
odlegle w czasie u wiekszosci populacji, badz ze dodatkowi towarzysza rozne
niestosowne zanieczyszczenia (choc byc moze ciagle w normie), na skutek zrodla
z jakiego on jest pozyskiwany, badz technologii stosowanej przy jego
uzyskiwaniu, a wyrob jest niejednokrotnie niesmaczny, o zlej konsystencji lub
zapachu, to juz oczywiscie dla nikogo (poza niektorymi "wybrednymi"
konsumentami) nie ma znaczenia. Jak to kiedys mowiono: "czlowiek nie swinia,
wszystko zje".
Moznaby o tym pisac dlugie elaboraty, ale juz pare watkow na liscie na ten
temat bylo.
Niejednokrotnie wspominalem, ze jesli chodzi o zywnosc, to zyjemy juz niemal w
czasach pokazywanych w "Soylent Green":
http://imdb.com/title/tt0070723/
http://film.onet.pl/9728,,Zielona_po%BFywka,film.html
Przypomina sie tez film z Louis De Fune`sem "Skrzydelko czy nozka":
http://imdb.com/title/tt0074103/
http://film.onet.pl/7856,,Skrzyde%B3ko_czy_n%F3%BFka,film.html
I obawiam sie ze nadejscie wiosny tu nie pomoze... ;>
ale jednak jakas nadzieje mimo wszystko trzeba miec... :)
ak
Received on Sat Feb 18 12:35:58 2006
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 18 Feb 2006 - 13:12:01 MET