Autor: Tomasz Plucinski (tomek_at_chemik.chem.univ.gda.pl)
Data: Mon 26 Jun 2000 - 19:27:43 MET DST
On Mon, 26 Jun 2000, Michal Sobkowski wrote:
> Ja pisząc magisterkę wysłałem prośbę o odbitkę publikacji i dostałem ją w
> kopercie zatytułowanej "Prof. Sobkowski"! :-)
>
No, to jeszcze troche anegdotycznie... Studenci, z ktorymi mialem wyklad,
nagminnie pisali w indeksie: "dr hab.", co ja skreslalem i wpisywalem
recznie "dr niehab." Mniejsza o to, jak to komentowano w Dziekanacie, ale
kiedys zdebialem, gdy jakas Bidula, wiedzac o tych moich poprawkach,
wpisala: "dr niehab." No i tu mnie pobila, bo zupelnie nie wiedzialem co z tym zrobic.
A ta tytulomania jest przez wielu moich kolegow pielegnowana do
smiesznosci... Kiedys w domowych szpargalach znalazlem pocztowke z lat
30-tych wyslana przez Niemca do jego bliskiego przyjaciela. Mimo zazylosci
zatytulowana byla "Herr Regierungsbaumeister!". Wankowicz w "Na tropach
Smetka" cytuje oficjalny tytul bedacy w tlumaczeniu: Zastepca Sekretarza
Pocztowego Dla Ekspedycji Gazet. Po niemiecku byl to jeden, kilkulinijkowy
wyraz! Zawsze zastanawialem sie, skad sie to w ludziach bierze...
Byc moze rodowod
jest podobny, jak koniecznosc posiadania Czapki z Daszkiem przez
Urzednika Na Sluzbie. A jeszcze lepiej: Czapka Z Daszkiem I Paskiem Pod
Broda. I w ogole: coz
wart jest czlowiek, ktory nie nosi czapki? Do dzis przetrwalo to na wsi...
A wracajac do samokrytyki; ja nawet nie mam (i nigdy nie mialem!)
zwyklej Pieczatki...
W USA jest zwyczaj tytulowania (od pewnego poziomu rzecz jasna): "Doctor".
W taki sposob tytuluje sie rowniez profesorow (to stanowisko, kontrakt, a
nie stopien), a podobno rowniez Noblistow...
tomasz plucinski (dr niehab.)
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:48:08 MET DST