Re: Szklo

Autor: Roman J. Faranski <faranski_at_poczta.onet.pl>
Data: Thu 17 Jun 2004 - 20:03:53 MET DST
Message-ID: <000801c45495$75b2d110$850f1d53@dyzio>
Content-Type: text/plain; charset="ISO-8859-1"

> Coz to za szklany przyrzad: polkoliste, z plaskim dnem, z dluga
> rurka z podzialka zakonczona kapilara (taka pipeta wychodzaca z
> polkuli) http://80.48.222.199/~dumin/szklo.jpg
> Do czego to sluzy? Czy moze dno sie podgrzewa a pozniej zasysa sie
> ciecz? Ale jaka jest celowosc?:) Dzieki.
....................................

Najbardziej kojarze to z piknometrem, z tq roznicq, ze wspolczesne
piknometry rurke kapilarnq majq wkladanq na szlif. Piknometr sluzyl do
pomiaru gestosci cieczy. Badanq ciecz wlewalo sie do plaskodennej malej
kolbki i od gory zamykalo rurka kapilarnq ze skalq objetosc iowq. Menisk
cieczy pokazywal jej dokladnq objetosc w naczynku. Calosc byla wazona na
wadze analitycznej. Znajqc wage naczynka (piknometru) pustego, wage z
cieczq, jego objetosc po prostych przeksztalceniach wyznaczalo sie gestosc
(ciezar wlasciwy) cieczy w danej tamperaturze. Na kolbce z kapilarq (jezeli
jest to piknometr) winienes jeszcze miec oznaczonq (napis) temperature
pomiaru.

A propos szkla. Najbardziej finezyjni byli Niemcy z okresu miedzywojennego.
"Oddziedziczylem" kiedys tam (lata 60-te) laboratorium, jako jego kierownik
w gazowni "z poniemieckim szklem i odczynnikami (Dr Shuchard - poxniejszy
POCH Gliwice)" w Zgorzelcu. Jakiez cuda tam nie byly. Stalagmometry,
lepkosciomierze, aparaty Orsata z rurq do spalan na spirali platynowej,
finezyjene kolby, retorty - artyzm pracy niemieckich szklarzy
laboratoryjnych.

I inny wqtek. Chyba rok 1983. Opracowywalem wtedy metode oznaczania (ASA
Perkin-Elmer 5000, piec HGA 500) zlota i platynowcow w probkach mineralnych
na poziomie stezen "ppb". Diabel siedzial w sposobach mineralizacji probek.
W "Zawodskaja laboratorija - ZSRR" w jednym z artykulow doczytalem sie
przepisu, gdzie podano - cyt., nawazki mineralu po jego utarciu w moxdzierzu
wymieszac z Na2O2 i prazyc w temp. chyba 700 st. C przez godzine, po czym
calosc lugowac bodajze 2 n HCl. Dla moich badan potrzebowalem ok. 150 tygli
korundowych. Byl rok 1983 - cala awantura. Tygle korundowe wtedy w Polsce
robil na specjalne zamowienia Instytut Materialow Ogniotrwalych w Gliwicach.
Realizacja zamowienia do 9 m-cy, do tego potrzebny byl wsad dewizowy (zakup
korundu w DeGussa w RFN). A ja potrzebowalem "na wczoraj" O zesz Ty ....,
I co, no nic wziqlem calq torbe gadzetow (Fabryka Porcelany Krzysztof w
Walbrzychu, gdzie robilem jakies zlecenie), typu, popielniczki, puzderka,
pierdolki i pojechalem do Gliwic. Co ja sie tam nie namizdrzylem, dosc ze po
daniu prezentow wychachmecilem ze 200 tygli, tzw. odrzuty z produkcji (ich
zle co nieco profile mi nie przeszkadzaly) ..., no i zaczqlem swoje
mineralizacje. I tu mnie zaczql dopiero rowny szlag trafiac. Co tygiel wloze
z nawazkami do pieca, to albo caly popekany, albo robil sie z niego
kosmiczny szmelc. Wtedy do glupowatej mojej glowy dotarlo, ze korund (tlenek
glinu) jest tlenkiem kwasnym zas Na2O2 jakby nie patrzec tlenkiem zasadowym,
i ze w warunkach wyprazania te tlenki ze sobq ostro reagowaly w stanie
stalym ....,
Co sobie pomyslalem o autorach artykulu w "Zawodskiej laboratoriji" juz nie
wspomne ......,

Pojechalem jeszcze raz do IMO w Gliwicach, znowuz koszty lecz tym razem
przywiozlem ok. 100-ki tygli cyrkonowych i drugie tyle magnezytowych. I
skonczyly sie problemy ...., ale to juz inna sprawa.

Pzodrowienia

Roman
Received on Thu Jun 17 20:04:14 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 17 Jun 2004 - 20:12:00 MET DST